C-3PO bez wątpienia jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych, wręcz ikonicznych postaci Gwiezdnych wojen. Złoty robot fascynuje, wielu fanów go kocha, równie wielu irytuje. Nie można jednak zaprzeczyć, że Threepio to integralna część gwiezdnowojennego uniwersum i trudno sobie wyobrazić Sagę bez jego udziału.
Ale pod złotą powłoką droida protokolarnego kryje się przecież człowiek, Anthony Daniels, który nadał maszynie jej specyficzny charakter. Aktor zagrał we wszystkich gwiezdnowojennych filmach i jako C-3PO wziął udział w licznych audycjach radiowych czy programach telewizyjnych. Teraz mamy okazję, by zajrzeć pod maskę droida protokolarnego i zobaczyć, jak zmieniło się życie aktora po 1977 roku.
Praca na planach filmowych
Anthony Daniels opisuje swoją przygodę z Threepio od samego początku, czyli pierwszych przymiarek i tworzenia kostiumu przez Liz Moore, poprzez zdjęcia w Tunezji, aż do pracy nad Epizodem IX. Pierwsze rozdziały doskonale pokazują brak obycia na planie filmowym i nieznajomość branży. W krótkich rozdziałach Daniels wspomina nagrywanie poszczególnych scen, skupia się na detalach zapamiętanych z planu (na przykład jeden z Jawów płakał, bo było mu zbyt gorąco w kostiumie), buduje wokół nich narrację, co nieco przypomina obrobione wycinki z pamiętnika. Mam wrażenie, że te opisy bardzo często pozbawione są emocji, są chłodną relacją. Trudno powiedzieć, na ile wynika to z charakteru piszącego, a na ile z tego, że nie pamięta dokładnie tamtych wydarzeń i skupia się na przykład na technikaliach – co jest bardzo ciekawe i zdecydowanie stanowi mocną stronę publikacji.
Nie można jednak powiedzieć, że Daniels opisuje wszystko beznamiętnie. Szczególnie widoczne jest to w rozdziale dotyczącym pominięcia jego nazwiska w czasie promocji Gwiezdnych wojen, bo Lucasfilm podtrzymywał iluzję, że Threepio jest prawdziwym droidem. Między wierszami możemy też wyczytać, jakie nastroje panowały na planie poszczególnych epizodów. Daniels opisuje konflikt z Marquandem czy współpracę z Kennym Bakerem, ale w sposób bardzo stonowany i ogólnikowy, ledwie zarysowuje problemy. Podobnie interakcje z innymi aktorami – pisze o nich mało, skupiając się bardziej na relacjach z pracownikami od rekwizytów, kostiumów itp. Nie ma tu prywatnych wycieczek, a emocje są bardzo kontrolowane. Wyraźnie widać to w opisach pracy nad prequelami i sequelami (atmosfera panująca na planie), różnic w realizacji filmów i oczekiwań co do nich. Jednak do tych fragmentów podchodzę z pewna rezerwą – trudno powiedzieć, na ile w tym prawdy i lukru pokrywającego kręcenie ostatniej trylogii, a na ile jest to swego rodzaju kokieteria.
Telewizja, radio i fani
Oczywiście filmy zajmują najwięcej miejsca w książce, ale nie mniej ważne, a nawet ciekawsze, są fragmenty opisujące nagrywanie materiałów pozafilmowych – programów telewizyjnych dla dzieci (w tym (nie)sławnego Holiday Special, odcinka specjalnego Ulicy Sezamkowej czy The Muppet Show), audycji radiowych, animacji czy dialogów nagrywanych na potrzeby parku rozrywki. Dzięki temu poznajemy od kuchni pracę nie tylko na planie filmowym, ale również w studio nagraniowym, co jest wręcz fascynujące, bo rzadko mamy do czynienia z materiałami dotyczącymi tej strony pracy nad filmem.
Daniels poświęca kilka rozdziałów fanom i organizacjom fanowskim (w tym 501 Legionowi i Droid Builders) oraz wspomina pracę podczas Celebration – największego konwentu dla fanów Star Wars. Nie ukrywa, że idea fanowstwa jest dla niego fascynująca, a my mamy okazję zobaczyć, jak podchodzi do niej ktoś, kto stał się obiektem zainteresowania fanów.
Najbardziej zabawny jest rozdział opisujący merch i różne dziwne pomysły projektantów na wykorzystanie wizerunku Threepio (co można zobaczyć na zamieszczonych w książce zdjęciach).
“I am C-3PO, human cyborg relations”
I am C-3PO. The Inside Story to nie tylko opowieść o Threepio czy Anthonym Danielsie, który de facto stworzył protokolarnego droida, ale też o przemyśle filmowym oraz zmianach, jakie nastąpiły na przestrzeni czterdziestu lat w podejściu do kręcenia filmów. To opowieść o rozwijającym się szybko rynku, na którym popkultura jest towarem, a fani płacą zań niemałe pieniądze (Daniels sam przyznaje, że był w szoku, gdy dowiedział się, że aktorzy sprzedają swoje autografy). Jednak w trakcie lektury miałam wrażenie, że mało w niej samego Anthony’ego Danielsa, informacji o tym, czym zajmował się oprócz Gwiezdnych wojen i jak wpłynęły one na jego karierę zawodową i inne role. Niemniej jest to lektura fascynująca, pozwalająca docenić niełatwą rolę, jaka przypadła Danielsowi w historii kina i popkultury.