Wraz z usunięciem z kanonu ogromnego dorobku Expanded Universe, w mojej głowie pojawiło się pewne pytanie – czy warto dalej angażować się w media związane z tzw. Legendami? Na mojej półce pozostało kilkanaście nieprzeczytanych pozycji książkowych, a w steamowej bibliotece kilka nieogranych tytułów. Cóż teraz począć? Praktycznie te wszystkie wydarzenia nie miały miejsca, a różnorakie lokacje, rasy oraz technologiczne nowinki nigdy nie istniały. Doszło do tego, że część kontrowersyjnych fanów w ogóle neguje kasację starego EU (lub jego części)!
Zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać i powróciłem myślami do wielu wiekopomnych momentów, które wywołały we mnie całą gamę różnorakich emocji. Żeby wymienić chociaż kilka: poznanie tożsamości Revana, historia Bane’a, pokazanie bardzo ludzkiej strony życia klonów przez powieści Karen Traviss, śmierć i narodziny bohaterów stworzonych na potrzeby tych historii (i nie tylko tych, grzechem byłoby nie wspomnieć o śmierci Chewiego). Zdałem sobie sprawę, jak bardzo realne to wszystko dla mnie było… chwila – nie, dalej jest. Nikt nie może zabrać nam tych chwil podniecenia, które przeżywaliśmy chłonąc każdą stronę, każdy obraz ze starych kreskówek i cały wysiłek, jaki włożyliśmy w budowanie naszych postaci w RPGach spod znaku Starej Republiki. Te wszystkie emocje, uczucia, które żywmy względem postaci i ich historii, zostaną z nami. Co więcej, dalej w dowolnym momencie możemy powrócić do tych chwil, a także przeżyć nowe fascynujące przygody. To, że są Legendami, nie zmieni tego, czy stoją na naprawdę wysokim poziomie (jak Jedi Knight II: Jedi Outcast lub książkowa trylogia Dartha Bane’a), a może wręcz przeciwnie – są tak złe, że możemy usłyszeć pukanie od spodu (Kryształowa Gwiazda, Star Wars Holiday Special, 7. zeszyt Marvela z serii Ewoks).
Pojawia się pytanie: za co się zabrać? Co warto znać? Na początek pozwolę sobie na stwierdzenie, że nawet najbardziej zagorzały fanatyk (jak ja) nie musi znać absolutnie wszystkiego. Wiele elementów Legend jest naprawdę niewarta czasu i/lub może nie trafić w Wasz gust. Sprawdźcie, które elementy Star Wars sprawiają wam największą frajdę, zobaczcie recenzje, posłuchajcie opinii znajomych. Myślę, że możecie śmiało postawić na m.in. obecnie ukazującą się serię komiksową Star Wars Legendy, wysoko cenione serie gier tj. Jedi Knight oraz Knights of the Old Republic (dostępne w formie elektronicznej na Steamie i GOGu). Jeśli chodzi o pozycje książkowe, to osobiście chciałbym Wam polecić Świt Jedi: W nicość, interesującą powieść, która dzieje się 25 000 BBY i daje niejaki wgląd na wczesne poczynania użytkowników Mocy. W Polsce ukazała się całkiem niedawno i z jej nabyciem nie ma problemów.
Na osobną uwagę zasługuje ostatni bastion Legend – The Old Republic – ostatnia wciąż rozwijana pozycja starego EU. Gra przeszła swego czasu na model Free to Play i pozwala zapoznać się z podstawową historią wszystkich klas za darmo. Jeśli natomiast chcecie poznać dalsze losy Waszych postaci, wystarczy subskrypcja na zaledwie jeden miesiąc (niecałe 30 zł) i od razu dostaniecie dostęp do wszelkich rozszerzeń, jakie wyszły oraz do najnowszego rozdział dodatku Knights of the Fallen Empire. Historia przybiera formę niemal klasycznego RPGa i niejednokrotnie zmusza nas do głębokich refleksji.
Ogromny wybór spośród różnych gatunków jest ogromną zaletą starego uniwersum. Możecie zagrać w takie rodzaje gier jak: strzelanki z pierwszej osoby (np. Dark Forces), symulatory lotu (np. Rogue Squadron), gry wyścigowe (np. Episode I: Racer), RPGi (tu oczywiście przykładem są KotORy), akcji (Bounty Hunter), strategie (Empire at War), zręcznościowe (Lego Star Wars), rail shootery (w Polsce bardziej znane jako „celowniczek”), vehicular combat (Demolition), bijatyki (Masters of Teräs Käsi), logiczne (np. Pit Droids), pinballe (np. rozszerzenia do Zen Pinball 2), a nawet taneczne (Kinect Star Wars). Myślę, że pomiędzy Legendami każdy może znaleźć coś dla siebie, a jak widzicie jest z czego wybierać. Kilka gatunków będzie miało też swoje podgatunki – MMO lub strzelanki taktyczne, a dodatkowo zapewne sam o kilku zapomniałem. Podobny wybór mamy wśród książek i komiksów. Z ciekawszych rodzajów książek warto wymienić chociażby western (Kenobi), horror (Szturmowcy śmierci), powieść detektywistyczną (Noce Coruscant I: Pogrom Jedi). Nowy kanon powoli rozwija swe skrzydła i kiedyś zapewne będzie jeszcze bardziej zróżnicowany niż ten stary, ale siłą rzeczy na razie to w starym macie bogatszy wybór.
Mądrym posunięciem byłoby poświęcenie chwili refleksji nad tym, który okres w gwiezdnowojennej historii interesowałby Was najbardziej. Wybór jest naprawdę imponujący – od 25 793 BBY do 138 ABY. Część tych epok w ogóle nie została jeszcze dotknięta w nowym kanonie. Natomiast takie na przykład wydarzenia po Powrocie Jedi można uznać za alternatywną kontynuację Gwiezdnej Sagi. Znajdziemy wiele pozycji przed wydarzeniami z filmów i takich pomiędzy nimi. Obecny kanon zawiera książki dziejące się w okolicach Oryginalnej Trylogii, a Legendy pozwalają wam zagłębić się także w wydarzenia w okolicach prequeli. Można obejrzeć Wojny Klonów, które rysował Genndy Tartakovsky i zobaczyć rycerzy Jedi o niemal boskiej mocy, genezę problemów z oddychaniem Grievousa oraz pełnię możliwości Kita Fisto (w tym tworzenie podwodnej bańki z wodą o zastosowaniu bojowym).
Zapewne część z Was dręczy też niepokój, że nie będziecie w stanie z czasem odróżnić, co jest Legendami, a co „wydarzyło się naprawdę”. Nie przejmujcie się tym! Po pierwsze – na razie w ogóle mamy bardzo mało pozycji kanoniczych, więc jest to dość nieprawdopodobne. Po drugie – nikt Wam nie broni uzupełniania luk kanonu wiedzą opartą na Legendach. Ba! Ja osobiście do tego zachęcam. Wiele legendarnych elementów już zostało włączonych do kanonu, a jeszcze więcej wkrótce znów rozszerzy nasze ukochane uniwersum. Dopóki będą ludzie, którzy będą interesować się Legendami, dopóty Legendy będą żyły wśród nas.