„Rebels 1×05: Breaking Ranks”

Kaelder: Ekipa tworząca Rebels wyraźnie daje do zrozumienia, że nie ma fanów za idiotów. W Breaking Ranks jest fabuła w postaci dwóch kilku wątków połączonych ze sobą (kryształy kyber, tajemnicze zniknięcie jednej z kadetek i przybycie Inkwizytora), jest Imperium i jego metody szkoleniowe, w końcu jest też infiltracja i działanie pod przykrywką z prawdziwego zdarzenia. Akcja utrzymuje odpowiednie tempo i pomimo dość krótkiego czasu trwania samego epizodu nie pędzi bezsensownie.

Jedyne co trochę mnie zaniepokoiło to wyraźne ograniczenie się twórców do planety Lothal i środowiska w skali mikro. Z jednej strony to cieszy, bo mamy szansę poznać specyfikę lokalizacji stworzonej z concept artów Ralpha McQuarriego, z drugiej troszkę ogranicza nam percepcję oraz wiedzę na temat tego, co dzieje się w innych częściach galaktyki. Reasumując, mamy do czynienia z powiewem świeżości i stopniowym rozkręcaniem się serii. Odcinkowi więc spokojnie daje 8,5/10, przy czym mam nadzieję, że niektóre wątki z Breaking Ranks zostaną dokończone w przyszłości.

Johnny: Tak sobie siedzę, zmuszam się do oglądania i chyba już wiem co jest największą bolączką Rebels – ilość przydzielonego czasu antenowego. Najnowszy odcinek, na ten przykład, byłby całkiem niezgorszym, gdyby krótki czas trwania nie czynił go do bólu naiwnym. Prawda, nie ma już tylu wybuchów, a akcja odrobinę zwolniła, ba, mamy nawet nieśmiałe próby zorganizowania wielowątkowości, ale to wszystko po prostu nie mieści się w dwudziestu dwóch minutach, w ciągu których trójka kadetów z kompletnie nieznanych sobie małolatów staje się niemal przyjaciółmi do grobowej deski.

Boli również kolejne już wyrwanie historii z kontekstu. Nie ma tutaj żadnego wstępu, od razu rzucamy się w środek akcji zakrojonej przez załogę „Ducha”. Serial, według mnie, może ocalić tylko kontynuowanie rozpoczętych wątków w późniejszych odcinkach i przede wszystkim zerwanie z tą amatorsko wyglądającą martwicą otoczenia połączoną z przesadnym oszczędzaniem na modelach. Pomimo jako takiej fabuły, nie potrafiłem znaleźć jakiejś wielkiej przyjemności w tym odcinku i oceniam go na 4/10.

Nadiru: Johnny jak zwykle na „nie”, ale w jednym muszę się z nim zgodzić: odcinki są za krótkie, by zmieścić w nich wszystko, co twórcy serialu chcieliby zmieścić. Ale wiem też, że nie da się przełamać formuły seriali animowanych, które muszą się ograniczać do 20 minut – tak samo, jak seriale, z wyjątkiem tych nadawanych w amerykańskich kablówkach, muszą trwać 40 minut. Pocieszenie przynosi oczywiście fakt, że wątki z Breaking Ranks zostaną pociągnięte dalej. Wiemy już, bo Ryder Windham napisał o nim jedną młodzieżówkę, że Zare Leonis, nasz czarnoskóry kadet, będzie się częściej pojawiał w Rebels.

Ale wracając do oceny odcinka. Było… trochę dziwnie? Trening rekrutów wydał mi się mocnym przegięciem w stronę efekciarstwa, tak samo też, jak i „nagrody” dla kadetów, włącznie z wizytą Inkwizytora. Wiele lat szkolenia w najznamienitszych akademiach nie sprawiłoby, że rekrutem zainteresowałby się Imperialny Inkwizytor, więc ten element wypadł blado. Sceny akcji i potyczki z konwojem z pewnością wychodzą na plus, podobnie jak humor, czy dialogi, ale tym razem całość sprawia znacznie gorsze wrażenie. Niestety, z tego powodu muszę przyznać Breaking Ranks tylko 5/10.

Marik: Muszę się zgodzić z przedmówcami: zaskoczyła mnie wielowątkowość, ale rzeczywiście brakuje tu jakiegoś wstępu. W The Clone Wars dostawaliśmy od dwóch do pięciu zdań, które sprawiały, że pierwsza scena odcinka, nieważne jak absurdalna, zdawała sie mieć sens. W Rebels nie ma ani tego, ani żółtych napisów, wiec trzeba pogodzić sie, że część historii zostanie niedopowiedziana. Muszę także w pełni zgodzić się z zastrzeżeniami Nadiru, ale szczerze przyznam, że tym razem nie zobaczyłem wspomnianego przez niego humoru. Było w tym odcinku cokolwiek, co w ogóle miało być śmieszne?

Jedyną zaletą tego odcinka było całkiem zgrabne połączenie mojego ulubionego motywu muzycznego z Nowej Trylogii ze stylem serialu. Soundtrack w Rebeliantach zawsze tworzony jest w ten sam sposób i czasem to działa, a czasem niestety nie. Sam nie jestem w stanie powiedzieć, co o tym decyduje. Cały docinek dostaje ode mnie 5/10.

Cathia: Po raz pierwszy po obejrzeniu tego odcinka w mojej głowie pojawiło się takie „WTF?”. Niestety, ten epizod ewidentnie nie był przeznaczony dla mojej grupy wiekowej, bo poziom naiwności, jak to zauważył Johnny, był zdecydowanie za duży. Pokazanie treningu młodych szturmowców jako właściwie przygody, wręcz platformówki na żywo, brak wszelkich elementów indoktrynujących, które przecież musiały towarzyszyć takiemu szkoleniu na każdym kroku, wreszcie kretyńskie wręcz hełmy kadetów sprawiły, że moje zawieszenie niewiary poszło się śniegiem rzucać. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Rozumiem, że osoby po trzydziestce nie są targetem serialu, ale wiadomo przecież, że starsi fani też Rebeliantów oglądają. Poza tym mam zagwozdkę jakim cudem Inkwizytor nie wyczuwa używającego Mocy Ezry? Ech… Moja ocena 3/10.