„Rebels 3×01 & 3×02: Steps into Shadow”

Marik Vao: No i dostaliśmy kolejny dłuższy odcinek, który wprowadza nas w trzeci już sezon Rebeliantów. Poprzednie były słabe, ale otwarcie i zakończenie sezonów trzymały poziom. Wszystko zapowiada, że ten schemat się utrzyma, ponieważ przywitano nas całkiem dobrą historią. Otwarcie sezonu to nowe postaci, które ogląda się lepiej, niż jednowymiarowych Inkwizytorów. Na szczęście posunięto też do przodu rozwój starych postaci, czyli Kanana i Ezry. Niestety, pokusy Ciemnej Strony Mocy, tak podkreślane w trailerach, zakończyły się w sposób zmazujący wszelki uśmiech z twarzy. Mimo to, byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby reszta serialu trzymała poziom z tego odcinka. Niestety, wcześniejsze doświadczenia każą nie liczyć na zbyt wiele. 7/10.

Dark Dragon: Odcinek wprowadzający nas w trzeci sezon nie zachwycił mnie. Większość interesujących scen została wykorzystana w trailerach. Na plus mogę zaliczyć bezlitosne mordowanie szturmowców przez Ezrę, zwłaszcza przejęcie walkera zrobiło na mnie wrażenie, szczególnie to, jak bez wahania zmusił człowieka do popełniania samobójstwa.

Na wielki minus zaliczam ukazanie twarzy Kanana. W mojej wyobraźni była tam wielka bruzda po mieczu świetlnym i zastosowano sprytną cenzurę w postaci maski, by w serialu dla dzieci to ukryć. Teraz okazuje się, że Kanan nadal ma oczy i ledwie nie wielką smugę na twarzy. Zawsze rażą mnie też oszczędności w postaci oficerów (i mniej istotnych Rebeliantów), których twarz skrywa cień czapki. Tylko ci bardziej kluczowi dostają własną twarz. Dla odmiany na plus chciałbym zaliczyć wprowadzenie postaci pomiędzy Jasną i Ciemną Stroną Mocy – Bendu. Interesująca postać, o której chciałbym dowiedzieć się więcej, liczę też na jakąś bardziej „złą” akcję z jego strony. Spodobała mi się także historia pozyskania części Y-wingów przez Rebeliantów. Wprowadzenie postaci Thrawna – zwłaszcza jego głos i dykcja – jest świetne. Oby w przyszłości było tylko lepiej.

Nadiru: Pierwszy raz w historii Rebels, sezonu nie zaczęliśmy od osobnego i wyemitowanego dwa miesiące wcześniej odcinka-pilota i… jestem trochę zawiedziony. Steps into Shadow w roli wstępu do trzeciego roku przygód załogi „Ghosta” spisuje się dobrze, ale na pewno nie tak, jak się tego spodziewałem. Po prostu opowieść o zdobyciu kilku Y-wingów wydaje mi się za mała i za bardzo pospolita, przy tym zaś nieszczególnie zajmująca. Za to nowe postacie i rozwój starych – tu już jest znacznie ciekawiej. Wiadomo, pojawienie się Thrawna jest jak wybuch supernowej i chociaż niewiele go w tym odcinku widzimy, to sceny z jego udziałem są wręcz hipnotyzujące. Wątek ślepoty Kanana i Bendu poprowadzono z wyczuciem i liczę, że zobaczymy ich razem jeszcze nie raz i nie dwa, natomiast kwestia mrocznych zapędów Ezry… W tym momencie naprawdę żałuję, że odcinki Rebels są tak krótkie, bo mogłaby z tego być bardziej rozbudowana historia, tym bardziej, że zakończenie sugeruje szybki happy end. Jak na tak niedługi czas emisji nie jest jednak źle i czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój tej sytuacji. Ode mnie Steps into Shadow otrzymuje 7/10.

Krzywy: Finał drugiego sezonu mnie pozytywnie zaskoczył, a jego kontynuacja również robi bardzo dobre wrażenie. Ezra romansujący z Ciemną Stroną to była naturalna kolej rzeczy, aczkolwiek mam nadzieję, że jego historia nie będzie kalką Anakina, który również ruszył szybką ścieżką i czekał go bolesny upadek. Kanan co prawda nieco za szybko pogodził się ze swoją nową sytuacją, tak samo jak nieco zbyt prędko Ezra stracił dostęp do holokronu. Postać Bendu jest ciekawa, byle tylko nie namieszała zbytnio w mitologii Gwiezdnych wojen. Co do Thrawna, to mam tylko jedną obawę. Nie chciałbym, by to była to inna postać, niż ta, którą zapamiętałem z Trylogii Zahna. Jeśli twórcy będą za bardzo kombinować, to lepiej, jakby wprowadzili zupełnie nowego bohatera. Martwi mnie też to, że podobnie jak inne postaci serialu Rebels, raczej nie dotrwa do Bitwy o Yavin – twórców nieco ogranicza fabuła Nowej nadziei i kolejnych epizodów, gdzie Luke był ostatnim Jedi, a w imperialnym wojsku obcego o niebieskiej skórze nie było. 7,5/10.

Wixu: Podoba mi się kierunek, który obrał serial po świetnym finale poprzedniego sezonu. Owszem, to wciąż historia skierowana przede wszystkim do dzieci i młodzieży, ale mniej infantylna. Trzeci sezon ukazał nam przede wszystkim nowe modele niektórych postaci, wreszcie Ezra wygląda jak poważny adept Mocy, a nie nastoletni emo. Pierwszy odcinek dał nam również przedsmak wielowymiarowości Ezry, kiedy sposobem godnym Ciemnej Strony pozabijał szturmowców. Trudy balansowania pomiędzy dwiema stronami Mocy już od początku stanowią ważny element (konflikt na linii uczeń-mistrz) i w dalszych odcinkach – mam nadzieję – dostaniemy tego jeszcze więcej. Historia zapowiada się ciekawie, a pomysł z istotą związaną z Mocą, z którą rozmawiał Kanan, o ile dobrze rozwinięta, może wnieść wiele świeżości. Liczyłem na to, że holokron zdobyty w zeszłym sezonie odegra większą rolę, ale mam nadzieję, że do tego tematu jeszcze wrócimy. Do trzeciego sezonu jestem nastawiony optymistyczne, ale to nie pierwszy raz, gdy Rebelsi zaczynali się bądź kończyli z przytupem, a w trakcie sezonów dostawaliśmy odcinki-zapychacze. 7,5/10.

JediPrzemo: Premierowy odcinek oglądałem z zainteresowaniem. Nie będę ukrywać, że zwiastun obudził we mnie duże nadzieje i równie wielkie oczekiwania, czy zostaną tym razem spełnione, to okaże się po finale. Ten odcinek był dobry. Spodobała mi się ewolucja Ezry i jego stosunku do Kanana, ale obawiam się, że znowu wrócimy do tego, co było. Jego mroczna strona była ciekawą alternatywą i mam nadzieję na więcej. Zniechęcenie Kanana jakoś mnie nie kupiło, z jednej strony boli go utrata wzroku i uważa się za bezużytecznego, a z drugiej bez większych problemów używa Mocy, aby dojść do nowej alternatywy dla mistrza Yody. Skoro już o tym mowa, to ciekaw jestem postaci Bendu, który na pewno powróci, gdyż w zwiastunie widzieliśmy, że Ezra odzyskał holokron. Hondo w Rebels jak zwykle ma u mnie plus, polubiłem tę postać dużo bardziej niż w The Clone Wars. No i na koniec oczywiście ten, na którego wszyscy czekaliśmy, czyli Thrawn. Jak na razie podoba mi się kierunek rozwoju tej postaci, ale wolę nie zapeszać, bo zarówno Tarkin, jak i Vader mieli dobre wejście, a gorzej było z finałem. Swoją drogą, czy tylko ja zauważyłem, że twórcy powtarzają ten sam manewr co na początku drugiego sezonu, czyli główny zły pozwala uciec bohaterom? Mimo to jak na razie jest dobrze. 7/10.

Vidar: Jak dla mnie było bardzo dobrze! Przede wszystkim – mniej infantylnie, bardzo spodobał mi się fragment o ofiarach cywilnych poległych podczas jednej z dotychczasowych operacji Thrawna. Bendu ciut mnie irytuje na razie, ale jeszcze za wcześnie na takie oceny. Motyw holokronu i „zakazanej wiedzy” jest obiecujący i mam nadzieję, że go dobrze pociągną. I jak mógłbym nie wspomnieć – scena opanowania umysłu była świetna! Co mnie irytowało? Ezra nadal lekkomyślny (ale na szczęście ciut mniej wkurzający), miałem nadzieję, że bardziej wydorośleje. Ode mnie 8/10.