Kameralnie, klimatycznie i po prostu świetnie – nasze wrażenia z Holokronu 2019

Suweren

6 kwietnia fani Star Wars z całej Polski mieli okazję uczestniczyć w drugiej odsłonie zlotu miłośników Gwiezdnej Sagi o wdzięcznej nazwie Holokron. Miała ona miejsce w dobrze znanym stałym bywalcom Łódzkim Domu Kultury. I choć pierwszą edycję tego zacnego wydarzenia jak najbardziej można było uznać za udaną, to przesadą nie będzie stwierdzenie, że względem niej w tym roku widać pewien postęp.

Miejsce się nie zmieniło. I to dobrze, bo ŁDK oferuje dużo pomieszczeń, przemiły personel i, co chyba najważniejsze, jest ulokowany blisko dworca kolejowego. O problemach z dotarciem na imprezę nie może być raczej mowy. Nie zmieniło się też rozplanowanie atrakcji zlotu, z tym wyjątkiem, że pojawiły się nowe i dla nich też trzeba było wygospodarować miejsce. I to też dobrze, bo zasadniczo na Holokronie wszędzie jest blisko – czy to na konkurs, czy na panel dyskusyjny, czy na granie w planszówki, czy wreszcie na kebaba podczas przerwy technicznej. Jedynym, do czego, mówiąc kolokwialnie, można się „przyczepić”, jest… brak czasu. W dosłownym tego słowa znaczeniu moc atrakcji nie pozwala uczestniczyć w nich wszystkich – trzeba wybierać między jednym z trzech konkursów, rozmową na spędzające fanom sen z powiek tematy, wizytą w czytelni, czy rzucaniem kostkami, aby sprawdzić, czy tym razem szturmowcy wreszcie trafili w cel. Do tego dochodzi jeszcze chęć popatrzenia na kręcących się to tu, to tam fanów w świetnie wykonanych strojach, czy przygotowane wystawki gadżetów i rekwizytów z gwiezdnej sagi. Dużo tego, prawda? Imponuje to tym bardziej, jeśli uświadomimy sobie, że to wszystko jest robione przez fanów, dla fanów.

Podsumowując, druga edycja Holokronu utrzymała na wysokim poziomie to, co oferowała pierwsza – od takich szczegółów jak cieszące oko plakaty, PORGramy, czy waluta konwentowa, Bithcoiny (za które w sklepiku można było otrzymać naprawdę imponujące nagrody), aż po solidnie przygotowane, liczne konkursy. Do tego doszło kilka nowych atrakcji, lecz przede wszystkim – doszło więcej ludzi. Frekwencja była zdumiewająca, a nie zapominajmy, że to właśnie o to w tym wszystkim chodzi. To wspólne spędzanie czasu, wymiana poglądów i dzielenie się wiedzą z ludźmi, którzy są tak samo zakręceni na punkcie Gwiezdnej Sagi jest największą wartością takich przedsięwzięć i chwała Holokronowi za to, że dzięki niesamowitej atmosferze, którą wytwarza, to zwyczajnie „chwyta”. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną edycję!

Ithilnar

Zloty fanów to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Nic nie zastąpi interakcji na żywo, nawet najzagorzalsze internetowe dyskusje. Dlatego bardzo cieszę się, że Łódzki Fanklub Star Wars po raz drugi zorganizował Holokron. W Łodzi obecni byli członkowie fanklubów, ale też fani niezrzeszeni, konwentowi weterani, ludzie, którzy na podobne spotkanie wybrali się po raz pierwszy, dzieci i dorośli… Jednym słowem, wszyscy, którzy lubią gwiezdnowojenne uniwersum. Łączyło nas jedno – miłość do Star Wars – i to było widać w dyskusjach, konkursach czy na wspólnych zdjęciach.

Holokron jest ciekawą imprezą pod jeszcze jednym względem – nie ma tu prelekcji, a konkursy, w których wygrywa się przeurocze Bithcoiny wymieniane potem na nagrody (wybór nagród był naprawdę spory – od książek, poprzez figurki, aż do gier i puzzli). Można sprawdzić swoją wiedzę i rywalizować z innymi w zależności od stopnia naszej znajomości uniwersum (znalazło się tu coś i dla początkujących fanów, i dla nerdów).

Nowością był panel dyskusyjny, który, moim zdaniem, okazał się strzałem w dziesiątkę. Rozpiętość tematyczna była spora, a i chętnych do dyskusji nie brakowało. Trochę żałuję, że tematy były losowane, bo ominęło mnie kilka takich, w których chętnie bym wzięła udział, ale mówi się trudno.

W tym roku dopisali również cosplayerzy. Oprócz członków Polish Garrison 501st Legion, Rebel Legion Eagle Base i Vu’traat Clan – Mandalorian Mercs Polska przyszło również sporo osób niezrzeszonych w żadnej organizacji. Razem tworzyliśmy konkretną, barwną (z przewagą czerni, rzecz jasna) grupę, a sesja zdjęciowa na hałdzie piasku wzbudzała wśród przechodniów niemałe zainteresowanie (w tym miejscu pozdrawiam kierowcę koparki, który tak się zapatrzył, że o mało nie wjechał w barierkę). Jednym słowem, na Holokron warto przyjechać by poznać środowisko fanów, podyskutować i dobrze się bawić.

Cathia

Już kiedyś pisałam, że imprezy kameralne mają swój klimat i druga edycja Holokronu tylko to potwierdza. Po raz kolejny Łódzki Fanklub zapewnił starwarsowym maniakom odpowiednią dozę szaleństwa, nawet jeśli tylko przez jeden dzień. Impreza się rozwija, choćby w kwestii programowej, jak wspomniała już Ithilnar, a ja mam cichą nadzieję, że druga edycja oznacza, że konwencik na stałe już znalazł się w kalendarzu corocznych zlotów. Zapewne nie tylko ja, bo uczestników zjawiło się więcej niż w 2018 r., co dobrze wróży na przyszłość… Choć z drugiej strony wtedy Holokron mógłby się przestać mieścić w Łódzkim Domu Kultury, a ta miejscówka przyczynia się też do sukcesu imprezy – blisko dworca, w centrum, z zakątkami i licznymi salami do wykorzystania jest po prostu idealna. Zdecydowanie kocham takie dni, w których mogę naładować się odpowiednią dawką ulubionego uniwersum, podyskutować, poszaleć i spotkać wszystkich krewnych i znajomych Królika.

Zdjęcia wykonali Kamila Kłos i Krzysiek Kellner z Łódzkiego Fanklubu Star Wars