5 gier „Star Wars”, o których chciałbym zapomnieć

Trudno powiedzieć o grach spod znaku Star Wars coś, co byłoby prawdziwe dla większości z nich. Różne firmy oferowały nam bardzo różne gry: jedne były po prostu fatalne, innym brakowało dobrej fabuły, jeszcze innym dobrego systemu walki (nawet największy fan KotORów musiał to przyznać), a czasem po prostu logiki. Niektóre z nich są tak kiepskie, że chciałoby się je czym prędzej zapomnieć.

5. Jedi Knight III: Jedi Academy

Jeszcze w podstawówce spędziłem długie godziny przy JK2: Jedi Outcast. Z wielką radością zakupiłem koleją część serii, licząc na jeszcze lepsze wrażenia. Na początku wszystko było dobrze – dostaliśmy nowe ciosy, kombosy, moce… Jednak fabuła, poziom trudności i klimat zupełnie mi nie odpowiadały. Głupie zakończenia i jeszcze głupszy współuczeń sprawiły, że z chęcią zapomniałbym o istnieniu single playera. A co z grą przez internet? Znów coś nie wyszło. W Jedi Outcast grało się dużo lepiej, a teraz część trybów gry (np. Jedi Master) została ukryta (choć nadal można było w nie grać, jeśli się potrafiło pogrzebać w plikach gry). Sprawiło to, że poczułem się zwyczajnie oszukany i powróciłbym do JO… gdyby nie fani! Jedi Academy edytuje się tak łatwo, że powstało wiele modów do gry, wśród których króluje Movie Battles II, który trzyma całość przy życiu.

4. The Old Republic

Po porażce Galaxies, TOR miał być wielkim hitem, który konkurowałby nawet z WoWem. Co się stało? Kiepski element socjalny (gracze zwykle nie potrzebują się nawzajem i nie chcą współpracować), nudna fabuła i sprowadzenie Jedi do roli magików-wojowników sprawiły, że nikt nie pozostaje przy TOR na długo.

3. Galactic Battlegrounds

Stworzenie dobrej strategii to trudna sztuka, dlatego rynek powoli rezygnuje z tego rodzaju gier. BG to dowód na to, jak kończą się niektóre z prób utworzenia dobrej gry strategicznej. Jak wygrać bitwę? Najlepiej zabunkrować się, pozdobywać surowce, przygotować armię, zaatakować wroga. Przecież nasz przeciwnik i tak będzie wysyłał tylko pojedyncze jednostki i nie przeprowadzi zmasowanego ataku! Taki poziom sztucznej inteligencji sprawił, że wykasowałem grę po wygraniu paru(nastu?) bitew. Dziękuję, już wolę bezmyślnie rzucać ptakami w świnie.

2. The Force Unleashed

Piszę tu z punktu widzenia właściciela PC, bo na tej platformie gra traci najwięcej. Wersja na komputery ukazała się długo po premierze na konsole i została zrobiona tzw. „na odwal się”. Dopiero „dwójka” naprawiła liczne błędy, dzięki czemu działa płynnie i wygląda dużo lepiej. Co jeszcze jest problemem? Fabuła! W tej kwestii obie części kuleją jak trójnogi pies po trzech piwach. Po przejściu, odłożyłem grę na półkę i odpaliłem Assassin’s Creed. Prawie pomogło wymazać „to coś” ze wspomnień.

1. Star Wars Monopoly

Monopol to monopol – zwykła gra planszowa. Co się może stać, gdy spróbujemy przenieść ją na ekran komputera? Nie sprawdzajcie pod żadnym pozorem! Szkoda nerwów.