Nasze wrażenia z Holokronu 2018

W sobotę 24 marca w Łodzi odbyła się pierwsza edycja gwiezdnowojennego konwentu Holokron. Na miejsce przybyło około dwieście osób, w tym kilka osób z naszej redakcji. Oto nasze wrażenia z tej imprezy. Fotografie wykonał Łódzki Fanklub Star Wars, a całą galerię ich zdjęć możecie zobaczyć pod tym linkiem.

Suweren

Kiedy usłyszałem o Holokronie, czyli małym łódzkim zlocie fanów Star Wars, pomyślałem, że będzie on miłą odskocznią od konwentów, które z roku na rok coraz bardziej się rozrastają, nie mówiąc już o nowince jaką jest polski Comic Con – imprezą masową aż do bólu. Polski fandom Star Wars może się poszczycić fantastyczną atmosferą. Pierwszą z zalet Holokronu jest właśnie fakt, że dało się ją odczuć w pełni. Zlot przygotowany przez fanów dla fanów nie mógł się nie udać. Tym bardziej, że organizatorzy odwalili kawał dobrej roboty, zadbawszy o najdrobniejsze szczegóły. Dość powiedzieć, że starannie zaprojektowany informator czy waluta konwentowa cieszyły oko.

Choć brak prelekcji mógł doskwierać, to o nudzie nie było mowy. Mnogość konkursów o zróżnicowanej tematyce i poziomie trudności dawała duże pole do popisu zahartowanym fanom. Zawsze można było też zrobić sobie przerwę od współzawodnictwa w czytelni, gdzie niejedna książka i komiks czekały na przeczytanie, czy wpaść do sali z planszówkami i pograć w starwarsowe gry. Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście możliwość spotkania ze znajomymi, których łączy wspólna pasja. Nie przesadzę więc chyba, jeśli powiem, że nie tylko ja ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną edycję Holokronu.

Yako

Uwielbiam małe konwenty. Zresztą – trudno Holokron nazwać konwentem. To po prostu zlot znajomych. I jako zlot znajomych broni się doskonale. Wszyscy się znają i po prostu spotykają, aby spędzić wspólnie czas z podobnymi sobie nerdami. Bardzo cieszę się, że mogłem tam być i ze wszystkimi się przywitać albo chociaż skinąć głową. Zabrakło jednak konwentowego „standardu”, co dziwi, bo Łódzka Ekipa bawi się w konwenty nie od dziś. Dlaczego atrakcje były tak rozstrzelone po budynku, że dominowało bieganie po schodach? Dlaczego zabrakło choćby jednej salki z prelekcjami?

Ja wiem, że podstawowe założenie Holokronu było takie, że na imprezie mają być TYLKO konkursy, ale to moim zdaniem błąd. Dlaczego? Dlatego, że na imprezie pojawiają się także niedzielni, a nie „hardkorowi” fani. Umówmy się – siedmioletni dzieciak nie ma szans w starciu konkursowym z fanem, który przeczytał wszystko i siedzi w temacie od lat. Zresztą – nie będę się zasłaniał młodymi fanami. Zdecydowanie posłuchałbym czegoś ciekawego i dobrze poprowadzonego. Doceniam jednak fakt stworzenia fajnej imprezy i dziękuję za wspólne spotkanie. No i koniecznie – do zobaczenia!

Cathia

Ostatnio, podobnie jak Yako, zaczynam coraz bardziej doceniać konwenty mniejsze oraz drobniejsze inicjatywy fanowskie. Holokron wpisuje się w to doskonale i jak na pierwszą imprezę, wyszedł znakomicie! Łódź to świetna lokalizacja, w centrum kraju, łatwo do niej dojechać, nie dziwne zatem, że na miejscu stawili się nie tylko ci, którzy mieli najbliżej i w ten sposób sobotę spędziło się wśród „krewnych i przyjaciół króliczka”, przy okazji zawierając także nowe, rewelacyjne znajomości i jak zwykle bardzo mnie to cieszy. Jak na pierwszy raz, nie dziwi ograniczenie programu do konkursów. Każdy jeden, na którym byłam ja lub przyjaciele, był absolutnie fantastyczny, doskonale przygotowany i obmyślony. Przyznam, że bałam się nieco nudnego odczytywania pytań z kartki i dawno już nie byłam tak przyjemnie zaskoczona.

Mam natomiast nadzieję, że na następnej edycji (nie wierzę, że jej nie będzie) rzeczywiście pojawią się jakieś prelekcje, bo miejsce jest. Jak wspominał Yako, sale wprawdzie były dosyć rozrzucone po obiekcie, ale to nie były przecież hale MTP, można przebiec po schodach, a dla osób z problemami motorycznymi są windy. Sam budynek to wymarzone wręcz miejsce na taki zlot, znajduje się dokładnie naprzeciwko stacji kolejowej, blisko Piotrkowskiej, a jeśli ktoś chciał zjeść coś na miejscu, w środku jest również mały barek. Wiem jedno – będę się starała pojawić na wszystkich następnych edycjach Holokronu, bo był dopięty na ostatni guzik. Poza tym, jaki inny zlot/konwent wypuścił BithCoiny?

Nadiru

Odkąd pamiętam, jestem bardziej fanem małych konwentów (wręcz konwencików) niż dużych imprez, dlatego pojawienie się tej inicjatywy od razu przyjąłem z wielką radością. Muszę jednak przyznać, że moja ocena Holokronu jest skrajnie subiektywna – po pierwsze znam większość orgów, pod drugie sam robiłem dwa konkursy, po trzecie uwielbiam brać udział w konkursach Star Wars (wbrew pogłoskom nie wygrywam ich wszystkich ;)), po czwarte jestem fanem wszelkiego rodzaju gwiezdnowojennych gier planszowych. Słowem: to była dla mnie impreza-marzenie. Żałuję tylko, że nie mam zdolności bilokacji, że całość była tak krótka, i że musiałem się przedwcześnie pożegnać z Holokronem ze względu na godzinę odjazdu mojego busa.

Najlepszą częścią tego małego konwentu, na który wybrałem się w silnej ekipie Warszawskiego Fanklubu Star Wars (w tym wyżej podpisanego Suwerena), byli jednak oczywiście fani. Stężenie nerdów na metr kwadratowy było naprawdę wysokie! Od strony organizacyjnej nie mam nic do zarzucenia; wszystko było ładnie wyjaśnione, sale odpowiednio wyposażone, no a wybór tematów konkursowych szeroki i prawdopodobnie satysfakcjonujący wszystkich. Jeśli miałbym jakąś uwagę, to tylko taką, by w kolejnych edycjach wprowadzić podział na nagrody dla konkursów drużynowych i indywidualnych – rozdzielenie 4 czy 5 BithCoinów na 3 osoby nie jest zbyt łatwe. Oczywiście czekam na kolejną edycję Holokronu i serdecznie zapraszam na nią wszystkich, którzy nie mogli zajrzeć do Łodzi w tym roku – warto było przyjechać i nie wątpię, że za rok będzie identycznie.

Ithilnar

Do Łodzi mam trochę daleko, ale, jak wspomniała Cathia, to miasto ma bardzo dobre połączenia kolejowe i łatwo tam dojechać. Na dodatek Łódzki Dom Kultury znajduje się o przysłowiowy rzut beretem od dworca, więc lokalizacja wyśmienita. Nie chcę powtarzać argumentów poprzedników, że konwent mały, ograniczony do konkursów itd., bo to prawda. Ale to była pierwsza edycja, robiona z dużą dozą ostrożności i mierzona na możliwości Łódzkiego Fanklubu. I ta formuła sprawdziła się doskonale! Oczywiście, było trochę młodszych fanów, dla których konkursy były zbyt trudne (bo nawet te łatwiejsze wymagały przynajmniej kilkunastokrotnego obejrzenia Sagi), ale to też wskazówka na przyszłe edycje – może warto zrobić strefę konkursów wyłącznie dla najmłodszych?

Organizatorzy Holokronu w moim odczuciu zrobili coś, co do tej pory nie udało się chyba nawet na StarForce – zebrali członków kilku fanklubów z całej Polski. Oprócz Łodzi byli fani z Bydgoszczy, Wrocławia, członkowie organizacji kostiumowych itd. Ktoś może powiedzieć, że przecież nie było nas bardzo dużo, ale nie o to przecież chodzi. Przy okazji konkursów można było spokojnie porozmawiać, zintegrować środowisko fanów na tym podstawowym poziomie. I to było fantastyczne. Porgram i BithCoiny to wisienki na torcie całej imprezy. Mam nadzieję, że za rok odbędzie się kolejna edycja Holokronu i sama impreza na stałe wpisze się w konwentową mapę Polski. Jeśli tylko będzie taka możliwość, wspomogę organizatorów (czy to organizacją konkursu czy prelekcją), bo warto. I na przykładzie Holokronu widać, że takich imprez, niezbyt dużych, ukierunkowanych na konkretny temat i uczestników, bardzo potrzebujemy.