„Rebels 2×18: The Mystery of Chopper Base”

Marik: Problem nowej bazy to wątek, który ciągnął się zdecydowanie zbyt długo. Na szczęście został rozwiązany w tym kolejnym odcinku-zapychaczu, który zapomniemy, zanim nadejdzie następny. Trudno tu nie przegapić kolejnej autoironii scenarzystów – gdy Kanan szkoli Ezrę, mówi mu, żeby nigdy nie odwracał się tyłem do wroga. Co zabawne, ta para robiła to chyba przy każdym starciu z Inkwizytorami, do jakiego doszło. Warto też zwrócić uwagę na zmarnowany potencjał wątków romantycznych. Chyba nie doczekamy się w serialu pocałunku Kanana i Hery, a nie wspomnę nawet o szansach Ezry na flirt z Sabine. O tym, jakim zapychaczem jest odcinek świadczy też to, że bez powodu dyskutuje się o tym, co stanie się w odcinkach następnych. Przecież Kanan i Ezra już wiele razy wyruszali sami na misję! Dlaczego tym razem stanowi to taki problem dla Hery? Scenarzyści się nad tym nie zastanawiali, więc ja też oszczędzę sobie wysiłku. 2/10.

 

JediPrzemo: Czemu te miecze świetlne mają taki dziwny kolor i jeszcze dziwniejszy dźwięk? Wersja treningowa? Dobrze by było to wyjaśnić… Żeby zaoszczędzić na modelowaniu twarzy, twórcy każą pilotom używać tych zasłon w hełmach nawet na planecie, fajnie. Sabine na co dzień rzuca materiałami wybuchowymi na prawo i lewo, jak raz by się naprawdę przydały to używa nieskutecznych blasterów, a granty wykorzystuje w ciasnych podziemnych przejściach… coraz lepiej. Szkoda, że nawet nie starali się znaleźć zaginionej pilotki, tylko poprzestali na Reksie. Wrogie pajęczaki też nie dają sie zestrzelić ogniem z wieżyczki laserowej, która rozwala myśliwce, no pewnie. Po co też wezwać eskadrę Feniksów, lub użyć Phantoma i zapewnić wsparcie powietrzne? Oczywiście, łatwiej rzucić towarzyszka niż użyć Mocy, żeby przyciągnąć sensor. Pająk utknął w wejściu? Pewnie, będziemy sie przepychać zamiast oddać pewny strzał we wrażliwy punkt. Nigdy w życiu nie cieszyłem się tak na widok Ahsoki, naprawdę. Oby była zwiastunem dużo lepszego odcinka, jak to miała w zwyczaju w tym sezonie. Nie sądziłem też, że twórcom uda się zrobić odcinek gorszy od poprzedniego. Wątek Kanana i Hery zmierza donikąd. Z jednej strony niby coś do niej czuje, z drugiej jednak są przyjaciółmi… Nie rozumiem też tragedii Hery na temat wyjazdu Kanana, tak jakby miał to być pierwszy raz. Z czystym sumieniem, za trzymający poziom poodoo banthy najgorszy odcinek 2 sezonu daję 1/10.

Nadiru: Nie rozumiem Was, chłopaki. To nie był dobry odcinek, zgoda, ale żeby od razu najgorszy? Nie kupuję tego. Wątek Kanana i Hery nie jest wcale taki niewiarygodny (abstrahując od dziwnej decyzji, by nie powiązać ich romantycznie); choć zdarzało się, że nasi pokładowi Jedi znikali, tu wyraźnie mowa o tym, że zamierzają na dłużej opuścić „Ghosta”, i to z niemal samobójczą misją dopadnięcia Inkwizytorów. Całkiem możliwe, że ja na miejscu Hery też bym się podobnie zachowywał. Poza tym odcinek jest po prostu średni. Głupoty są? No są, z najbardziej irytującym, że totalnie olano zaginioną pilotkę A-winga. Tyle tylko, że to głupoty typowe dla Rebels i typowe dla Star Wars. Plusy są? Są – chociażby świetna scena z Zebem i Ezrą, gdy ten pierwszy „wrzuca na luz” i podkręca głośnik, by posłuchać muzyki. To tak surrealistyczne, że aż piękne. Koniec końców ten idiotycznie nazwany (baza Choppera? Naprawdę?) odcinek moim zdaniem zasługuje na 5/10.

 

Kaelder: Zdecydowanie widziałem gorsze odcinki niż ten i to niejednokrotnie w całym serialu. Wątek Kanana i Hery taki być musiał i tyle. Powód? Przede wszystkim oboje wiedzą do czego może doprowadzić przywiązanie, a w czasie trwającej wojny z Imperium jest to bardzo niebezpieczne. Zachowanie Hery wydaje się natomiast uzasadnione, jeśli weźmiemy pod uwagę charakter misji oraz to, że Kanan i Ezra niejednokrotnie cudem uniknęli spotkania z Inkwizytorami. Miłym akcentem było wprowadzenie nowych pajęczaków (skorzystano po raz kolejny z koncepcji McQuarriego), które do złudzenia przypominają Knobby white spider z Dagobah. Poza tym dynamiczna i często rozpaczliwa walka z Kryknami przez naszych bohaterów. Oczywiście można zarzucić tutaj całkowite olanie losów zaginionej pilotki (nie potwierdzono jednak jej śmierci), ale jak słusznie zauważył Nadiru w uniwersum mamy mnóstwo tego typu przykładów. Miłym akcentem była też rozmowa Ezry i Zeba przy zachodzie słońca (nieco romantyczna powiedziałbym). Minusy, no niestety tutaj pojawia się ich bardzo dużo, jednak nie są one zanadto rażące. Poniżej średniej, ale z kilkoma interesującymi momentami – 5/10.