Trzydzieści pięć lat minęło jak jeden dzień, parafrazując słowa znanej polskiej piosenki z nie tak bardzo dawna temu. Czas to bardzo piękny zwłaszcza dla fanów tej kosmicznej sagi, którzy w zaciszach domowych pieleszy mogą zasiąść w swym fotelu, włączając odtwarzacz Blu-ray bądź DVD (lub dla nieco starszych wyjadaczy VHS) i delektując się ponownym oglądaniem ulubionych fragmentów jednego z filmów. A może warto spróbować wykazać się odrobiną kreatywności i stworzyć własną wersję danej sceny? Albo wręcz całego filmu?
Z pewnością na taki pomysł wpadli autorzy tego dzieła składającego się z ikonek przedstawiających scena po scenie całą fabułę Nowej nadziei. Star Wars Retold in Iconoscope to krótka, jasna i zwięzła historia opowiedziana przez Wayne’a Worringtona na 32 paskach, pobudzająca wyobraźnię i łamiąca pewną granicę w sposobie interpretacji filmu (kliknij w obrazek, by wywołać pełną wersję).
Całkiem ciekawym pomysłem jest także przedstawienie całej historii w wiadomościach oraz statusach publikowanych często przez nas samych na profilach portalu społecznościowego Facebook. Kto kogo zdradził? Kto kogo zabił? Wreszcie, która siostra pocałowała swego brata? Tutaj mamy połączenie scenariusza Nowej nadziei z dowcipnymi wstawkami bohaterów (kliknij w obrazek, by wywołać pełną wersję).
W 2009 powstał również duży projekt, którego inicjatorem był Casey Pugh. Star Wars Uncut to Nowa nadzieja składająca się z kilkuset zupełnie różnych, piętnastosekundowych klipów puszczonych jeden po drugim. Klipy powstawały na całym świecie niezależnie od siebie, a każdy autor mógł dowolnie opowiedzieć dany fragment Epizodu IV (jedna scena mogła być kręcona „na nowo” nawet przez kilkanaście różnych ekip). W ciągu kilku miesięcy projekt odniósł sukces przypieczętowany nagrodą Emmy za Niesamowicie Kreatywne Dokonanie w Mediach Interaktywnych. Ze wszystkich materiałów utworzono ponad dwugodzinny film zatytułowany Star Wars Uncut: The Director’s Cut ze starannie dobranymi przez pomysłodawcę projektu scenami.
Jeśli zaś oglądałeś Gwiezdne wojny lata świetlne temu i nie całkiem pamiętasz rozmieszczenie konkretnych wątków oraz losów postaci pierwszo- lub drugoplanowych, możesz przekonać się, jak widzą to ludzie, którzy zebrali pewne kawałki puzzli, budując coś na kształt zwartej opowieści. Jak się można przekonać, nie zawsze rezultat ma dużo wspólnego ze stanem faktycznym.
Posiadasz w domu mnóstwo rozmieszczonych na półce figurek i nie wiesz, co zrobić, by nie zbierał się na nich kurz? Pożycz kamerę cyfrową i dzięki swoim umiejętnościom oraz odrobinie kreatywności (posiadając jednocześnie program do obróbki grafiki lub filmów) możesz stworzyć fantastyczne dzieło przepełnione Mocą. Tak uczynił znany w środowisku fanów Gwiezdnych wojen Sillof (twórca West Wars, Noir Wars i innych, czyli wrzucenia bohaterów Gwiezdnych wojen w całkiem inne realia), który nakręcił własną wersję Nowej nadziei zwaną Toy Wars. Pod spodem pierwsza część filmu.
Wisienką na tym torcie jest z pewnością fanfilm Star Wars in Notebook, będący krótką formą animacji z wykorzystaniem papieru, kartonu i bawełny, dzięki którym powołano do życia większość bohaterów Nowej nadziei. Połączenie błyskotliwych i dowcipnych komentarzy z dość nowatorską formą prezentacji dała twórcy nagrodę w konkursie Star Wars Fan Movie Challenge 2010 za Najlepszy Film Animowany.