Jeśli zapytasz fana Star Wars, w co z uniwersum Gwiezdnych wojen warto zagrać, ta na pewno Knights of the Old Republic będzie jedną z pierwszych gier na liście. Mimo to jej kontynuacja, Knights of the Old Republic II: The Sith Lords, nazywana po prostu KotORem II nie osiągnęła sukcesu poprzedniczki i została częściowo zapomniana przez szeroką społeczność graczy. Czemu tak się stało?
KotOR II w wersji pecetowej wymaga jedynie 256 MB RAMu i zaledwie 4 GB miejsca na dysku. Te wymagania były niskie, nawet jak na standardy tamtych czasów. Zwiększyło to dostępność tytułu, ale oznaczało też, że należała raczej do tych technicznie zacofanych i nie mogła zachwycić oczu graczy nawet w 2004 roku. Dla porównania dodam, że w podobnym czasie premiery miały Empire at War, Battlefront II oraz Republic Commando, czyli gry dużo bardziej zaawansowane graficznie.
Jeśli chodzi o mechanikę, KotORa II nieznacznie ulepszono w porównaniu do poprzednika. Rozwinięto system poziomów, dodano nowe moce i umiejętności, ale gra pozostała prawie bez zmian. Nie poprawiono też systemu walki, krytykowanego przez niektórych za brak dynamizmu. Dopiero gra The Old Republic udowodniła, że dało się to zrobić.
Po przeczytaniu powyższego opisu można się dziwić, dlaczego KotOR II cieszy się tak ogromną estymą wśród fanów Star Wars. Kluczem okazało się to samo, co w poprzedniej odsłonie serii: fabuła. Knights of the Old Republic uchwyciło klimat Gwiezdnych wojen bezbłędnie, niektórym gra wynagradzała nawet znacznie niższą jakość filmowych prequeli. W drugiej części twórcy zdecydowali się jednak odejść nieco od przygodowego i epickiego klimatu filmów i zdecydowali się na produkcję dużo mroczniejszą od poprzedniczki. Pomaga w tym, między innymi, muzyka. Współczesny odbiorca powinien docenić to nawet bardziej, niż gracze w 2005 roku.
Historia KotORa II to podróż przez galaktykę zniszczoną wojną, pełną tajemnic i wielu odcieni szarości, zastępujących prosty, czarno-biały charakter „jedynki”. Tym razem gramy postacią Wygnanej Jedi, uważanej za ostatnią pozostałość po zniszczonym Zakonie Jedi. Nasza bohaterka przyciąga uwagę i wywołuje niemałe zamieszanie w odległych rubieżach. Jednak prawdziwą „gwiazdą” jest Kreia, postać wywołująca kontrowersje wśród fanów aż do dziś. Nauczycielka Wygnanej to jedna z najlepszych, jeśli nie zwyczajnie najlepsza postać całego uniwersum Star Wars, a przechodzenie gry po raz kolejny może postawić ją w zupełnie innym świetle niż dotychczas.
Jednak Kreia to nie jedyna barwna bohaterka gry. Wygnanej w jej podróżach towarzyszą ciekawe postaci poboczne. Niektóre z nich powracają z poprzedniej odsłony, w tym HK-47, ulubieniec fanów, oraz T3-M4, KotORowy odpowiednik R2-D2. Poza droidami do Wygnanej Jedi mogą dołączyć inni: początkowo irytujący Atton, spokojny i tajemniczy Bao-Dur, zbiegła uczennica Sithów, Visas, a także łowczyni nagród, Mira. Ciekawym zabiegiem jest to, że historia każdego i każdej z nich jest bardziej rozbudowana, a postęp w jej odkrywaniu zależy od naszych decyzji, a nie jedynie od czasu spędzonego na wspólnych podróżach. Umożliwia to system wpływów, które czasem można uzyskać na bardzo ciekawe sposoby. Nic dziwnego, że The Old Republic w znacznej części skopiowało tę mechanikę.
Towarzysze Wygnanej sprawiają, że do KotORa II chce się wracać wielokrotnie i odkryć całą zawartość, jaką oferuje nam świat (współcześni gracze docenią, że nie wymaga to tysięcy godzin grindowania). Podobnie jest z historią: wybory podejmowane przez gracza nie polegają jedynie na zmianie zakończenia, ale oferowane nam są niebywale wcześnie i definiują to, o czym właściwie opowiada historia: o próżnej zemście lub o nadziei.
Jest tylko jedna rzecz, która zdecydowała o tym, że The Sith Lords okazała się dla jednych sporym zawodem, a dla innych gorszą siostrą poprzedniczki. Studio nie było w stanie ukończyć gry na czas. Mimo wcześniejszych, nieoficjalnych zapewnień, twórcy nie dostali dłuższego terminu i musieli pospiesznie zamknąć projekt. Zaowocowało to wyrzuceniem z fabuły całej planety, wielu zadań i opcji pobocznych, a historia w ostatnim akcie ogranicza się prawie wyłącznie do wątku głównego. Wiele wątków pobocznych pozostaje niezamkniętych, co może zdenerwować niejednego fana serii. Tutaj inicjatywę wykazali fani, którzy z samych plików gry wyciągnęli część wyciętego materiału i odtworzyli fragmenty brakujących elementów. Dlatego koniecznością jest zagranie w KotORa II z fanowskimi dodatkami, nazwanymi The Sith Lords Restored Content Mod.
Podsumowując, KotOR II łączy się w sercach fanów z wielką miłością i wielkim zawodem. Gra zdecydowanie plasuje się w czołówce gier RPG i gier Star Wars w ogóle. Zaserwowano nam ogromną dozę oryginalności w fabule i – niestety – wtórność na polu mechaniki. Jednak jej przejście jest zdecydowanie obowiązkiem każdego fana Gwiezdnych wojen. Nie bez powodu do dziś wielu marzy o KotORze III, którego nie zdołało zastąpić The Old Republic z 2012 roku.