Expanded Universe w „Przebudzeniu Mocy”

TEKST ZAWIERA SPOILERY!

25 kwietnia 2014 roku fani Star Wars na całym świecie usłyszeli oburzającą wiadomość, że całe dotychczasowe Expanded Universe, które trwało niezmiennie samego początku Gwiezdnych wojen, zostanie zapomniane przez Disneya. Nie oznaczało to tylko, że tzw. Legendy nie pojawią się w nowych filmach, ale także, że nie będą już w żadnej formie rozwijane, a ich ostatnim bastionem będzie The Old Republic. Liczne wątki istniejące w książkach, komiksach i grach zostały przerwane, a wyczekiwane projekty – jak na przykład gra Star Wars 1313 – zostały anulowane.

 

Jednak Disney nie porzucił wszystkiego. Jednym z zarzutów wobec The Force Awakens jest to, że stworzono film oparty na znanych nam schematach. Przebudzeniu Mocy daleko jest do obrazoburczych prequeli, które zmieniły perspektywę postrzegania Jedi, Republiki oraz z znanych postaci w sposób diametralny. Naturalną rzeczą było to, że najnowszy film będzie czerpał także z pewnych schematów znanych ze starego Expanded Universe. W końcu Abrams też uważa się za fana! Poza tym, liczne książki, komiksy i gry opisały bardzo wiele nowych historii – zrobienie kolejnego epizodu bez powtarzania tego, co było w EU, byłoby zadaniem niewykonalnym. Z tego powodu nie będę tu opisywał pomniejszych rzeczy, które mogą kojarzyć się z Legendami, ale skupię się na tych, które automatycznie przywołały w myślach znane nam postaci i zdarzenia z Legend.

Jedna z tych rzeczy została już dogłębnie omówiona przed premierą, ponieważ pojawiła się w trailerach. Chodzi oczywiście o liczne flagi powiewające nad wejściem do kamiennej budowli, do której Han prowadził Rey i Finna. Wśród nich fani dopatrywali się różnych rzeczy, na przykład flagi, której użył Anakin w wyścigu w Mrocznym widmie. Jednak największą sensację wzbudziła wśród nich obecność czaszki mitozaura – symbolu Mandalorian. Ten symbol wzbudził nadzieje i obawy fanów, zwłaszcza tych zafascynowanych kulturą wojowniczego ludu. Okazało się, że Mandalorianie nie pojawiają się w filmie, a sam znak był jedynie uśmiechem w kierunku fanów, tak zwanym easter eggiem.

 

Gdy tylko dowiedziałem się podczas oglądania filmu, że Kylo Ren – główny czarny charakter – jest synem Hana i Lei, od razu na myśl przyszła mi cała seria Dziedzictwo Mocy, w której Jacen Solo przechodzi na Ciemną Stronę i pragnie podążać śladami swojego dziadka. Na tym podobieństwa się nie kończą. Kylo nie jest postacią podobną do Imperatora albo Inkwizytorów z serialu Rebelianci – nie jest zły w sposób otwarty, bezpardonowy, ale ma pewne poczucie, że podążanie ciemną ścieżką jest rzeczą słuszną. Jacen w Dziedzictwie Mocy dostał jasne zadanie – będzie musiał zabić kogoś, kogo kocha. Dokładnie o tym pomyślałem, gdy Kylo z bólem serca zabił Hana, co stanowiło dla niego ważny krok w stronę Ciemnej Strony. Oby ten wątek był dobrze poprowadzony w następnych częściach!

Fanom nieobce jest też prawdziwe imię Kylo Rena – Ben Solo. Żadne z trojga dzieci Hana i Lei w Expanded Universe nie nosiło takiego imienia, jednak tak postanowił nazwać swojego syna Luke. Skywalker zrobił to na cześć swojego pierwszego mentora, Obi-Wana, który ukrywał się na Tatooine pod imieniem Ben. Jednak jaki sens ma nazwanie tak swojego syna przez Hana, który nie szanował Kenobiego albo przez Leię, która nawet go nie poznała? Czuję tu spory zgrzyt i wydaje mi się, że lepiej by było, gdyby imię Kylo Rena nie było czymś znanym nam z EU.

 

Także nowa superbroń Najwyższego Porządku nie jest niczym nowym dla fanów Expanded Universe. W książkach i grach pełno jest technologii, które potrafiłyby siać wielkie zniszczenie. Chociażby Sun Razer, znany z komiksów dotyczących The Old Republic, który także czerpał energię ze słońca. Podobnieństwa można też wskazać w Visual Electromagnetic Intensifier, Gauntlet lub Dziale Galaktycznym. Problem dotyczy zazwyczaj sposobu, w jaki bohaterowie rozprawiali się z tymi broniami. Chyba najciekawszy sposób zniszczenia groźnej stacji zobaczyliśmy w Dziedzictwie Mocy, gdzie uległa anihilacji na skutek nieprzemyślanego działania osoby, która chciała zniszczyć Coruscant. Niestety, w The Force Awakens posłużono się starym schematem znanym z Powrótu Jedi.

Gdy film ukaże się na DVD i Blu-rayu, zapewne wyłapiemy jeszcze kilka nawiązań do Expanded Universe, jednak już po pierwszym obejrzeniu, fan jest w stanie stwierdzić, że to, co niedawno zostało nam zabrane, nadal pojawia się w nowym kanonie. Uważam, że kolejne filmy powinny sięgnąć do Expanded Universe po więcej motywów i easter eggów, jednak nie mogą przesadzić. Na pewno nie chciałbym zobaczyć disneyowskiej wersji Mary Jade! A jak Wy uważacie? Czy te elementy Legend, które pojawiły się w filmie, Was satysfakcjonują? Czy powinno byc ich więcej, czy w ogóle nie powinny się pojawiać?