Zagramy? – gry karciane w świecie „Star Wars”

Niejeden fan przygód Jamesa Bonda zapragnął zapewne kiedyś być takim, jak podziwiany bohater filmu. I to nie tylko przez wzgląd na jego charyzmę, sprawność, elegancki ubiór, umiejętność posługiwania się bronią, drogie samochody czy piękne kobiety. Ważnym aspektem filmów szpiegowskich opowiadających o przygodach Agenta 007 są bowiem też… gry karciane, takie jak poker. Dobry bohater potrafi ograć swych (złych oczywiście) rywali bez mrugnięcia okiem. Jeśli uwzględnimy tę cechę i dodamy ją do wszystkich pozostałych, to wyjdzie nam dość wierny wizerunek Agenta w Służbie Jej Królewskiej Mości. A jeśli pomyślimy jeszcze o odległej galaktyce, wyjdzie nam… Lando Calrissian! A gdzie Lando Calrissian, tam oczywiście sabacc – jedna z najpopularniejszych gier karcianych w świecie Star Wars!

„Czyli to jest ta… sabacca?”

Świat Star Wars jest długi i szeroki. Ten, który znajdziemy w książkach i komiksach obecnie zaliczanych do wdzięcznego zbioru określanego mianem Legend, z całą pewnością jest obszerniejszy od dynamicznie rozwijającego się nowego kanonu. Przynajmniej na razie. W obu tych zbiorach znajdziemy jednak niejedną nazwę gry karcianej, kościanej czy karciano-kościanej. Twórcy wymyślali je na poczekaniu – potrzeba chwili zmuszała ich do wprowadzania do opowiadanej historii wątku hazardu. Kto dziś pamięta o divotcie, czyli grze losowej, która nie zrobiła w starym kanonie wielkiej kariery, a dzięki której Lando Calrissian raz wygrał swą wolność (komiks Łajdackie potyczki – w Polsce ukazał się na łamach Gwiezdne Wojny Komiks 6/2000)?

Wszystko to prowadzi do jednego wniosku – czasami po prostu lepiej trzymać się tego, co już raz zostało powiedziane, co dobre i sprawdzone. A czymś takim, jeśli chodzi o uprawianie hazardu w odległej galaktyce, w obu kanonach jest sabacc. Gra karciana bardzo zbliżona do naszego ziemskiego pokera, w której stawki są zawsze wysokie, a grający w nią powinni mieć nerwy ze stali, blaster przy boku i… umieć blefować. Nie trzeba chyba więc dodawać, że typki spod najciemniejszej gwiazdy chętnie zasiadają do partyjki sabacca w każdym zakątku galaktyki Star Wars. Nieliczni jednak potrafią w niej coś wygrać.

Dawno, dawno temu…

Sabacc po raz pierwszy został fanom zaprezentowany przy początkach rozwoju Expanded Universe, później przemianowanego na Legendy. Wtedy to gra, która z czasem stała się niezwykle popularnym motywem wielu historii ze świata Star Wars, została wprowadzona w książce Lando Calrissian i Myśloharfa Sharów, stanowiącej pierwszą część trylogii opowiadającej o zwariowanych przygodach tytułowego czarującego łajdaka. Sama nazwa „sabacc” prawdopodobnie pojawiła się za to po raz pierwszy w drugiej wersji scenariusza Imperium kontratakuje, w której Han wspomina w rozmowie, że Lando wygrał Miasto w Chmurach grając właśnie w sabacca.

Ktoś mógłby zapytać: „Tak duża (nieskończona) galaktyka, a tylko jedna popularna gra karciana?”. I choć sabacc, rzecz jasna, nie jest jedyną znaną fanom grą karcianą ze świata Star Wars (o czym poniżej), to nawet jeśli by był, i tak odpowiedź na takie pytanie wcale nie byłaby prosta i oczywista. Nazwa może być bowiem jedna, lecz wariantów przy tym nieskończenie wiele. A przynajmniej bardzo dużo. Tak było dawniej, w starym kanonie i tak jest też obecnie, w nowym. W końcu twórcy i fani musieli jakoś połączyć szczęśliwe kostki Hana z kokpitu „Sokoła Millennium” z uwielbianą przez niego grą. I tak powstał pomysł na wariant sabacca, w którym do gry poza kartami używa się też pary sześciościennych kości. I choć legenda, jakoby nasz zawadiacki przemytnik wygrał swój ukochany statek kosmiczny właśnie dzięki dwóm sześcianom wiszącym później w kokpicie, została obalona przez film Han Solo: Gwiezdne wojny – historie, nie zmienia to faktu, że przynajmniej musiały być dla niego szczęśliwe i znaczące, gdyż rzadko kiedy się z nimi rozstawał.

Z czym to się je?

Niezależnie od wariantu gry, w starokanonicznym sabaccu chodzi o uzyskanie takiej kombinacji kart, która łącznie daje 23, -23 lub wartość jak najbardziej zbliżoną do jednej z tych dwóch. Obie zwie się „sabakiem”, podczas gdy tę pierwszą, dodatnią, nawet „czystym sabakiem”. Jest bowiem lepsza. Ale, ale – należy pamiętać, że nawet te, pozornie zwycięskie rozdania można przebić. Niezwykle rzadką kombinacją, która „bije wszystkie inne na głowę”, jest bowiem tak zwany „układ idioty”, składający się z jednej karty o wartości 2, jednej o wartości 3 oraz „Idioty” – karty o wartości 0. W nowym kanonie, właśnie w Hanie Solo, poznaliśmy za to wariant sabacca o nazwie Corellian Spike, w którym celem graczy jest uzyskanie zera, i to przy jak największej liczbie kart.

W zależności od wybranego wariantu rozgrywki do tych podstawowych zasad mogą zostać dodane inne, urozmaicające lub utrudniające rozgrywkę. Niekiedy zdarza się, że partia rozgrywana jest przy użyciu elektronicznych kart, zmieniających swoje wartości w trakcie jej trwania. Nic dziwnego więc, że w sabaccu prym wiodą ci, którym zwyczajnie dopisuje szczęście! Lub ci, którym niestraszne jest drobne oszustwo…

Tak samo, a jednak inaczej

Jako się rzekło, sabacc nie jest jedyną popularną grą karcianą w świecie Star Wars. Nie sposób bowiem zapomnieć o pazaaku! On z kolei po raz pierwszy pojawił się w docenionej przez fanów grze komputerowej z 2003 roku, Knights of the Old Republic. Z przyczyn oczywistych zaczął być traktowany jako popularna rozrywka w dawnych czasach Starej Republiki. Pojawiał się przede wszystkim na łamach książek, komiksów i gier opowiadających historie z tamtego okresu. To zmieniło się wraz z nadejściem nowego kanonu. Twórcy nie tylko włączyli bowiem tę grę do budowanego „od nowa” uniwersum, ale nawet osadzili ją w czasach bliższych tym, w których rozgrywa się akcja Gwiezdnej Sagi. Pierwsze wzmianki o nim możemy zauważyć na przykład w książkowej trylogii Koniec i początek.

Pod względem zasad można dostrzec kilka podobieństw między pazaakiem i sabakiem. W tym pierwszym również chodzi bowiem o uzyskanie takiego układu kart, których łączna wartość da nam określoną liczbę. W tym przypadku będzie to jednak równe 20 (i ani punktu więcej!). Ważną różnicą jest też fakt, że w pazaaku każdy z graczy posiada dwie talie, składające się z różnych kart.

Nudzi Was zwykły poker? Pograjcie w ten starwarsowy!

Na zakończenie warto wspomnieć, że sabacc i pazaak to gry tak dobrze opisane na przestrzeni lat powstawania i rozwoju uniwersum Star Wars, że bez problemu można je odtworzyć w naszym świecie. Ba! Niejedna grupa fanów już się o to nawet pokusiła. I to nieraz, czy to drukując wzory kart znalezione w Internecie, czy kupując gry zawierające imitacje starwarsowych talii. Zasady, choć w różnych źródłach różnie opisane, również bez problemu można znaleźć, a ich nauka nie zajmuje dłużej niż pięć minut. Wszystko to kwestia ich jasnego ustalenia z pozostałymi uczestnikami rozgrywki na samym początku. Na co więc czekacie? Szykujcie swoje kredyty i ukryjcie dobrze podajniki kart – być może wśród Was kryją się tacy szczęściarze, jak Han Solo czy Lando Calrissian!