Nadiru: Zdaje się, że to jest ten odcinek, na który czekaliśmy. Kanan, Ezra i Ahsoka wracają (lub, w przypadku Togrutanki, trafiają tam pierwszy raz) do świątyni Jedi na Lothalu i co się tam nie dzieje…! Wszystkie dotychczasowe odcinki z Inkwizytorami były świetne albo przynajmniej dobre, ale ten – ten jest zdecydowanie najlepszy, choć akurat ich rola jest relatywnie niewielka. Wizje każdej z trójki postaci są niezwykle ciekawe, pięknie zrealizowane i mogą się okazać bardzo znaczące dla końcówki sezonu. Niezwykle przedstawia się zapowiedź konfrontacji Ahsoki z jej byłym mistrzem; scena, gdzie Togrutanka „widzi” go przemieniającego się z Anakina w Vadera zrobiła na mnie spore wrażenie. Poza tym, bardzo mnie ucieszyło, że po nawiązaniach do KotORowych i TORowych okrętów, pojawiła się jeszcze jedna znajoma rzecz – nazwa Malachor. W Shroud of Darkness tylko jedno odstawało od wysokiego poziomu i, tak, domyślacie się, jest to wygląd mistrza Yody. Wiem, że stylistyka serialu, że każdy musi jakoś inaczej wyglądać, wiem, ale to zielone szkaradzieństwo, które zobaczyłem na ekranie, to nie jest Yoda. Tak czy inaczej, moim zdaniem to najlepszy odcinek drugiego sezonu, w moich oczach zasługujący – mimo Yody – na pełne 10/10.
Marik: Zgodzę się, że był to dobry odcinek, ale nadal brakuje mu dużo do perfekcji. Według starej zasady kina, zaczyna się od intensywnej akcji, a potem ma być tylko lepiej. Niestety, to dobre wrażenie psuje idiotyczne zachowanie postaci podczas pojedynku. Trudno już nazwać to wrażeniem, bo to widoczny fakt: Inkwizytorzy zwyczajnie nie chcą za nic skrzywdzić Kanana i Ezry. Bawią się tylko śledzenie ich po Galaktyce i od czasu do czasu urządzą sobie sparing. Cieszy fakt, że nareszcie podkreślono, że Ahsoka nie jest Jedi. Czekam na coś, co na prawdę zaprezentuje jej szarą stronę, bo w świątyni dostaliśmy tylko kolejną wizję. Bardzo dobrze, że pojawił się wątek KotORowy o tym, czy Jedi w ogóle powinni iść na wojnę. Ciekawe, czy zostanie rozwinięty, czy zapomniany tak bezpardonowo jak wrażliwe na Moc dzieci, które Rebelianci uratowali przed Inkwizytorami. No i Yoda… Z jednej strony graficy zrobili lepszy odcinek niż zwykle, ale z drugiej nie da się patrzeć na tę wariację starego mistrza. Oczy i ręce opadają. 8/10.
JediPrzemo: Zgodnie ze starym zwyczajem zacznę od wad. Wygląd Yody i Anakina. Tragedia, dno, wodorosty i 10 metrów mułu. Chciałbym też wiedzieć, jak konkretnie Inkwizytorzy są w stanie śledzić Jedi na taką odległość. Poza tym otrzymaliśmy bardzo dobry odcinek. Miła odmiana po ostatnich średniakach. Podobał mi się wątek pasowania Kanana na Jedi i ostateczne potwierdzenie Ahsoki, co się stało z jej mistrzem. O ile wizję Ezry można traktować jako jego kolejny etap szkolenia, a Kanana jako jego ostateczne zakończenie, o tyle Ahsoka musiała się zmierzyć z własnymi demonami. Zwrócę uwagę, na aspekt, o którym nie wspomnieli Nadiru i Marik, czyli muzyka. W tym odcinku była naprawdę świetna i potrafiła utrzymać klimat. Ciekaw jestem czy doczekamy się kiedyś soundtracku. Nie wiem też, czy ktoś oprócz mnie zwrócił na to uwagę, ale w opowieści Yody o Jedi w czasach Wojen Klonów można było znaleźć obawy Rady Jedi z czasów Wojen Mandaloriańskich. Bardzo boję się wątku Malachora. Jako wielki fan KotORa mam nadzieję, że nie zepsują tego wizerunku. Całości daję 9,5/10.
Kaelder: Odcinek był świetny i przyznam otwarcie, że takiego mniej więcej poziomu oczekiwałem w całym sezonie. Wielka szkoda, że dopiero teraz udało się go osiągnąć i wzbudzić w wielu chęć oglądania kolejnych odcinków. Zdecydowanie na plus wypadł pojedynek pomiędzy Ezrą i Kananem, a Inkwizytorami, który ukazano już na samym początku. Pochwalić można także równomierne poprowadzenie wątków obu Jedi oraz Ahsoki Tano. Ezra zaczyna powoli rozumieć swoją rolę, Kanan uparcie obstawał przy szkoleniu młodego ucznia, by ten nie wpadł w objęcia Ciemnej Strony Mocy. Pod koniec pojedynku ze strażnikiem świątynnym ze swojej wizji został pasowany na pełnoprawnego Jedi. Zaskoczeniem dla wielu widzów okazała się z pewnością tożsamość oponenta Jarrusa. Już wcześniej Filoni mówił, że Wielki Inkwizytor nie był nową postacią i było go można dostrzec w The Clone Wars. Tym odcinkiem otrzymaliśmy jasne potwierdzenie wcześniejszych jego słów.
Co do Ahsoki, wraz z doświadczeniem wizji Anakina wyraźnie odczuła ból i smutek noszony po odejściu z Zakonu. Zdołała też potwierdzić swoje przypuszczenia (w odcinku Siege of Lothal była wyraźnie zaskoczona obecnością Dartha Vadera w Mocy) dotyczące tego, co stało się ze Skywalkerem. Na minus zasługuje przedstawienie wizerunków zarówno Yody, jak i Anakina. Yodzie, podobnie jak Leii, dodano wiele lat, co nie wygląda zbyt dobrze, natomiast Anakin z hologramu czy wizji Ahsoki ani trochę nie przypominał tego z The Clone Wars. Faktem jest, że obu przedstawiono jako bardziej ludzkich. Yoda otwarcie wyraził swój strach, a u Anakin wyraźnie widać było gniew i pretensje wobec swojej byłej uczennicy. Muzyka była płynna, dynamiczna i świetnie wpasowana w klimat przedstawiony w całym odcinku. Ode mnie mocne 9,5/10.