Dowiedzieliśmy się już co nieco o dworze Imperatora, teraz staniemy po drugiej stronie barykady i przyjrzymy się dowództwu “tych dobrych”. Rebelianci byli (podobno) znacznie mniejszą grupą od zwolenników Palpatine’a, jednak patrząc na struktury ich władz, można odnieść kompletnie inne wrażenie.
Szef państwa i rada doradcza
Był wybierany na kadencję trwającą dwa lata, ale przez całą historię Sojuszu panował jeden szef państwa (a tak właściwie – szefowa). Mowa oczywiście o Mon Mothmie, która była także założycielką tej organizacji. Obok niej ważne funkcje sprawowała również rada doradcza. W jej skład wchodziło siedmiu przedstawicieli najbardziej poszkodowanych przez Imperium planet i sektorów gwiezdnych. Mieli nie tylko możliwość zatwierdzania i wetowania decyzji szefa państwa, ale i, jak sama nazwa wskazuje, doradzania mu, kiedy tylko było to potrzebne, więc rada miała duży wpływ na decyzje podejmowane przez Mon Mothmę.
Gabinet
Czyli po prostu: rząd. Jego zadanie nie odbiegało od tego naszego, polskiego, choć w przeciwieństwie do władz naszego kraju, rząd Rebeliantów działał pewnie z większym zaangażowaniem.
Przyznaję, że najbardziej ciekawiły mnie organy rządu Sojuszu z prostego powodu – nie wyobrażałam sobie, by w odległej galaktyce też istniał minister edukacji czy nawet minister ds. zagranicznych. Jakie było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że oprócz nich w odległej galaktyce istnieli jeszcze ministrowie zajmujący się wojną, zaopatrzeniem, przemysłem i finansami.Zdecydowanie najciekawiej prezentują się minister edukacji i wojny. Ten pierwszy był odpowiedzialny za działania propagandowe oraz wywiad cywilny. Trzeba przyznać, że do tego naszego ministra edukacji upodabnia go jedynie nazwa, ale jakby się tak bardziej zastanowić, to Rebeliantom nie przydałby się taki ‘ziemski’ rząd. Znacznie bardziej przydatny musiał być minister wojny, którego głównym zadaniem było planowanie zadań i strategii sił wojskowych Sojuszu. W prawidłowym funkcjonowaniu rządu duży wkład miał sekretarz gabinetu. Przewodniczył on posiedzeniom rządu pod nieobecność szefa państwa, a ponadto odpowiadał za korpus służby cywilnej.
Wojsko
Zwierzchnictwo sił zbrojnych nie różniło się zbytnio od władz centralnych Sojuszu. Najważniejszym wodzem Rebeliantów był naczelny dowódca. Urząd ten piastował nie kto inny, jak sam szef państwa, którym była Mon Mothma. Na niższym szczeblu drabinki znajdował się minister wojny, a zaraz pod nim szef sztabu. Pomijając zastępowanie swoich zwierzchników, koordynował on działania Sztabu. Reprezentacją rebelianckiej floty zajmowało się dowództwo Floty. Przez dłuższą część istnienia Sojuszu stanowisko to piastował admirał Ackbar. Nie potrzeba geniusza, żeby stwierdzić, że potrzebny był również ktoś od strategii i właśnie to było głównym zadaniem dowództwa sił myśliwskich. Za siły naziemne odpowiadało dowództwo sił specjalnych, któremu przewodził generał Crix Madine.
Skoro mamy wojsko, potrzebne jest także uzbrojenie. Jak nietrudno się domyślić, istniało coś takiego jak dowództwo zaopatrzenia. Pozyskiwało ono to, co Rebeliantom było najbardziej potrzebne, czyli typowo wojskowe „zabawki”.
Dla wojska ważne było też dowództwo służb wsparcia, które zapewniało działalność transportową i naprawczą, a wchodziło w nią m.in. dostarczanie przeróżnych środków transportu, takich jak frachtowce i promy kosmiczne. Służby wsparcia były także zobowiązane do zagwarantowania bazy naprawczo-remontowej, obsługi medycznej oraz bezpiecznych planet dla rodzin personelu i uciekinierów.
Bardzo przydatny był wywiad Sojuszu, którym kierował generał Airen Cracken. Składał się on z sieci agentów zakonspirowanych w imperialnych instytucjach i formacjach wojskowych, oraz wywiadu sygnałów zbierającego informacje. Zajmowali się oni także przeprowadzaniem przesłuchań, projektowaniem urządzeń szpiegowskich i kryptologią. Ostatnim szczeblem na tej drabinie było dotwództwo sektorów. Odpowiadało ono za ogólną koordynację poczynań sił przydzielonych do poszczególnych sektorów.
Flota, siły specjalne i myśliwskie
Trzon siły militarnej Sojuszu stanowiła flota. Działała z zaskoczenia, a jej naczelną zasadą było unikanie kontaktu z przeciwnikiem i ukrywanie się przed nim. Najskuteczniejsze w tym były siły myśliwskie, które z racji dostępu do różnych kosmicznych pojazdów były w stanie wykonywać dalekie rajdy na obiekty imperialne bez zagrożenia dla statku macierzystego. Do najpopularniejszych rebelianckich myśliwców należały: X-wingi, A-wingi, Y-wingi, B-wingi oraz Z-95 HeadHuntery.
Do działań naziemnych przeznaczone były siły specjalne (SpecForces). Dzieliły się one na marines, przeznaczonych do walk na okrętach i instalacjach kosmicznych oraz jednostki miejskie, które przeszły szkolenie w zakresie działań w terenie zabudowanym. Ich przeciwieństwem były jednostki terenowe, działające na obszarach wiejskich i niecywilizowanych. Ważną rolę mieli do odegrania zwiadowcy – rozpoznawali i oznaczali strefy lądowania, a także infitratorzy, którzy prowadzili zwiad i sabotaż na terenach wroga. Wsparcie ciężkiej broni maszynowej zapewniali operatorzy ciężkiego sprzętu, szkoleni w obsłudze artylerii, broni pokładowej pojazdów naziemnych i kosmicznych. Wszystkim bardzo przydawali się technicy dbający o łączność, wsparcie techniczne itd.
Oczywiście, w miarę potrzeb dołączano do poszczególnych jednostek pilotów, techników, inżynierów, albo tłumaczy. Słowem – dużo tego było…