Redakcja SWEx przedpremierowo o „Rebels”

Nadiru: Rebels. W ciągu ostatnich kilku miesięcy usłyszeliśmy o tym serialu animowanym wiele, bardzo wiele rzeczy – i równie wiele zobaczyliśmy. Od grafik koncepcyjnych, aż po kilkuminutowe klipy z pilota. Następca The Clone Wars swą premierę będzie miał już 3 października, w Polsce dzień później, na kanale Disney XD. Najwyższy czas troszkę o nim podyskutować. Tak więc krótka piłka: co sądzicie o Star Wars: Rebels? Oczywiście, nie można się opędzić od porównania ze wspomnianym już The Clone Wars, toteż nasuwa się także zupełnie inne pytanie: będzie lepiej, a może, przeciwnie, gorzej? The Clone Wars miało zaciętych wrogów już na kilka miesięcy przed premierą, i nie inaczej jest tym razem. Ale czy jest ku temu jakiś sensowny powód?

Cathia: Obejrzałam chyba wszystkie trailery i krótkie fragmenty, które można znaleźć w internecie i wiecie co? I czuję klimat! Wprawdzie jest to klimat gwiezdnowojennej awantury w wydaniu mojej drużyny RPG, ale przecież właśnie o takie przygody chodzi! Jeśli historia nie będzie się koncentrować na mało śmiesznych gagach i naśmiewaniu się ze szturmowców, to widzę naprawdę spory potencjał!

Pgkrzywy: Do Rebels podchodzę z otwartą głową i mam nadzieję się dobrze bawić. The Clone Wars było wielką niewiadomą, a zanim poznaliśmy Dave’a Filoniego byłem pełen entuzjazmu. Potem zderzenie z rzeczywistością, infantylne dialogi i miałkie scenariusze bolały wieloletniego fana. Przy nowym serialu spodziewam się wielu powtórek z TCW, ale zakładając najgorsze… przynajmniej się nie rozczaruję. Jak na razie jestem w trakcie lektury wprowadzającej w historię Rebels powieści i zdążyłem polubić bohaterów. Liczę po prostu na kawałek może dziecinnej i niezobowiązującej, ale jednak gwiezdnowojennej rozrywki.

Vidar: Trailery i opublikowane fragmenty na razie, podobnie jak u Cathii, nastawiają mnie pozytywnie w przeciwieństwie do The Clone Wars czuć tu przynajmniej ducha klimatu, jaki przykuł mnie do Starej Trylogii, więcej w tym prawdziwych Gwiezdnych wojen. Będę go oglądał raczej wyrywkowo, nikt nie ukrywa, że to produkcja adresowana raczej do najmłodszych i nie sądzę, by było co śledzić z zapartym tchem.

Johnny: Ja z kolei zachowuję typową dla mnie ostrożną ciekawość. Coś nowego? Zobaczę, ocenię, może nawet mi się spodoba. Jeśli jednak miałbym już teraz, zaraz wyrazić swoje zdanie o Rebels, to powiedziałbym, że pozytywnie nastraja mnie powrót do korzeni, tj. do Oryginalnej Trylogii, a odstrasza oczywista dziecinność i już bijąca na pewną odległość sztampa. Bo jak można inaczej nazwać kolejnego Jedi wyratowanego z czystki czy małego dzieciaka z dużymi ambicjami albo wielkiego, złego Inkwizytora? Odzywa się tutaj moje wrodzone czepialstwo do szczegółów i nie wykluczone, że po premierze serialu i kilku pierwszych odcinkach jeszcze będę się śmiał z tej opinii.

Kaelder: Nie oszukujmy się, to nie dorośli widzowie są tymi, do których kierowany jest serial, a młodsi, którzy mogą stać się kolejną generacją fanów Gwiezdnych wojen. Rebels mają po prostu wzniecić już tlący się ogień i przybliżyć młodym klimat Starej Trylogii. Z jakim rezultatem? Prawdę mówiąc nie wiem, ciężko mi snuć domysły, wobec czego wolę poczekać na finalny efekt. Choć humor i stylistyka napawają dość dużym optymizmem.

Yako: Kiedy obserwuję dyskusje dotyczące rozmaitych aspektów Star Wars – zarówno jeśli chodzi o rewelacje dotyczące Epizodu 7, jak i nowe gry na komórki czy wreszcie o Rebels, jestem zmartwiony. Odnoszę wrażenie, że nikomu się to nie podoba. Hej, powstaje kreskówka, która ma trochę klimatu – awanturniczego i humorystycznego, ale nie głupiego! W świecie Star Wars dzieje się cały czas coś nowego – czego nie było pięć, dziesięć lat temu. Nie narzekajmy! Rebels to nie ma być kamień milowy rozwijający świat Star Wars o dekady tak, jak nowe epizody. To ma być przyjemny serialik dla młodszych widzów – i zanosi się na to, że taki będzie. I wystarczy. Ja niczego więcej od niego nie oczekuję

Nadiru: Z mojej perspektywy The Clone Wars było średnie, ale miało swoje momenty. W niezwykle udanym sezonie szóstym było ich nawet więcej, niż w dwóch pierwszych razem wziętych. Tak więc już na starcie Rebels miałoby u mnie ułatwione zadanie, nawet gdybym nie był tak pozytywnie nastawiony do tego serialu, jak jestem. Odnoszę też silniejsze, niż w przypadku przygód Anakina i Ahsoki wrażenie, że większości narzekających przedpremierowo chodzi tylko o ładne ubranie w słówka tekstu „tak naprawdę to chciałbym zobaczyć serial aktorski dla dorosłych, a nie coś takiego”. Ale nie ma co dogryzać hejterom. W sumie patrzę na to wszystko podobnie, jak Cathia i Kaelder: dużo optymizmu, stonowane oczekiwania i nadzieja na coś większego. I do tej ostatniej kwestii chciałbym nawiązać. Co, Waszym zdaniem, może być najgorszą stroną Rebels, a co najlepszą? W czym upatrujecie największej potencjalnej bolączki, w czym z kolei elementu, który zabłyśnie najmocniej?

Pgkrzywy: Największą niewiadomą dla mnie jest to, na ile serial będzie dziecinny. Tego się chyba wszyscy obawiają. Zdaję sobie sprawę, że Rebels leci na kanale Disney XD, ale będą to oglądać fani w każdym wieku i jeśli twórcy powtórzą z premedytacją błędy z TCW, będziemy zgrzytać zębami. Szansą dla serialu, żeby uszczęśliwić fanów jest natomiast oddanie awanturniczego klimatu starej trylogii ze względu na umieszczenie go w chronologii bliżej Nowej nadziei. Mam też sporo obaw dotyczących tego, jak twórcy potraktują materiał ze Star Wars Legends.

Cathia: Mam podobne obawy. Co innego czerpanie ze starego kanonu w sensowny sposób, a co innego branie z niego garściami i wrzucanie bez ładu i składu do fabuły, żeby zadowolić starych fanów. Na razie pomysł wykorzystania takiego choćby Inkwizytora bardzo mnie cieszy, bo to „właściwy człowiek na właściwym miejscu” – ileż można tego Vadera wysyłać za potencjalnymi Jedi? – ale trochę się boję tego, że inne zapożyczenia z Legend będą wstawiane na zasadzie mrugnięcia oczkiem.

Yako: Co do The Clone Wars jakoś zupełnie nie miałem pozytywnych odczuć… Owszem – byłem w kinie na premierze „pilota”, czyli sklejonych w film kinowy kilku pierwszych odcinków i było całkiem nieźle. Atmosfera Star Wars w kinie – to mnie ujęło. Serial natomiast mnie nie porwał, nie wytrzymałem chyba nawet pierwszej serii. Plus Disneya? To są kreskówki mają w tym wielkie, wieloletnie doświadczenie – są ekspertami. Do nich też należy najlepsze studio animacji 3D, Pixar. Oni umieją robić kreskówki – zatem Rebelsy będą dobre. Lucasfilm nie umie robić kreskówek – więc TCW były kiepskie.

Kaelder: The Clone Wars aż taki zły nie był, tak jak wspomniałem wcześniej zdarzały się rzeczy, które delikatnie mówiąc zaniedbano, ale sam serial był czymś świeżym i nowym stworzonym by przypodobać się młodemu pokoleniu. Zwracając się ku Starej Trylogii twórcy będą musieli stąpać jak po cienkim lodzie. Mam tu na myśli fakt, że najmniejsze potknięcie i przekoloryzowanie może się źle odbić na wyrobionej marce, a tego nikt by nie chciał. Raczej wątpię by sięgnięto głęboko do Legends z prostej przyczyny – jest tam totalny bałagan, którego jeszcze nikt nie okiełznał. Podzielam też zdanie Cathii, że Vader jako etatowy chłopiec na posyłki i mściciel w ciemnej zbroi to pomysł powielany już zbyt wiele razy. Którędy więc powinni podążać twórcy? Raczej w kierunku rozwiązań nowatorskich: więcej humoru, mniej potężnych Jedi i więcej intryg.

Nadiru: Bałagan w Legends? W żadnym wypadku bałagan, bo wszystko w tym okresie historycznym było uporządkowane, co najwyżej przesyt materiału, z którego można czerpać inspirację. A myślę, że pojawi się sporo starego Expanded Universe – podobnie, jak dużo było go w The Clone Wars. Nie zapominajmy, że pojawiło się tam niemało elementów z gier, książek czy komiksów, od planet, przez pojazdy, aż po postacie. Nie ma powodu sądzić, by z Rebels było inaczej, o czym zresztą doskonale świadczy sam fakt, że głównym złym będzie imperialny Inkwizytor. Ale odbiegliśmy od tematu, dlatego krótko: najmocniejszą stroną serialu będą, moim zdaniem, postacie. Ciekawe, charakterystyczne, z fajnym zestawem słabostek i cnót. Najgorszą? Pewnie to samo, co irytowało momentami w TCW: zbytnia dziecinność. To jest serial dla dzieci, nikt nie powie przecież, że jest inaczej, ale niech nie idzie to przesadnie w tym kierunku i będę zadowolony. To teraz może z innej beczki, na koniec naszej dyskusji. Dostaliśmy w ostatnich miesiącach kilka sążnistych trailerów, mnóstwo klipów filmowych i wreszcie wspomniane przeze mnie na wstępie siedem minut pilota. Jak oceniacie to, co do tej pory nam zaprezentowano? Strona graficzna, animacja, klimat, akcja, urywki fabuły jak Wam się to podoba?

Pgkrzywy: Animacja prezentuje się lepiej niż w TCW, a w ostatnich sezonach już tam stała na wysokim poziomie. Tutaj nie mam nic do zarzucenia, ale to jeszcze za mało, żeby wyrokować. Ogólnie, „chłodny optymizm” chyba najlepiej odda moje uczucia, czemu już dawałem wyraz. Napalony jak szczerbaty na orzechy byłbym na serial aktorski „dla dorosłych” w tym samym okresie. Rebels to Star Wars, ale ciągle też bajka dla dzieci. Obym się miło zaskoczył!

Kaelder: Zgadzam się, animacja wygląda ciekawie i przebija zdecydowanie to co widzieliśmy w The Clone Wars. Mamy też motywy muzyczne ze Starej Trylogii, klimacik nie jest najgorszy, choć w ciągu siedmiu minut niewiele można pokazać widzowi. Troszkę nie podobają mi się szturmowcy, a konkretniej wizualizacja ich zbroi. Wygląda to tak jakby byli koślawi i groteskowi, w skrajnym przypadku można by rzec, że ktoś chyba za bardzo wzorował się na starych figurkach Kennera i przeniósł je na ekran. Jak już wspomniałem, osądzimy całość w październiku wraz z pojawieniem się pełnych epizodów.

Johnny: Animacja lepsza niż w TCW? Zgadzam się jeśli brać pod uwagę płynność, mimikę twarzy i wszelkie sprawy związane z ruchami ciała. To wszystko, poza elementami sprawiającymi wrażenie zrobionych z plastiku, przedstawia się nienagannie, ale osobiście nie potrafię ścierpieć miejscami zbytniej „kreskówkowości” objawiającej się w nieciekawym oświetleniu, pustym tle, czy wspomnianym już podobieństwie do plastiku. Świat przedstawiony również miejscami wydaje mi się martwy – prawda, mieliśmy na ten przykład niezgorzej przedstawiony rynek miejski z kilkoma postaciami pobocznymi, ale było ich zdecydowanie za mało i było one zdecydowanie zbyt statyczne. Podobny zarzut miałem w przypadku TCW, ale tam takie miasto Izis czy dżungla na Wasskah przynajmniej nie sprawiały wrażenia zamkniętej przestrzeni. Twórcy Rebels pewnie jeszcze nie pokazali na co ich naprawdę stać, ale według mnie początek, zwłaszcza po świetnie animowanych odcinkach TCW, jest co najwyżej średni.

Nadiru: O, tu Johnny doskonale uchwycił moje własne wrażenia związane z animacją – to jeszcze nie jest to, a uniwersum wydaje się być straszliwie puste. Wiem, że dodatkowe modele postaci to konieczność zwiększenia budżetu serialu, ale chyba warto, by odległa galaktyka sprawiała wrażenie bardziej żywej. Poza tym jednak nie mam zastrzeżeń. Fabularnie, jak zauważył Marik Vao w swym niedawnym artykule, Rebels ma przypominać Nową nadzieję, ale to jest akurat najfajniejsze w tym wszystkim, bo postacie są naprawdę zróżnicowane i ich interakcje zapowiadają się wybornie. Klimat też jest, choć nie jestem akurat fanem przerabiania concept artów Ralpha McQuarriego na realne elementy uniwersum Star Wars. Innymi słowy: przeważa u mnie optymizm, a techniczna strona Rebels, jeśli nawet nie jest najlepsza, niewątpliwie się poprawi. Tymczasem zaś czekamy na 3 października, kiedy to wreszcie będziemy mogli wydać – wstępny, bo wstępny, ale wciąż – wyrok.