Pierwsze spojrzenie na ostateczny koniec sagi – komentujemy teaser i tytuł Epizodu IX

Poznaliśmy tytuł Epizodu IX i zobaczyliśmy pierwszy teaser – i odczucia są mieszane.

Suweren

Dużo smaczków, treści mało – teaser trailer Epizodu IX, moim skromnym zdaniem, wypadł genialnie, bo spełnił swoją najważniejszą funkcję: zszokował, wzbudzając tym samym falę dyskusji (i memów przy okazji, a to zawsze cieszy oko). Wizualnie wygląda przepięknie, a do tego nie zdradza za dużo. Zasiewa ziarno zwątpienia i niepewności. Pozostawia więcej pytań, niż odpowiedzi. Oby rozwiązanie wszystkich tych zagadek, które już zdążył nam zaserwować J.J. Abrams, było bardziej widowiskowe i zaskakujące, niż to miało miejsce w przypadku Przebudzenia Mocy. Epizodowi VII można było bowiem wybaczyć pewną zachowawczość i odtwórczość – był to bowiem powrót Sagi Skywalkerów po latach. Epizod IX natomiast musi już być czymś o wiele bardziej epickim – wielkim zwieńczeniem nie tylko nowej trylogii, ale i całej historii opowiadanej od pokoleń. A te nieliczne tropy (i być może też sam tytuł), które pozostawia nam już sam teaser, każą myśleć o nim właśnie w ten sposób i tym samym napawają niemałym optymizmem. Oby tak dalej!

Yako

Jak zwykle mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony teaser nic nie pokazywał (czyli w sumie dobrze), a z drugiej strony – jednak łzy w oczach były. Niemniej, kiedy się zastanowić nad tym dokładniej, to okazuje się, że owe łzy w oczach spowodowane były bardziej nostalgią, niż tym, co się dzieje na ekranie. No bo usłyszeć śmiech Palpatine’a i zobaczyć Lando, który jakby nic się nie zmienił przez te lata – to jednak coś. Czyli mówiąc krótko, podobnie jak w przypadku Epizodu VII, fanserwis dla fanów po całości. Niemniej jaram się jak Anakin na Mustafar. Pomijając wszelkie „rozumowe” analizy, to jednak ten trailer zrobił to, co Gwiezdne wojny robią ze mną od dawna. Znowu byłem dzieckiem.

Dark Dragon

Cały trailer został przygotowany stricte pod fanów. Pojawiły się nawiązania do innych trailerów (najbardziej podobał mi się napis identyczny z tym z Mrocznego widma). Kylo masakruje jakąś osobę, a w następnej scenie składa z powrotem hełm. Nikt nim nie rządzi, jak mu się podoba hełm (mnie podoba się bardzo, wygląda jeszcze ciekawiej niż oryginał), to niech go nosi! Lando powrócił i jego widok zwyczajnie mnie cieszy. Widok Lei był dla mnie absolutnie wzruszający, cieszę się, że udało się zmontować tyle niewykorzystanych scen i zapewnić Lei miejsce w ostatnim epizodzie sagi Skywalkerów. Na koniec zostały szczątki Gwiazdy Śmierci (niczym z rysunków koncepcyjnych Przebudzenia Mocy) i wisienka na torcie, śmiech Palpiego. Co to wszystko może znaczyć? Czy w ogóle pojawi się w finalnej produkcji? Nie wiem, ale ja jestem bardzo podekscytowany i z przyjemnością pójdę do kina na prapremierę.

Krzywy

W pierwszej chwili ciary – toż to zupełnie nowe sceny z Odległej Galaktyki! Potem dopiero przyszła refleksja, że jakoś nie umiem się tym wszystkim zajarać tak, jak przed premierą VII i VIII epizodu, chociaż należę do fanów oceniających The Last Jedi pozytywnie. Nowym bohaterom nie udało się po prostu zbliżyć do tego poziomu, jaki prezentowała sobą Wielka Trójka. Są na ich tle mało interesujący, wtórni, nudni. Jeśli moment, w którym pojawia się Lando, na tym etapie budzi największe emocje, to coś poszło niestety nie tak. Kylo Ren proponował zabić przeszłość, ale J.J. Abrams ma zupełnie inny plan. Zamiast pójść za ciosem, wyciąga trupy z szybu wentylacyjnego. Oby to była tylko zmyłka…

Jedi Przemo

Teaser nie wzbudził we mnie absolutnie żadnych emocji. Nie był zły, ale tez nie był zachwycający i kompletnie nie rozumiem tych wszystkich pozytywnych reakcji, które można znaleźć w internecie. Podobnie jak Krzywemu, podobał mi się Epizod VIII i przykro się robi, gdy się widzi, że porzuca się pewne pomysły (vide hełm Rena). Mam wrażenie, że Abrams stara się czymkolwiek nas zaskoczyć i zamiast wymyślić coś oryginalnego, lub chociaż ekscytującego to (znowu) strzela w nas nostalgią pokazując Landa, szczątki Gwiazdy Śmierci i śmiech Sidiousa. Obawiam się, że czeka nas Powrót Jedi v.2.0. Trailer do VIII bardzo mnie zaciekawił, tutaj czułem się jakbym widział pierwszy lepszy zwiastun obojętnego mi filmu w czasie reklamowym w kinie. Co do samego filmu: pójdę, ale nie czekam.

Vidar

Widać kontynuację słynnej polityki Abramsa, „Mystery Box” – stawiamy masę pytań, wrzucamy masę dwuznaczności i kontrowersyjnych rozwiązań. Śmiech Sidiousa i pojawienie się McDiarmida na scenie (piękne zwieńczenie spektaklu, nie ukrywam) to może być wielka zmyłka. Nie zdziwiłbym się, gdyby wrócił jako duch, wizja lub holokron, a jego „powrót” oznaczał tylko powiązanie elementów VII i VIII z jego postacią. Co mi się podobało? Zainspirowana 300 scena z Kylo (zawsze miło go widzieć jako badassa), Lando, nowe lokacje i zapowiedź powrotu Jedhy (przyjrzyjcie się stillom z planu, ujęciom na pustyni – w połączeniu z powrotem ekipy do Jordanii inaczej nie może być), tajemniczy wrak (prywatnie mam wątpliwości, czy to na pewno Gwiazda Śmierci, w ogóle mi to nie przyszło do głowy zanim inni na to nie wpadli). Zapowiedź „wielkiego końca”, zwieńczenia sagi…

Nie zgadzam się z zarzutami dwóch przedmówców – pierwszy teaser Ostatniego Jedi też był w miarę bezpieczny i nie pokazywał kierunku, w którym idzie film. Dlatego póki nie zobaczę kolejnych materiałów nie będę bił na alarm i krzyczał o kolejnym odtwórczym filmie Abramsa. Definitywnie nie podoba mi się naprawiona maska Kylo (no dobrze, poza pomysłem na inspirację sposobu naprawy japońską sztuką kintsugi), trochę psuje wydźwięk poprzedniego epizodu, akcja z Rey i TIE Fighterem jakoś też mi się wydaje przekombinowana. No i Rey przytulająca Leię – będą musieli serio się postarać, by nie wyszło zupełnie z czapy. Podsumowując – czekam, jestem serio ciekaw, co zaplanowali. Ale jednocześnie jestem przyzwyczajony do milionów „tajemniczych pudełek” i wolę poczekać do premiery niż poświęcać dużo czasu na rozkminianie niezliczonych teorii.

Cathia

Przyznam, że zastanawiam się, jak wiele scen z tego teasera zostało doń wrzuconych tylko po to, by rozpalić fanowskie dyskusje, i ile z nich pozostanie w Epizodzie, który zobaczymy w grudniu (tak, mam straszliwy uraz po zwiastunach do Łotra 1, kiedy okazało się, że większości ujęć w filmie nie było). Podobnie jak moi przedpiścy, najbardziej ucieszyły mnie stare postaci, bo mimo wszystko nie zdołałam się przywiązać do nowych. Lando, Leia… pójdę do kina choćby tylko po to, by jeszcze raz zobaczyć ich na wielkim ekranie. Na sentymentach zagrała mi również i muzyka, choć mam nadzieję, że tym razem Williams naprawdę stworzy coś spektakularnego, co nie będzie tylko odbiciem poprzednich trylogii. Co do treści, nie będę kombinować – za mało rzeczy zobaczyliśmy… Choć oczywiście, i ja nie mogę się doczekać, by zobaczyć, o co chodzi z Gwiazdą Śmierci i śmiechem Imperatora (oby żył wiecznie… oh wait.).

Ithilnar

Ja napiszę krótko, bo przedmówcy napisali już sporo. Nie miałam hype’u przed zobaczeniem teasera, sequele to nie do końca moja bajka (spin-offy to coś zupełnie innego). Jednak… jednak i tak oglądając teaser uśmiechałam się jak dziecko. Nieważne, jaki ten film w rezultacie będzie, nie ważne jak niepasujacy jest tytuł… To są po prostu Gwiezdne wojny i póki co zwyczajnie się nimi cieszę.

Kaelder

Według mnie teaser nie ujawnia zbyt wiele, a momentami tworzy nawet więcej pytań aniżeli daje odpowiedzi. Sam tytuł może z jednej strony odnosić się do Rey, a z drugiej odnosić się do Luke’a i jego ewentualnego powrotu. W dalszej kolejności warto też wskazać kolejne pytania dyskretnie stawiane w materiale: dlaczego Kylo Rena decyduje się na naprawę hełmu? Czy powrócimy na Tatooine? Co to jest za tajemnicza planetę, do której zbliża się nieznany statek? Dlaczego Lando zdecydował się akurat teraz na powrót? Co tu robi zniszczony fragment drugiej Gwiazdy Śmierci? Całość potęguje śmiech Palpatine’a, który może oznaczać powrót postaci jako ducha, wizji Rey lub też klona niczym z komiksu Mroczne Imperium. Teasera traktuje ze sporym dystansem, co raczej w moim przypadku oznacza neutralność. To, jakim filmem będzie The Rise of Skywalker okaże się bowiem w grudniu tego roku.

Taraissu

Jakkolwiek smutno to brzmi, teaser nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Nie pokazuje nic specjalnego, wydaje się być słabszą powtórką trailera do Przebudzenia Mocy, gra na sentymentalną nutę, a jedyne pytanie, jakie zostawił w mojej głowie brzmi: czemu zwiastun ma znowu astmę? Czuję się nieco rozczarowana, bo po raz kolejny postanowiłam nie nastawiać się na nic konkretnego i dać się po prostu ponieść emocjom i wizji twórców, ale sęk w tym, że zwiastun nie wzbudził we mnie żadnych uczuć (nawet negatywnych). Teoretycznie widać w nim, że mamy szansę na fajne zamknięcie sagi i podsumowanie wątków, wskazują na to resztki Gwiazdy Śmierci, a pustynna planeta może nawet zapowiadać powrót na Tatooine (ale super!). Takie nawiązania zawsze cieszą. Z drugiej strony, ile razy można oglądać wciąż to samo? Przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy mojego entuzjazmu nie gasi po prostu zmęczenie życiem i starość. Może pewne rzeczy już mnie nie ruszają z racji wieku? Jednak równolegle śledzę serial Star Trek Discovery (tak, zdecydowanie można lubić bez przeszkód oba universa) i z prawdziwym entuzjazmem oglądam każdy kolejny odcinek, szczerząc się od ucha do ucha. Zatem z moją umiejętnością przeżywania ekranowych wydarzeń wszystko jest w porządku. Być może mój zapał studzi po prostu wtórność widoczna w teaserze, która po dość przewrotnym Ostatnim Jedi jakby razi. Oczywiście czekam na premierę, ale póki co entuzjazmu brak. A szkoda.

Nadiru

Wyjątkowo, pierwszy raz od lat obejrzałem teaser filmu przed panelem na Celebration dotyczącym go i nie czekałem na niego siedząc na krawędzi fotela – a tak by było, gdyby nie brak czasu akurat tego dnia. To powiedziawszy, moją reakcję można podzielić na dwie części: meh, teaser jak teaser i wow, szczątki Gwiazdy Śmierci! Suweren ma całkowitą rację w tym, że teaser zrobił dokładnie to, co miał zrobić: szum. Znowu wokół filmu Star Wars coś się dzieje, ludzie i fani gadają. I to jest najważniejsze. A czy był dobry, czy nie – to schodzi na dalszy plan. I to samo można powiedzieć o tytule, który jest zdecydowanie najbardziej zagadkowym ze wszystkich, jakie do tej poru dostaliśmy. Krótko mówiąc, czekam na więcej, chociaż nie spodziewam się żadnych konkretnych odpowiedzi aż do samej premiery, to w końcu Abrams.

Odnosząc się do wypowiedzi poprzedników. Podobnie jak Taraissu odczuwam większy entuzjazm z powodu kolejnego odcinka Star Trek Discovery, niż z oglądania teasera, ale w moim odczuciu porównanie jest nieco niesprawiedliwe – zajawka to zajawka, a tu mamy do czynienia z pełnym, przedostatnim odcinkiem sezonu, który na dodatek pojawił się tego samego dnia. Jako ubernerd Treka wręcz muszę się tym bardziej jarać. Za to nie powiem, jak chociażby Krzywy, że bardziej się ucieszyłem z widoku starych rzeczy niż nowej trójki bohaterów; dla mnie Rey i Poe (Finn w mniejszym stopniu), ale przede wszystkim Kylo Ren (tak świetnie rozwinięty w Ostatnim Jedi) są wystarczająco fajni sami w sobie, by cieszyć się na ich widok na równi, jak na widok Landa w „Sokole”.