Gameplay „Battlefronta II” okiem redakcji

Krzywy

Miałem okazję pograć chwilę w wersję alpha Battlefronta II na EA Play. Rozegrałem jeden mecz w multi i przeszedłem jedną z pierwszych misji z kampanii single player. W poprzedniej części spędziłem na serwerach setki godzin i jestem zadowolony z tego, co widziałem na pokazie. DICE wyciągnęło wnioski z błędów, które popełniło przy poprzedniej odsłonie i nie kłamie mówiąc, że do serca wzięło sobie negatywny feedback.

W meczach multiplayer zniknęły nieszczęsne żetony, a zastąpił je system Battle Points. To poprawia immersję, a w dodatku dzięki takiemu rozwiązaniu możliwością zagrania np. jako bohater nagradzani będą nie gracze, którzy najszybciej dobiegną do świecącego kółeczka, a osoby grające najlepiej. Co istotne, punkty przyznawane są nie tylko za fragi, ale też za wykonywanie celów i np. wspieranie swoich oddziałów jako oficer. To świetna wiadomość, która zachęca, by realizować cele misji a nie tylko przeć do przodu z blasterem w dłoni.

Battlefront II wprowadza system klas postaci, którego zabrakło w pierwszej części. Daje to graczom możliwość znacznie lepszego dopasowania się do sytuacji na polu bitwy po tym, jak ich poprzedni awatar umrze. Niezmiernie podoba mi się też rozwinięcie systemu partnerów. Na pole bitwy wracałem jako członek czteroosobowego oddziału – niczym w Republic Commando – a przebywanie w grupie jest nagradzane bonusami jak np. skróceniem cooldownów. Nie respawnowałem się już w samym środku bitwy, a zaraz za partnerem.

System kart został zachowany, ale każda z klas ma przypisane do siebie wyposażenie. Zniknęły jetpacki – teraz, by poruszać się szybciej po mapie, trzeba wydać Battle Points by odrodzić się jako Jump Trooper. Nadal gra jest dynamiczna, ale nie ma już aż takiego poczucia chaosu, jak w pierwszej części. Obawiam się jednak, że nadal będzie problem z koordynacją działań postaci na mapie. Gra może okazać się zbyt prosta dla weteranów Battlefielda, ale już zbyt skomplikowana, by zaciekawić sobą tzw. casuali, pod których robiony był pierwszy Battlefront. Na szczęście na nich czeka miła niespodzianka – tryb singleplayer.

Kampania dla jednego gracza to tak naprawdę zupełnie osobna gra, którą robią inni ludzie i dzieli z trybem multiplayer wyłącznie estetykę i część mechaniki. Wreszcie dostaniemy grę z fabułą z prawdziwego zdarzenia w uniwersum Star Wars. To nie będzie tylko fabularne powiązanie fabularnych potyczek z botami na mapach z multiplayera, a pełnoprawna, filmowa, liniowa strzelanina przypominająca kampanię z serii Call of Duty. Cały czas coś się dzieje, a rozgrywkę urozmaicają skrypty przełamujące monotonię wyrzynania kolejnych fal wrogów.

Battlefront II zapowiada się na naprawdę solidną kontynuację i… szkoda, że DICE nie przygotowało gry w takiej formie już w 2015 roku. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych z drugą odsłoną patrzę na poprzednią grę, która sprzedawana była w pełnej cenie i w dodatku wymagała opłat za dodatki, jak na wersję beta. Na szczęście Electronic Arts wie, że nadużyło zaufania graczy – tym razem wszystkie dodatki do trybu multiplayer, które pojawią się w przyszłości, będą bezpłatne.

Dark Dragon

W pierwszej odsłonie zrebootowanego Battlefronta spędziłem 233 godziny. Naturalnym jest więc, że jakieś oczekiwania względem drugiej gry mam. Dodatkowo, nie są mi obce także starsze odsłony tej marki (ograłem także dwie gry dedykowane konsoli PSP). Na grę czekam z wypiekami na twarzy. W końcu znów będziemy mogli grać na przestrzeni wszystkich er. Jako fan wszystkich filmów i epok muszę stwierdzić, że takie posunięcie ze strony EA poczytuję sobie za ogromny plus.

Na niedawno zaprezentowanych fragmentach rozgrywki wieloosobowej z Theed mogliśmy zobaczyć całkiem sporo zmian. Do gry powróciły klasy. Nie byłem zwolennikiem systemu kart z poprzedniej odsłony, więc to kolejna zaleta. Każda klasa ma specyficzne umiejętności i sprzęt. Czyżby to był koniec potyczek, w których 90% graczy ma plecaki odrzutowe? Na to wygląda. Każdy gracz może wcielić się w jedną z czterech podstawowych klas i wspomagać swoją drużynę na inny sposób. Każda klasa ma swoje wady i zalety. Gracz zdobywa punkty przez wykonywanie celów i zabójstwa, podobnie jak ostatnio. Te punkty możemy wymienić na… możliwość wcielenia się w specjalną klasę, pojazd lub bohatera. Takie rozwiązanie ma o wiele więcej sensu. Koniec z graczami czatującymi w stałych punktach na mapie, na których zaraz pojawią się żetony. Teraz zawodnicy, którzy zasłużyli się w boju dostaną możliwość grania takimi wspaniałościami. Ogółem prezentowało się to bardzo dobrze.

Same pojazdy (zwłaszcza powietrzne) wydają się mieć poprawione sterowanie. Ich zróżnicowanie bojowe jest bardziej odczuwalne – m.in. dzięki temu, że mają 3 umiejętności. Zaprezentowana rozgrywka sprawiała wrażenie, że pojazdy mają większy wpływ na wynik bitwy. Czy to dlatego, że teraz większa ilość graczy może siąść za ich sterami? Czy akurat tacy trafili się gracze? Z nimi też bywa różnie, bo bohaterami grali raczej średnio. To, że bohaterowie mają teraz znacznie mniej życia też nie działało na ich korzyść. Zamiast tego dostali regenerację, zupełnie jak zwykli żołnierze. Też ciężko mi stwierdzić, czy takie rozwiązanie jest lepsze, należałoby samemu się przekonać.

Jeśli chodzi o grafikę, to wygląda identycznie jak ta w poprzedniej odsłonie. Co oznacza bardzo ładne modele i szczegółowe tekstury. Przynajmniej tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Jedyną wadą wydają się z późno doczytujące się tekstury/obiekty przy dużych odległościach (np. podczas lotów). Theed wygląda cudownie, właśnie tak pięknych lokacji oczekuję. Wydaje mi się jednak, że brakuje większej możliwości niszczenia otoczenia. Kilka lichych drzewek mogłoby się spokojnie rozpaść od strzału z czołgu (podobnie jak drzewka o takich gabarytach na Endorze). To wszystko ma się szansę jeszcze pojawić po finalnych szlifach, więc na razie się tym nie przejmuję.

Kolejną sprawą jest rozgrywka prowadzona pomiędzy erami. Mamy więc nie tylko bohaterów z różnych er walczących ze sobą, ale także możemy używać np. broni Najwyższego Porządku podczas Wojen Klonów. Zdania są podzielone i jestem skłonny potwierdzić, że coś takiego częściowo psuje nam immersję, zwłaszcza ortodoksyjnym fanom. Osobiście drażni mnie to tylko odrobinę. Rozważałem czy może EA powinno wprowadzić jakiś tryb wierny kanonowi, ale takie rozwiązanie znów podzieliłoby graczy. Dodatkowo możliwość korzystania z dobrodziejstw całego uniwersum z pewnością rozszerza możliwości i znacznie urozmaica rozgrywkę. Myślę, że wyjdzie to grze na dobre.

Na koniec zostawiłem kwestię bezpłatnych rozszerzeń. Zapowiadają się nam sezony tematyczne – w tym pierwszy związany z The Last Jedi. W nich będziemy dostawali nowe mapy, bronie, bohaterów (jeśli dobrze pamiętam, to w pierwszym pojawią się Phasma i Finn), podobnie jak miało to miejsce w płatnych dodatkach do poprzedniego tytułu. Płatne mają być jedynie bronie, karty itd., które można jednak zdobyć za darmo grając w grę. Jeden z twórców powiedział, że nie będzie też płatnych skórek, których nie można by było odblokować grając. Teoretycznie więc zapowiada się świetnie, jeśli tylko nie pojawi się jakieś otwieranie skrzynek z losową zawartością. Takie coś moim zdaniem mogłoby wprowadzić sporo frustracji, jeśli przedmiotów nie można będzie odblokować także bezpośrednio za walutę z gry. Bądźmy jednak dobrej myśli – jak na razie gra zapowiada się bardzo dobrze i czuć w niej Moc.

Yako

Jak pewnie wielu z Was, fanów Gwiezdnych wojen, najbardziej chyba czekałem na więcej informacji dotyczących Battlefronta II. I powiem szczerze – to co widziałem, z jednej strony mnie zadowala, a z drugiej smuci. Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że gra ewoluuje. Battlefront II nie wydaje się obecnie rewolucją. Przede wszystkim bardzo cieszy to, że ma nie mieć płatnej treści dodatkowej. Wszystko ma być darmowe – jako aktualizacje dostępne dla każdego posiadacza gry. O tym już wiedzieliśmy wcześniej, ale przyznacie zapewne, że jest to najważniejsza chyba informacja dotycząca nadchodzącej gry Star Wars. Tym bardziej jest to niesamowite, że z płatnych DLC rezygnuje Electronic Arts – czyli król wszelkiej maści płatnych (i nietanich) dodatków.

Druga najważniejsza informacja to zawartość ze wszystkich trzech er Gwiezdnych wojen. Powalczymy zatem zarówno w bitwach znanych z prequeli, jak i w tych z Oryginalnej Trylogii i z Trylogii Sequeli, a dodatek zawierający treść z The Last Jedi ma pojawić się krótko po premierze gry. To są dwie, najważniejsze zmiany. Cała reszta to raczej usprawnienie, a nie redefinicja gry. Żeby było wszystko jasne, usprawnienie jest niezbędne, ale ja nadal boję się jednej rzeczy… I pokazywane gameplaye tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że na polu gwiezdnowojennej bitwy panuje straszny chaos. Owszem wprowadzenie punktów za które „wykupujemy” postacie specjalne czy bohaterów to krok w dobrą stronę (bo chyba wszystko byłoby lepsze niż żetony z poprzedniego Battlefronta), ale nadal chaotyczne bieganie po polu bitwy zdaje się dominować. Gdzie spokojne planowanie? Gdzie medyk rozdający apteczki? Gdzie snajper, który chowa się za drzewem i spokojnie, metodycznie, z daleka osłania swoje oddziały? Ja wiem, że Battlefront to nie Battlefield, ale właśnie takiego doboru stylu gry do siebie najbardziej mi brakowało. I wygląda na to, że nadal będzie brakować, choć wszystko idzie w dobrą stronę.