Gwiezdne wojny... Jak już wszyscy wiemy, zawojowały nasz świat i dotarły do ludzi w niemal każdym wieku, żyjących na wszystkich kontynentach. Chciałbym wraz z Wami przyjrzeć się krajowi, w którym nasza ulubiona seria filmowa uzyskała szczególną popularność. W ramach rozpoczynającego się cyklu przyjrzymy się różnym obliczom fenomenu Odległej Galaktyki w Japonii. Na dobry początek przedstawię Wam trzy filary, na których opiera się potęga Sagi.
Zakorzenienie w kulturze Japonii
Tu się nie będę rozpisywał, na ten temat poczytać można już w wielu innych tekstach. Nowa nadzieja w licznych momentach inspirowana jest Ukrytą fortecą Akiry Kurosawy, od którego Lucas zaczerpnął też m.in. niektóre z ujęć. Zarówno saga filmowa, jak i szereg innych elementów obu kanonów szereg rzeczy zapożyczyły z kultury, sztuki – a nawet historii – Japonii.
Warto przy okazji wspomnieć o jednym mało znanym fakcie, który na pewno jeszcze zwiększyłby popularność Sagi. Według informacji ujawnionych w 2015 r. przez Mikę Mifunę, córkę legendy kina samurajskiego, Toshirō Mifune, George Lucas zwrócił się do jej ojca z propozycją wystąpienia w roli Obi-Wana Kenobiego. Aktor obawiał się jednak, że wystąpienie w filmie zostanie odebrane jako profanacja ważnego dla niego wizerunku samuraja i nie zgodził się. Odmówił również, gdy zaproponowano mu rolę Dartha Vadera. Przy całym szacunku dla ostatecznych odtwórców tych ról – ogromna szkoda.
Po lewej – grafika promocyjna odcinka The Clone Wars – Zillo Beast. Po prawej – jeden ze starych plakatów Godzilli wypuszczonych przez dystrybutora filmu, Toho.
Gwiezdne wojny są symbolem „odjazdowego” Zachodu
Jak twierdzi japoński antropolog Hideo Kongaya, gdy Japonia dźwigała się z katastrofalnych strat w II wojnie światowej, kultura amerykańska stała się symbolem tego, co niedługo będzie już na wyciągnięcie ręki – sukcesu i odbudowy kraju, w którym będzie można żyć tak, jak w państwach obecnie cieszących się spokojnymi czasami. Doprowadziło to do licznych zapożyczeń elementów kultury euroamerykańskiej oraz ogromnej popularyzacji i „fajności” wszystkiego, co amerykańskie. W tym również Gwiezdnych wojen – megahit mający tak ogromny wpływ na Zachód nie mógł przejść bez echa i w Japonii. Ugruntowało to nie tylko ogromną popularność sagi filmowej, ale i powszechną rozpoznawalność związanych z nią gadżetów. Warto zwrócić uwagę, że np. nie każda osoba, która ma na sobie koszulkę z hełmem Vadera czy szturmowca w ogóle film widziała – to po prostu fajna rzecz: „zachodnia” koszulka z modną i popularną postacią.
Rozkręcająca się moda na kosmos
Lucas utrafił ze Star Wars w bardzo korzystny okres w kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni. Za sprawą mangi i anime Space Battleship Yamato kilka lat wcześniej rozpoczęła się moda na kosmos, kosmitów, statki i nowoczesną technologię na polu bitewnym. Wśród rozlicznych jej przejawów warto wyróżnić seriale tokusatsu (z efektami specjalnymi), w tym emitowany po dziś dzień Super Sentai – znany Wam jako źródło scen kostiumowych w kolejnych odsłonach Power Rangers, a także kultową grę arcade Space Invaders, która ukazała się krótko po japońskiej premierze Nowej nadziei. Film Lucasa i jego sequele wpisały się w tę tendencję perfekcyjnie, stanowiły również inspirację dla nadchodzących dzieł popkultury Japonii. Nawiązania – mniej lub bardziej subtelne – znaleźć można w wielu filmach, serialach, mangach czy grach wideo – najbardziej znanym w Polsce przykładem jest seria gier Final Fantasy, w której, poza licznymi inspiracjami fabularnymi, często przewija się duet postaci imieniem Wedge i Biggs.
Przedstawione wyżej trzy filary od lat podtrzymują pozycję opowieści o Odległej Galaktyce jako jednego z najbardziej rozpoznawalnych „towarów importowanych” z kultury Zachodu. Wiele kinowych hitów z Hollywood musi czekać na swoje premiery nawet długie miesiące, głównie ze względu na specyfikę rynku oraz chęć przyjęcia bezpiecznej i maksymalizującej ogromny potencjał finansowy strategii marketingowej (np. film, który poradzi sobie świetnie krótko po premierze w USA, nierzadko reklamowany jest jako megahit z Ameryki, który nareszcie wchodzi do kin i trzeba go zobaczyć). Od tych opóźnień wolne są tylko „najbezpieczniejsze” filmy, wśród stale przewijających się warto wymienić uniwersum filmowe Harry’ego Pottera, widowiska superbohaterskie z najpopularniejszymi bohaterami, zachodnie animacje oraz… właśnie Gwiezdne wojny. Jeśli wierzyć portalowi Box Office Mojo, kolejne epizody zajmowały czołowe miejsca w rankingach największych hitów kinowych, generując ogromne zyski deklasujące dużą część miejscowych produkcji. Nieco gorzej poradziły sobie spin-offy – przede wszystkim Solo, który zajął 24. miejsce w box office po miesięcznym opóźnieniu, ale więcej o tym już niebawem.
O tym, jak daleko dotarła sława naszego ulubionego uniwersum, świadczyć może również wykorzystanie elementów związanych z jego wielkim powrotem na srebrne ekrany podczas tradycyjnych festiwali japońskich. W 2015 roku, podczas odbywającego się w wiosce Inakadate (prefektura Aomori) corocznego festiwalu „obrazów w ryżu”, zaprezentowano światu największy na świecie plakat Przebudzenia Mocy. Nie namalowany, nie narysowany a… wyhodowany na jednym z miejscowych pól, stworzony dzięki mrówczej pracy grupy wolontariuszy korzystających z różnokolorowych odmian ryżu.
Dzięki kanałowi SatoshiK na YouTube mamy możliwość podziwiać z bliska rozmach dzieła mieszkańców Inakadate.
W tym samym roku Gwiezdne wojny pojawiły się również na Aomori Nebuta Matsuri, jednym z największych i najpopularniejszych festiwali współczesnej Japonii, podczas którego ulice miasta przemierzają kolorowe, imponujących rozmiarów nebuta (konstrukcje z papieru i cienkiego drewna, przedstawiające postaci z mitologii, literatury i sztuki kraju). Pod naciskiem osób, dla których włączenie tych elementów do obchodów było przejawem komercjalizacji i braku szacunku dla tradycji, dzieła prezentujące postaci zarówno obu trylogii, jak i oczekiwanego wówczas Epizodu VII nie mogły uczestniczyć w głównej części wydarzenia. Nie przeszkodziło to jednak tłumom w uczestnictwie w ich publicznych demonstracjach na uboczu głównej części festiwalu.
To tyle na dziś – następnym razem przyjrzymy się nieco japońskiemu fandomowi i temu, co go wyróżnia na tle innych społeczności maniaków Star Wars.