„Rebels 4×12: Wolves and a Door”

Finał sezonu i zarazem całego serialu zbliża się wielkimi krokami. Co Rebelianci znajdą w Świątyni Jedi na Lothalu, czego do tej pory nie znaleźli? I jak się do niej w ogóle dostać? Odcinek, w którym dowiadujemy się, jak do niej wejść oceniła nasza redakcja.

Kaelder Dherven

Wolves and a Door zdecydowanie zwolniło tempa, które narzuciły poprzednie odcinki. Oto nasi bohaterowie udają się w podróż do świątyni Jedi odkrytej wcześniej na Lothalu przez Ezrę i Kanana Jarrusa. Na miejscu okazuje się jednak, że Imperium trafiło wcześniej do świątyni Jedi i rozpoczęło prace w jej pobliżu. Na bardzo duży plus zasługuje sposób upamiętnienia Kanana, który choć nie jest już obecny fizycznie, pojawia się w wizjach bohaterów czy przybiera postać ducha pocieszającego Herę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu szturmowcy wydają się też popisywać skutecznym strzelaniem. Najistotniejsze okazuje się natomiast dość zgrabne przemycenie do odcinka postaci znanych z Trylogii Mortis z The Clone Wars: Ojca, Syna i Córki. Sam zresztą motyw badania świątyni Jedi przez antagonistów przywodzi na myśl wątki z gier Dark Forces II czy Jedi Outcast. Jedynym minusem, przynajmniej dla mnie, jest dość naiwne zachowanie szturmowców, którzy odkrywają, że wśród ich szeregów są rebelianci. Reasumując, daje temu odcinkowi mocne 8,5/10.

Cathia

Przyznam, że na początku odcinka chciałam już tylko zakończyć tę żenadę – jak zwykle rebeliantom idzie wszystko jak z płatka, ale później… Później rzeczy się komplikują. Niestety, nie z powodu nieoczekiwanego cameo w odcinku i jego wysłannika, bo ten drugi wydaje się równie głupi jak większość imperialnych w tym serialu. Niemniej muszę przyznać, iż w momencie, gdy Ezra i Sabine docierają do świątyni i próbują się do niej dostać… od tej chwili Wolves and a Door wciągnął mnie całkowicie – uwielbiam klimat Tajemnicy (koniecznie przez duże T), a jeśli tłem do tego jest muzyka pięknie nawiązująca do Poszukiwaczy zaginionej arki… – dajcie mi więcej takich scen! Dajcie mi więcej takich motywów!

Nadiru

Zupełnie nie spodziewałem się trójki z Mortis w tym miejscu (mimo pewnych oczywistych znaków), ale że strasznie lubię tę historię i sam wątek, od tego momentu ze zdecydowanie żywszym zainteresowaniem zacząłem oglądać ten odcinek. Bardzo mi się spodobały dwuwymiarowe animacje ściany z muralem i cała otoczka z tym związana; wizualnie to chyba najpiękniejsza z najprostszych rzeczy, jakie widziałem w Rebels. Badacz może i dał się załatwić jak wszyscy inni Imperialni przed nim, ale przyjemnie się oglądało kogoś, kto nie jest żołnierzem lub oficerem Imperium w akcji. Miałem bardzo podobne odczucia odnośnie klimatu co Cathia, jako miłośnik Indiany Jonesa i archeologicznych wątków w Star Wars – za samo to należy się wysoka ocena!

Ithilnar

Poprzednie odcinki serialu pozostawiły we mnie niesmak – no cóż, nic nowego: Rebelianci nie mają zbyt trudnego zadania by pokonać zidiociałych miejscami Imperialnych. Dlatego do kolejnej odsłony czwartego sezonu podeszłam sceptycznie na zasadzie „miejmy to już za sobą”. Okazało się, że odcinek oglądałam z przyjemnością, bo twórcy pokusili się o pokazanie czegoś zupełnie innego – swoistych wykopalisk (mam do tego tematu sentyment, szczególnie po wielokrotnej grze w pierwszego KotORa). Warstwa wizualna, jak już wspomnieli poprzednicy, miejscami wręcz zachwyca (prosta animacja jest w stanie zdziałać tak wiele!), nawiązania do klasycznych filmów awanturniczych wywołują dziecięcy uśmiech, a i sama historia jest ciekawa. I naprawdę żałuję, że podobny wątek pojawił się dopiero na finiszu serialu.

Dark Dragon

Nie skłamię mówiąc, że był to jeden z najlepszych odcinków, jakie dane mi było oglądać. Połączenie mojego ukochanego Indiany z Gwiezdnymi wojnami, tym razem na większą skalę. Odcinki koncentrujące się na mistycznej części uniwersum zawsze figurowały u mnie wysoko, ale połączenie wykopalisk rodem z Jonesa z Mocą i fabułą czerpiącą z The Clone Warsów bije resztę na głowę! Muzyka i kierunek artystyczny zwyczajnie mnie zachwyciły. Dodatek w postaci świetnego modelu Palpatine’a z oryginalnym aktorem użyczającym mu głosu, to wisienka na torcie. Również i mnie spodobał się nowy tym imperialnej persony w postaci ministra Verisa. Zawsze miło jest zobaczyć Imperium w szerszej perspektywie.

Jedi Przemo

A ja kompletnie nie rozumiem zachwytów nad tym odcinkiem. Nie był zły, miał fajny klimat, a na wątek Mortis czekałem, odkąd pokazali go na zwiastunie. W rezultacie nie jest niczym więcej jak wstępem do kolejnego odcinka i jestem trochę zdziwiony, że nie zdecydowali się ich połączyć tak jak w przypadku Spark of Rebellion. Zgadzam się, że animacje fresku były naprawdę dobrze zrobione. Dobrze też to połączono z muzyką, która od pewnego momentu naprawdę trzyma wysoki poziom, a samo odkrywanie wejścia też było dość klimatyczne. Rozczarowały mnie trochę te „wykopaliska”, ponieważ już w KotORze starano się je choć minimalnie uwiarygodnić umieszczając Sithów w dołach, a tu? Rodianie snujący się bez celu od jednego stołu do drugiego. Aha, najpierw też podświetlamy wielkie malowidło, wszyscy się na nie patrzą jak urzeczeni, ale jak tylko nienaturalnie się rozświetla to kompletnie nikt nie zwraca na nie uwagi? Nic dziwnego, że Imperialni mają problem z celowaniem, skoro nawet tego nie zauważyli. Imperator pojawił się głównie po to, żeby dać znać, że tym razem oglądamy istotny odcinek, a nie zapychacz, a postać ministra (liczyłem, że to będzie Tashu…) też nie bardzo jest potrzebna. Nie było źle, ale też bez rewelacji. 6,5/10