Analiza i komentarz do zwiastuna „Solo”

Długo przyszło nam poczekać na pełnoprawny zwiastun Solo, bo ponad dwa miesiące od pierwszego spotu tv i teaser trailera. W końcu jednak możemy cieszyć swe oczy świeżutkim materiałem, który – całe szczęście – serwuje nam sporo nowych ujęć i dialogów. Jest więc co analizować i bez zbędnego wprowadzenia przejdę do konkretów.

Zwiastun rozpoczyna się od zaprezentowania Korelii lub Kessel pod wnikliwym okiem Imperium, na co wskazuje zawieszony nad miastem, niczym w Łotrze, „Star Destroyer”. Chciałbym zwrócić uwagę na muzykę użytą na samym początku, wpuszcza ona powiew świeżości, odbiegając od orkiestrowo-filmowego stylu, jaki zwykle towarzyszy gwiezdnowojennym produkcjom.

W kolejnym ujęciu widzimy idącego gdzieś Hana, być może na tej samej planecie, wokół możemy spostrzec ogrzewających się ludzi, co wskazuje, że znajdujemy się w slumsowatej dzielnicy. Następnie widzimy kadr, który już pojawił się w teaser trailerze, jednak dzięki poprzedzającemu ujęciu możemy z pewnością stwierdzić, że to nie jest cela, a zasuwka drzwi miejsca, do którego próbuje dostać się Solo. Być może chce spotkać się z Lando i dołączyć do gry w karty?

Kolejna porcja madmaxowego klimatu, a w roli głównej Enfys Nest. To postać, która – co wiemy z francuskojęzycznego opisu filmu – jest osobnikiem płci żeńskiej. Han może się z nią dobrze znać, bo słowa Qi’ry z offu sugerują motyw zemsty, chociaż ta wypowiedź nie musi wcale odnosić się bezpośrednio do relacji Solo-Nest.

Han wchodzi all in do gry o… „Sokoła”? Raczej tak, choć zastanawia mnie chronologia ujęć zwiastuna. Powyższa akcja pojawić się musi w filmie później, niż wskazuje trailer, w międzyczasie mamy bowiem sporo momentów, w których za sterami widzimy Lando. No, chyba że to nie jest zakład o „Sokoła”, tylko zmyłka, abyśmy tak myśleli.

To ciekawe ujęcie, które widzieliśmy w poprzednim trailerze. Z jedną małą (a właściwie dużą) różnicą: wraz z Hanem widzimy w nim Chewiego. Czyżby to była pozostałość po pracy Millera i Lorda, którą wykorzystał Ron Howard?

Han spotyka się z Qi’rą na imprezie, którą widzieliśmy w poprzednim trailerze. Dialog wskazuje, że para dawno się nie widziała.

Beckett montuje ekipę, co widzieliśmy już wcześniej. Do czego? By zajść za skórę panu, który znajduje się na kadrze poniżej.

Oto Dryden Vos, boss półświatka, grany przez Paula Bettany’ego. Aktor w roli zastąpił Michaela K. Williamsa, który nie mógł wrócić na dokrętki filmu.

Znowu widzimy fragment pościgu z Korelli. Skąd pewność, że to właśnie tam? Zabawne, ale z zestawu Lego. Nie pytajcie…

Tutaj mamy Solo z czasów imperialnej akademii (widzimy oficera Imperium, a Hana w mundurze), który chwali się tym, jak wspaniałym jest pilotem.

No i obowiązkowo mamy przebitki, które to udowadniają.

Czyżby Han otrzymał swoją kultową broń od Becketta? To właśnie charakterystyczny pistolet DL-44 rzuca mu przy ognisku postać grana przez Woody’ego Harrelsona. Kolejny punkcik origin story odhaczony.

Nowa humorystyczna scenka z Chewiem bazująca na barierze językowej – trochę jak C-3PO komentujący niezrozumiałe przez nas wypowiedzi R2-D2. Da się zauważyć, że włochaty wielkolud ma w tym trailerze więcej czasu ekranowego. I to się ceni.

Solo i Chewie podążają do jakiegoś budynku. Być może to miejsce, gdzie spotkają się z Lando. Otoczenie wskazuje, że jesteśmy na tej samej planecie, na której dzieje się akcja z pociągiem.

W towarzystwie duetu jest Qi’ra. Postać grana przez uroczą Emilię Clarke przedstawia Lando sugerując, że Solo nigdy się z nim nie widział.

Co więcej, Han w jakiś sposób wydaje się podziwiać pozycję Lando w półświatku i jest ciekaw krążących o nich legend. Pada nawet określenie z ust Qi’ry, że Lando jest najlepszym przemytnikiem. Nie spodziewałem się, że w trakcie tej historii Han będzie nic nieznaczącym wypierdkiem, a Lando grubą szychą. Cóż, ten to zawsze umiał się ustawić.

L3-37 w akcji. Temperament ma porywczy i zgaduję, że będzie ona nową ukochaną nieorganiczną postacią z filmów, zaraz po BB-8 i K-2SO. Ona? Dokładnie tak. Już od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że głosu droidowi użyczy Phoebe Waller-Bridge, ale dopiero teraz to usłyszeliśmy.

Soczyste ujęcie na „Sokoła”, jeszcze z kompletnym dziobem.

Wóz albo przewóz! Beckett informuje Hana o zasadach gry, w świat przemytników i wygnańców wkracza się na zawsze. Jak myślicie, Solo przystanie na te warunki? A tak na serio, widać, że Beckett ukształtował Hana, jakiego znamy z czasów Nowej nadziei, dając mu lekcje, jak wygląda świat tych, którzy literę prawa mają w poważaniu.

Krótkie ujęcie odpalania „Sokoła” i ucieczki z planety, w tle widzimy bowiem rozgrywającą się potyczkę, prawdopodobnie ta sama pokazana jest później, kiedy zagranie rodem z wrestlingu zastosuje Chewie. Ale nie wyprzedzajmy faktów.

Lando traktuje Hana z sobie znanym luzem, ale i z wyższością. Na razie Solo jest gościem na statku swojego kolegi i z maślanymi oczami może przyglądać się nieskazitelnie białym korytarzom „Sokoła”.

No i mamy wspomnianą akcję z pociągiem „Convoyex”.

Beckett dzielnie walczy z Range Trooperami – jednym z trzech (!) nowych typów szturmowców, którzy pojawiają się w filmie.

Dwa ładne ujęcia „Sokoła”. Czyżbyśmy zmierzali na Kessel?

Przy tych ujęciach pada stwierdzenie, że nie można nikomu ufać. Czyżby to była sugestia nawiązująca do relacji Hana z Qi’rą? Jak dobrze wiemy, dziewczyna w czasach Nowej nadziei nie jest związana z Solo (no przecież Leia wydrapałaby jej oczy!) i z pewnością wydarzy się w filmie coś, co sprawi, że ich drogi się rozejdą. Podobnie sprawa ma się z Lando, w końcu w Imperium panowie mają pewne nierozwiązane sprawy…

Nowy rodzaj imperialnej machiny kroczącej (bo zwykły AT-ST to nie jest…) lądujący na dwie łapy niczym zwierzę domowe? Tego jeszcze nie grali!

Sana Sol… to znaczy, Val, członkini ekipy Becketta, wykazuje się zdolnością strzelania bronią z liną.

No i proszę, doczekaliśmy się! Chewie ma swoją wybrankę, której imię, jak wiemy z książek, brzmi Malla. Nie jest to nowość dla tych, którzy z tygodnia na tydzień śledzą wszelkiej maści starwarsowe ploteczki, bo już jakiś czas temu zdjęcie z planu zdradzało, że oprócz Chewiego na ekranie pojawi się żeński Wookiee.

I’ve got a good feelings about this. Cóż, tej parafrazy chyba nie trzeba komentować, prawda?

Kiedy Chewie zaczyna majstrować coś przy przełącznikach statku, Han nie ma pojęcia, że Chewie jest wprawnym pilotem. Co ciekawe, dziwi się także, że włochaty kolega ma 190 lat. To niezmiernie ciekawa scenka, bo świadczy o tym, że panowie prawdopodobnie znają się dość krótko, a ich losy nie zawiązały się bynajmniej z powodu wspólnych zainteresowań. No właśnie, a z jakich? Czyżby w grę wchodził dobrze znany dług życia? Wracając do wcześniejszej kwestii związanej z przynależnością „Sokoła” – trudno rozeznać się w chronologii scen, widzieliśmy bowiem grę w karty, ale dopiero teraz, w drodze na Kessel (bo niewątpliwie to ta trasa) za sterami siedzi Han.

Piękny nawrót przed Imperium, ekipa wychodzi z opresji uciekając w nadprzestrzeń.

Jedno krótkie ujęcie z planety, na której Han ściera się z Enfys Nest.

A więc Dryden Vos wykaże się w walce. Ciekawa jest broń, której używa, jak widać jest to coś w rodzaju bicza świetlnego – znanego doskonale z Legend.

Wracamy do walki, której skrawek prawdopodobnie widzieliśmy w ujęciu z ruszającym „Sokołem”. Tutaj właśnie akcja Chewiego. Knockout jak nic.

Qi’ra oprócz ładnej prezencji na coś się przyda, to dziewczyna wychowywana w surowych warunkach i sprawnie potrafi posługiwać się materiałami wybuchowymi. W kolejnym ujęciu L-3 (dobrze, że nie L-4, bo nie przydałaby się w walce – wybaczcie za suchar) w trakcie starcia przyznaje, że cieszy się z udziału w tej robocie. Trochę za bardzo zalatuje mi humorem K-2SO…

No i wracamy do akcji na/w pociągu. Han rozpaczliwie trzyma Chewiego, gdy pociąg się przechyla.

Czy uda się uratować Chewiego? Na to pytanie przyjdzie nam odpowiedzieć już pod koniec maja. Ja nie mogę wprost doczekać się rozwiązania tego cliffhangera!