Przebudzenie „fanów” – sprostowanie

Mój ostatni artykuł wzbudził sporo kontrowersji, zatem poczułem się w obowiązku napisać sprostowanie. Tekst był zainspirowany pewną rosnącą grupą ludzi, dla których bycie fanem sprowadzało się do kupienia kubka z logo Star Wars. Gdy coraz więcej osób zaczęło myśleć podobnie, stwierdziłem, że muszę jakoś zareagować, a skoro mam możliwość dotarcia do nieco szerszego grona odbiorców dzięki Star Wars Extreme, to uznałem – czemu nie? Stąd artykuł Przebudzenie „fanów”. Co przede wszystkim chciałem w nim zawrzeć? Wbrew wielu opiniom, nie miało to być podzielenie fanów na lepszych i gorszych, bowiem daleko mi od tego. Równie daleki jestem od wyznaczania ludziom, jak mają czerpać radość z naszego ulubionego uniwersum. Rozumiem, że ogólny wydźwięk mógł być negatywny, wiele osób poczuło się dotkniętych moimi słowami i za to mogę Was przeprosić. Chciałem jedynie uwypuklić pewne zachowanie, polegające na pozerstwie sezonowców, którzy korzystając z tego, że Star Wars są obecnie na topie, kreują siebie na wielkich fanów. I od razu wyjaśniam. Jaranie się modnym filmem jest jak najbardziej normalne i w porządku! Każdy z nas przechodził taką fazę związaną z różnymi światami, nie tylko Star Wars, ale również Władcą Pierścieni, Harrym Potterem, MCU i całym mnóstwem innych uniwersów. Jestem pewien, że jakby każdy z nas dostał 1000 zł zaraz po seansie, to pierwsze, co by zrobił, to udał się do sklepu z gadżetami i wszystko wydał na figurki, książki, maski itp. Nie ma w tym nic złego!

Jednak, jeśli ktoś po piętnastu minutach stwierdza, że to film jego życia i w zasadzie to od zawsze kochał ten świat, a przy tym zaczyna się wymądrzać, to przykro mi, ale to już jest dla mnie nie w porządku. Jak część z Was zauważyła w komentarzach na Facebooku, są osoby, które swoją „pozycję” fana budowały latami, i jak mają się teraz poczuć, gdy najbardziej widoczni stają się tego typu pozerzy, którzy za miesiąc znajdą sobie nowe hobby? Żeby nie generalizować (do czego również się przyznaję), ucieszę się z każdej nowej osoby, która zostanie przy Star Wars na dłużej. Jeszcze bardziej ucieszę się, gdy ta osoba stwierdzi, że może sięgnie po jakieś pozycje nie tylko filmowe. Nieważne, czy będzie to Expanded Universe, czy nowy kanon. Nieważne, czy spodoba jej się to, czy nie. Ważne jest to, że faktycznie wykazała zainteresowanie i chęć poznania tego świata lepiej!

Chciałbym teraz przejść do kolejnej rzeczy. Przyznaję, że w poprzednim artykule, podział, który tam zrobiłem był jednocześnie zbyt wąski i zbyt ogólny. Istnienie grupy, która stałą się inspiracją dla tego artykułu przysłoniła mi bardzo istotny fakt. Oczywiście, że istnieją ludzie, którzy są zajarani tylko i wyłącznie filmami i mają do tego prawo. Znowu to powtórzę, żeby nie było wątpliwości – nie uważam ich za gorszych. Potrafię również zrozumieć, że źródła pozafilmowe mogły im się kompletnie nie spodobać (w EU bardzo łatwo trafić na minę, a nowy kanon to głównie seriale dla młodzieży oraz średnie książki i komiksy), tym bardziej, że wiem, że są ludzie, którzy przedkładają świat pozafilmowy nad filmy, jak nasz redaktor naczelny. Rozumiem też, że mogłem tych ludzi (bądź co bądź siedzących w filmach od wielu lat) urazić i za to również chciałbym przeprosić. Mea culpa, zapomniałem o Was, a Wy również jesteście bardzo istotną częścią fandomu! Biorąc to wszystko pod uwagę, chciałbym przedstawić zmodyfikowaną klasyfikację fanów, wraz z krótkim wyjaśnieniem i absolutnie bez zamiaru podziału na lepszych i gorszych:

  • Fan uniwersum Gwiezdnych wojen – fan całego świata, nieistotne czy EU, czy nowego kanonu. Fan który poświęcił dużo swojego czasu (i nierzadko pieniędzy) żeby zgłębić to uniwersum, utrzymać je przy życiu i zarazić nim innych.
  • Fan filmowej serii Gwiezdne wojny – fan, który poprzestał wyłącznie na filmach, ale ogląda je stosunkowo regularnie. Osoba, która bardzo dobrze zna filmy, a która z różnych względów nie interesuje się resztą uniwersum.
  • Fan niedzielny – fan, który ogląda filmy co parę lat, czasem sięgnie po jakieś inne źródło, ale nie jest tak zajarany tym światem, jak ci wymienieni wyżej. Dla niego Star Wars to kolejna dobra seria i nic więcej.
  • Sezonowiec – fan, który ulega modzie na najnowsze filmy, ale jednak nie zostanie w tym świecie na dłużej, co najwyżej powróci przy kolejnym epizodzie.
  • Pozer – osoba, która próbuje się wybić na fali popularności serii, robi wokół siebie wiele szumu, a potem o wszystkim zapomina.

Wcześniejszy artykuł powinien być, moim zdaniem, oparty o taki właśnie podział fanów. Chociaż zdaję sobie sprawę, że „fan niedzielny”, czy „sezonowiec” mogą mieć pejoratywny wydźwięk, to z braku lepszych zamienników, proszę Was abyście w tym przypadku porzucili swoje podejrzenia, ze chcę kogoś obrazić, lub się wywyższyć. Mam nadzieję, że w tej chwili moja opinia jest dla każdego w 100% jasna, ze swojej strony mogę Was zapewnić, że kolejne teksty będę pisał staranniej, a na pewno mniej pod wpływem chwili.

jediprzemo