Relacja z koncertu muzyki filmowej

Każdy, kto chociaż raz obejrzał któryś film z serii Gwiezdne wojny, musiał zauważyć tą niezwykle piękną muzykę. Jej autorem jest dobrze fanom znany John Towner Williams, który na swoim koncie ma muzykę do takich filmów, jak Szczęki, E.T. , trzy pierwsze części Harry’ego Pottera, Listy Schindlera i Parku Jurajskiego. Skomponowana przez niego muzyka jest znana ludziom na całym świecie, chociaż może nie wszyscy kojarzą ją z jego nazwiskiem. Otrzymał ponad czterdzieści nominacji do Oscara, a nagrodę tą dostał pięć razy. Oprócz tego, był wielokrotnym laureatem Saturna i Złotego Globu, a podczas swojej kariery często pracował z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną.

W tym roku Williams skończył osiemdziesiąt lat. Z tej okazji, 14 października w Warszawie odbył się koncert z udziałem jego największych hitów, a także najpopularniejszych motywów muzycznych dla ludzi, dla których jest on idolem. Całe zdarzenie miało miejsce w Sali Kongresowej, a wykonawcą koncertu była polska Orkiestra Sinfonia Iuventus, której dyrygentem jest Maciej Sztor.

Koncert rozpoczął się Fox Fanfare Alfreda Newmana, a później, przez długi czas fani Gwiezdnych wojen mieli prawdziwą ucztę dla uszu. Zaczęło się rewelacyjnym Main Theme, a dalej było już tylko lepiej. Kiedy przyszła pora na Marsz Imperialny, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, bo nie sądziłam, że zostanie aż tak dobrze wykonany. To jeden z moich ulubionych motywów muzycznych w całej Gwiezdnej Sadze i naprawdę byłam pod wielkim wrażeniem, mogąc posłuchać Marszu na żywo. Oprócz tego, orkiestra zagrała inne gwiezdnowojenne utwory, takie jak: Princess Leia, Yoda i The Throne Room and End Title. Oczywiście, wszystko zostało zagrane świetnie, przy czym rzuciła mi się w oczy jedna rzecz nie zaprezentowano niczego z Nowej Trylogii. Trochę szkoda, bo chętnie posłuchałabym sobie chociażby Across the Stars, ale nie narzekam to, co zostało pokazane trzymało wysoki poziom i czuję tylko lekki niedosyt, bo mogło być więcej gwiezdnowojennych utworów.

koncert muzyki filmowej

Oprócz muzyki z dzieł George’a Lucasa, widzowie mogli posłuchać innych utworów Williamsa, a także Hansa Zimmera i Jamesa Hornera. Zaraz po Star Wars na tapetę poszły Szczęki. Aż wstyd mi się przyznawać, ale nigdy tego filmu nie oglądałam. Wiedziałam o nim tylko tyle, że reżyserem jest Steven Spielberg, a muzyka jest świetna. Gdyby nie ten koncert, dalej myślałabym, że jest świetna, a to nieprawda, bo… jest rewelacyjna! Można się poczuć, jakby pływało się z rekinami w oceanie, krótko mówiąc, muzyka ma klimat filmu. Następnie zagrano motywy muzyczne z Parku Jurajskiego i Supermana. Tak jak w przypadku Szczęk byłam zachwycona wykonaniem, bo nie są to przecież proste utwory. Kolejnym zaskoczeniem był Titanic. Nie sądziłam, że muzykę z tego filmu można zagrać tak dobrze. Różnice pomiędzy wykonaniem polskiej orkiestry, a oryginałem były bardzo małe.

Na finał zagrano wiązankę najpopularniejszych tematów Williamsa, jakimi są Szczęki, E.T., Harry Potter, Poszukiwacze Zaginionej Arki i Superman. Dodatkowo całość urozmaiciła projekcja fragmentów filmów na ekranie.

Koncert uświetniła obecność Rebel Legionu i 501st Legion. Przed i po imprezie na korytarzach można było spotkać Dartha Vadera, szturmowców, a nawet pilotów X-wingów. Na samym końcu koncertu połączone siły obu Legionów, razem z orkiestrą, dyrygentem i solistką, wyszły na scenę, za co zostały nagrodzone oklaskami. I bardzo dobrze wszyscy wypadli świetnie, a jeśli chodzi o obecność Legionów, to frekwencja była niesamowita. Pojawili się tam w podobnych składach jak na np. StarForce. Tego się nie spodziewałam, bo przecież to koncert, a nie konwent.

Widowisko trwało około półtora godziny. To może dużo czasu, jak na słuchanie muzyki, ale wszystko minęło tak szybko, że nawet nie zauważyłam, a już trzeba było wychodzić. Na pewno nie był to czas stracony czekałam na ten dzień miesiąc i wcale się nie zawiodłam. Koncert całkowicie spełnił moje oczekiwania, cieszę się, że mogłam tam być i zobaczyć na żywo takie widowisko. Orkiestra Sinfonia Iuventus stanęła na wysokości zadania i pokazała, że nie trzeba być Johnem Williamsem, żeby grać muzykę na najwyższym poziomie.

lisa