Obelgi w „Gwiezdnych wojnach”

Gdy myślę o wyzwiskach w świecie Gwiezdnych wojen, przypomina mi się scenka z kinowej wersji The Clone Wars: gdy tylko Jabba coś mówił, jego droid protokolarny tłumaczył wszystko, słowo w słowo. Jednak w pewnym momencie zamilkł, gdy Hutt wypowiedział słowa „Jedi poodoo!”. Rozbawiło mnie to, zostawiając w pamięci jedno z niewielu dobrych wspomnień związanych z całymi Wojnami Klonów Filoniego. Sposoby obrażania innych w odległej galaktyce jest dość podobny do tego, jaki słyszymy na ulicach w naszym świecie. Można je nawet sklasyfikować w kilka kategorii.

I. Obrażanie przodków.

Każdy, kto skończył gimnazjum, co najmniej sto razy usłyszał teksty w stylu „twoja stara”. A co powiedziałyby o naszych rodzicach istoty z Gwiezdnych wojen o poziomie intelektualnym niektórych gimnazjalistów? Bardzo wiele! Przez osoby do nas uprzedzone moglibyśmy zostać nazwani synami murglaka, banthy, barvy, pistoletu, mynocka, sithyjskiej nierządnicy, albo tairn. Gemorreanie mogliby nazwać nas dziećmi sow (cokolwiek to oznacza w ich języku), a Han Solo został kiedyś nazwany synem slortha (choć znaczenie tego terminu też jest niejasne). Czasem padały całe wiązanki przekleństw, takie jak: „One-eyed egg-sucking sons of slime-devils”, „Jesteś głupim synem murglaka”, albo „Twoja matka była Banthą, a Ty – jednym z jej mniej aromatycznych odchodów”.

II. Przekleństwa podobne w wymowie do języka angielskiego.

Czasem twórcy produktów gwiezdnowojennych nie wytężają się zbyt mocno i wymyślają przekleństwa, które brzmią dość znajomo dla osób znających angielszczyznę, albo używają lekko zmodyfikowanych związków frazeologicznych z tego języka. Z tego powodu nikogo nie dziwi, że znaczenie huttyjskiego „sleemo” jest dość oczywiste dla większości odbiorców. Tak samo jest w przypadku „stoopa” (głupi), albo „Tsup” („zły niewolnik” w języku Vongów). Czarne owce zamieniono na czarne nerfy, a słynne amerykańskie „bowl shit” zostało zastąpione przez „bantha dung”.

III. Wyzwiska pochodzące od zwierząt.

W tej kategorii najbardziej kontrowersyjną pozycją jest „poodoo”. Najczęściej słowo to jest używane jako odpowiednik amerykańskiego „shit”, choć pojawiło się też wyrażenie „karma dla poodoo”, co bardzo sugeruje, że jest też zwierzę o takiej nazwie. W nawiązaniu do tej obelgi pojawił się w The Clone Wars humorystyczny akcent, ponieważ jedna z kanonierek Wielkiej Armii Republiki została nazwana Bantha Poodoo. Powyżej można zobaczyć obrazek, który został na niej namalowany. W grze Battlefront II pojawia się nagroda „Bantha fodder” („odchód banthy”) za bycie najczęściej zabitym na polu bitwy. W slangu przemytników oznaczało to zerwanie umowy. W obrażaniu innych istoty odległej galaktyki sięgały też po barve (odpowiednik naszej świni), a określenie barvy oznaczało osobę szaloną. Taką istotę możemy też nazwać wypalaczem narfów. Powstały też wyzwiska nawiązujące do zwierząt z serii gier komputerowych Knights of the Old Republic – można było nazwać kogoś synem ogara Kath, jego matką, lub nawet łbem Katha. D drugiej części gry pojawia się wyrażenie „schutta” – tak Atton nazwał ostatnią z siósrt Echani. Oznacza to kobietę o „złej reputacji”, a wzięło się od zwierzęcia z Ryloth. Można też wyzwać kogoś od Kreetle (szkodnik z Tatooine, Geonosis, Kashyyyk i Naboo), zadka motta, albo Mudcrutcha. Vongowie używali wyrażenia „kane a bar”, które dosłownie oznaczało „gnój z mięsa maggota”, a określano nim osoby zadające się z przedstawicielami niższych klas. Przybysze z innej galaktyki nazywali swoich nieprzyjaciół mianem Vhlorów, czyli brudnych zwierząt z ich świata.

IV. Wyzwiska związane z daną grupą lub rasą.

Wiele obraźliwych zwrotów dotyczy przedstawicieli konkretnego gatunku. Huttów można nazwać „ślimaczymi oddechami” (slug breath), a zamiast słowa „zniszczyć” można użyć wyrazu wookienate (choć tego lepiej nie używać w towarzystwie „chodzących dywanów”, jeśli nie chce się ulec dezintegracji). Twi’lekanki mogą zostać nazwane „bugslut” (bug – robak, slut – szmata), a Wookie byli przezywani „furball” (fur – futro, ball – kula) Również droidy doczekały się wielu obelżywych określeń na swój temat, a nawet używają ich, by obrażać siebie nawzajem. Najpopularniejsze są te o jednostkach typu R2 lub ich protoplastów, jak na przykład znany z Knights of the Old Republic T3-M4. Ze względu na swój kształt były one nieraz nazywane puszkami gwoździ, rdzy, albo zgniatarkami śmieci. R2 został też kiedyś nazwany małą kupą złomu.

V. Obrazy w różnych językach.

Galaktyka Gwiezdnych wojen pełna jest różnorodnych ras, a co za tym idzie, języków. Oto kilka z obraźliwych określeń w niektórych z nich:

  • Keepuna – cholera (huttyjski)
  • Kark (nieprzetłumaczalne, huttyjski)
  • Wermo – głupiec (huttyjski)
  • Kung – ścierwo (huttyjski)
  • Fierfek (odpowiednik angielskiego „damn”, huttyjski)
  • E chu ta! (tłumaczenie niecenzuralne, huttyjski)
  • Haar’chak – cholera (mandaloriański)
  • Di’kut – głupiec (mandaloriański)
  • Usen’ye – bardzo wulgarne „spadaj!” (mandaloriański)
  • Dwarfnut (nemoidiański)

VI. Wyzwiska trudne do przetłumaczenia.

Niektóre wulgaryzmy z odległej galaktyki są trudne do przełożenia na język polski w sposób, który by usatysfakcjonował tych, którzy znają ich angielską wersję. Przykładem takiego wyrażenia jest bomarr cast-off, czyli wyrzutek, borg-licker (ktoś, kto lubi cyborgi), jumped-up Corellian dirt farmer, laserbrain („laserowy móżdżek”), mudlicker (mud – błoto, lick – lizać, osoba niedoświadczona, niekompetentna), rankweed sucker (określenie z Drogi zagłady oznaczające głupca), space freak, space-happy (szalony) i space-ugly. Podobna jest sytuacja z wyrażeniem bobaize, które nawiązuje do upadku Boby Fetta do paszczy Sarlacca. Największe problemy tłumaczeniowe sprawiało, często spotykane, „blast”. Pojawiały się takie warianty, jak „cholera!”, „na blasterowe błyskawice!”, albo nawet „a niech to!”

Wielu fanów piszących opowiadania gwiezdnowojenne umieszcza w nich wulgaryzmy, które słyszymy na co dzień. Jedni to chwalą twierdząc, że jest to przełamywanie pewnego rodzaju tabu, a inni – z którymi jestem w stanie bardziej się zgodzić – uważają, że taki zabieg odbiera fanfikowi klimat. Galaktyka Gwiezdnych wojen to bogactwo różnorodności, nawet w kwestii słów obraźliwych. Grzechem byłoby niewykorzystanie tego potencjału podczas opisywania kłótni w naszym ulubionym uniwersum.