Starwarsowy komputer

Wśród fanów Gwiezdnych wojen jest zapewne całe mnóstwo graczy komputerowych. Odchył na tym punkcie ma również niżej podpisana, choć akurat jeśli chodzi o produkcje ze złotym logo, namiętnie ogrywałam jedynie KotORa, część pierwszą i drugą. Na nasze nieszczęście, producenci sprzętu komputerowego doskonale o tym wiedzą i wypuszczają na rynek sporo fajnych gadżetów, choć dla Polaków mają one w większości dosyć zaporowe ceny. Spójrzmy, co takiego można sobie nabyć po obrabowaniu upatrzonego banku.

Klawiatura The Old Republic

Zapowiadane z taką pompą The Old Republic nie mogło się obyć bez własnej klawiatury. Dzieło Razera wygląda zabójczo dzięki wyświetlaczowi LCD, na którym oprócz symbolu frakcji, do której należymy, możemy również ustawić wyświetlanie innych niezbędników z gry działa dotykowo. Dodatkowo, do dyspozycji mamy 10 specjalnych klawiszy, pod którymi możemy sobie zaprogramować dodatkowe makra i umiejętności. Oczywiście, nie jest to niezbędne, ale ułatwia rozgrywkę. Dla maniaków, pragnących opanować aurebesh, miła niespodzianka klawisze są podpisane również tym alfabetem. Co jeszcze? No cóż, to Razer można zatem liczyć na to, że klawiatura wytrzyma naprawdę sporo. Cena: skromne 250 dolców.

Myszka The Old Republic

Gryzoń może działać bezkabelkowo, można go sobie też podłączyć do kompa nijak nie wpływa to na jego czułość. Posiada 17 przycisków, pod którymi, podobnie jak w przypadku klawiatury, można zaprogramować różne makra. Dla maniaków absolutnych przewidziana jest opcja zmiany koloru podświetlenia, można również zmienić symbol frakcji, dla której przelewamy krew. Jeśli macie na zbyciu 140 dolarów, myszka może być Wasza. Jest śliczna, ale ja mojego razerowego Abyssusa jednak bym na nią nie zamieniła, wygląda mimo wszystko na niezbyt wygodną.

Słuchawki

O, tych jest do wyboru, do koloru. Motywów gwiezdnowojennych jest sporo, od lekko karykaturalnych po trójwymiarowe paszcze szturmowców. Można znaleźć słuchawki zakrywające całe uszy, zestawy z mikrofonami, douszne… Nie podaję nawet cen i producentów, bo jest ich sporo. Wystarczy zajrzeć na Amazon lub eBay.

Pamięć USB

Wprawdzie przez większość życia byłam zdecydowanie proimperialna, tak jakoś ostatnio nie pogardziłabym urwaniem łba Lordowi Vaderowi. Dzięki tej pamięci przenośnej mam taką możliwość. Choć pojemność nie powala, bo to zaledwie 4 giga, tak jednak strasznie sympatyczne maleństwo. Nie widziałam tego w sklepach stacjonarnych, ale też niespecjalnie się rozglądałam. Na pewno jest na Allegro, cena oscyluje koło 50 zł.

Kamerka

Przyznam, że ta kamerka była dla mnie zawsze obiektem marzeń, a potem kupiłam sobie laptopa… i wtedy ją oczywiście dostałam, więc aktualnie siedzi na monitorze obok. Jest naprawdę śliczna, niestety, jest też piekielnie duża i w związku z tym szalenie nieporęczna, jeśli chodzi o komputery przenośne. Działa nie najgorzej, w sumie warta swojej ceny, która waha się od 15 do 25 funtów na Amazonie.