„Battlefront: Zewnętrzne Rubieże”

Pierwszy dodatek do Battlefronta już za mną! Spędziłem na polach bitew w Odległej Galaktyce kolejne dziesiątki godzin i po kilku dniach przerwy w graniu mogę już na chłodno ocenić DLC o tytule Zewnętrze Rubieże.

Star Wars: Battlefront nie przypadł do gustu wielu miłośnikom klasycznych wieloosobowych strzelanek, ale ambicją studia DICE wcale nie było nakłonienie do logowania się na inne serwery graczy spędzających czas przy tytułach takich jak Battlefield, Call of Duty lub Counter Strike. To przede wszystkich gra dla fanów Gwiezdnych wojen.

Sam w sieciowe strzelaniny gram od święta, ale marka Star Wars przyciągnęła mnie do Battlefronta na dziesiątki godzin. Po rozegraniu kilkuset meczy, odblokowaniu wszystkich kart broni i wyposażenia i zdobyciu większości osiągnięć zająłem się innymi produkcjami w oczekiwaniu na dodatek.

Outer Rim to pierwsze DLC do Battlefronta, które można kupić osobno lub uzyskać w ramach wykupienia przepustki sezonowej. Dodatek odblokowuje nowe bronie, gwiezdne karty, bohaterów, mapy i tryb rozgrywki o nazwie Konwój. Jak wskazuje nazwa, na tapetę zostało wzięte Zewnętrzne Rubieże.

battlefront

W ramach dodatku graczom udostępnione zostały cztery zupełnie nowe mapy.

Na każdej z nich można wcielić się w Rebelianta lub imperialnego szturmowca i bawić się w kilku różnych trybach. Oprócz nowego o nazwie Konwój dostępne są Potyczka, Bohaterowie kontra złoczyńcy, Przejmowanie kapsuł i Polowanie na droidy. Dodatek otrzymał w dodatku swoją własną playlistę, a po zakończeniu partii w jednym trybie od razu może się rozpocząć kolejny.

Dwie z plansz rozgrywają się na Tatooine, gdzie możemy zajrzeć do Pałacu Jabby lub zwiedzać podziemia budynku razem z hangarem, w którym schowana jest ikoniczna barka z Powrotu Jedi. Nie zabrakło tu masy easter-eggów, a pieczara rancora i bryła karbonitu to dopiero początek ciekawostek. Pozostałe dwie mapy zabierają nas z kolei na industrialny Sullust.

Tryb rozgrywki rozgrywany na tych czterech mapach faje naprawdę mnóstwo frajdy!

Konwój polega na transportowaniu przez Rebeliantów ładunku po wyznaczonej trasie, a Imperialni mają im w tym przeszkodzić. Do ładunku trzeba podejść i go aktywować, aby zaczął się poruszać lub stanął w miejscu. Nie jest to proste, bo w tym samym czasie obie 10-osobowe drużyny prowadzą zacięty pojedynek, a co jakiś czas dołączają do nich bohaterowie. Tryb jest bardzo dynamiczny, a sytuacja na polu walki potrafi się zmienić w mgnieniu oka.

Sama mapa też się zmienia – po osiągnięciu punktu kontrolnego otwierają się ogromne wrota pałacu, a pod koniec rozgrywki przylatuje statek Rebeliantów. Nowe mapy są przy tym świetnie zaprojektowane i nie wygląda na to, by DICE zatrudniło do tworzenia ich grupy studentów. Duże otwarte przestrzenie łączą korytarze i liczne schowane przejścia, a kolejne rozgrywki są różnorodne – sposób podejścia do ładunku stale się zmienia.

Konwój może się zablokować na dowolnym miejscu na mapie.

Nowy tryb rozgrywki przypomina nieco Punkt zwrotny, Supremację i Atak AT-AT, ale na znacznie mniejszą skalę. Tutaj też arena zmagań przesuwa się w trakcie rozgrywki z jednego miejsca na mapie do drugiego, ale gra jest znacznie bardziej kameralna. Dzięki temu czuć, że ma się realny wpływ na wynik meczu, a nie tylko na swoje własne statystyki jak przy rozgrywkach 20 na 20.

Razem z nowym trybem i nowymi mapami do Battlefronta dodano całkiem sporo zawartości, która dodatkowo urozmaica rozgrywkę. Przede wszystkim mamy dostęp do dwóch nowych bohaterów – ale niestety nie ma wśród nich Obi-Wana Kenobiego. Zamiast tego DICE zdecydowało się wprowadzić do swojej gry Nien Nunba i Greedo.

battlefront

Co potrafią nowi bohaterowie?

Obaj obcy z Zewnętrznych Rubieży wyposażeni są w blastery i sprawdzają się najlepiej w walce na odległość. Greedo wyposażony został w szósty zmysł działający podobnie jak gwiezdna karta skanująca otoczenie. Oprócz tego precyzyjnie strzela i rzuca granatami, a rodzaj ładunku zależy od liczby zabójstw na koncie.

Nien Nunb dostał w ramach wyposażenia bronie i wzmocnienia z podstawowej wersji gry, ale o znacznie większej mocy. Jego dodatkową bronią jest karabin precyzyjny, ale o zdecydowanie krótszym czasie ładowania. Oprócz tego może zostawić na mapie kilka bomb zbliżeniowych i wytrzymalszy wariant wieżyczki.

Piechota też ma nowe zabawki, ale nowe nowe bronie okazały się rozczarowaniem.

Dostaliśmy dwa nowe pistolety blasterowe, DL-18 i DT-12, ale żaden z nich nie może się równać z klasycznym DL-44 Hana Solo. Relby-V10 to z kolei przeciętny karabin, a jedynym wartym uwagi dodatkiem jest jednostrzałowa snajperka DLT19-X. Problem w tym, że wiele osób narzekało na jej brak w podstawowej wersji gry, a po udostępnieniu dodatku inni narzekają na camperów… Swoją drogą, DL-18 i DLT19-X zostały później udostępnione wszystkim graczom, nie tylko tym, którzy kupili Zewnętrzene Rubieże.

Niezmiernie do gustu przypadły mi natomiast nowe gwiezdne karty – na tyle, że przestałem już korzystać z jetpacka i nawet po mapach z podstawowego trybu gry biegam przede wszystkim z zestawem złożonym z kart dodanych w ramach Outer Rim. Zupełnie zmieniły sposób, w jaki gram i zabawa daje mi jeszcze więcej frajdy niż w podstawce.

Odblokowanie nowych kart wymaga wypełniania zleceń dla Jabby.

Outer Rim odblokował w Battlefroncie kolejne 10 poziomów doświadczenia, ale zdobycie kolejnej rangi to za mało, by odblokować nowe wyposażenie. Konieczne będzie wypełnienie tzw. zleceń Jabby. Wykupienie zlecenia to początek – potem trzeba jeszcze spełnić warunki.

Wymagania w zleceniu różnią się w zależności od karty lub broni, którą chcemy odblokować, ale sprowadzają się do użycia posiadanego ekwipunku określoną liczbę razy lub dokonania kolejnych zabójstw wskazaną bronią. To potrafi zająć nieco czasu, ale tym bardziej zdobycie broni daje satysfakcję.

battlefront

Jakie nowe karty w dodatku:

  • Bomba bactowa – ładunek rozpylający w powietrzu chmurę bacty, która leczy gracza i jego drużynę, dając im bonusowe punkty zdrowia;
  • Granat dioxisowy – ładunek po detonacji wypuszcza chmurę trującego gazu i odbiera zdrowie wszystkim wrogom na danym obszarze;
  • Strzelba – shotgun, który potrafi penetrować pole ochronne strzela dwukrotnie i jest zabójczy na małe odległości;
  • Stymulator adrenaliny – karta wymaga wykupienia ładunku, a po jej użyciu zdrowie gracza się regeneruje w zawrotnym tempie przez kilka sekund;
  • Berserker – aktywna zdolność, która zapewnia dodatkowe obrażenia po utracie zdrowia.

Należy dodać, że zarówno bombę bactową, jak i kartę Berserker udostępniono później również posiadaczom samej podstawki. Moim podstawowym zestawem kart jest teraz strzelba – nawet jeśli na podstawową broń wybiorę blaster udający shotguna – oraz granat dioxisowy przydatny przede wszystkim podczas bronienia ładunku w trybie Konwój. Oprócz tego wyposażony jestem w zdolność Berserkera oraz stymulator adrenaliny, który w zależności od sytuacji na mapie wymieniam na osobiste pole siłowe.

Zewnętrzne Rubieże – czy warto?

Za rekomendację może posłużyć to, że nie tylko spędziłem przy dodatku ponad 20 godzin, ale też nie uważam tego czasu za stracony. Nowy tryb rozgrywki wprowadza powiew świeżości, a ja teraz z niecierpliwością czekam na dodatek o nazwie Bespin, który pojawi się w wakacje.

Trzeba tylko pamiętać, że Outer Rim nie wywraca modelu rozgrywki w Battlefroncie do góry nogami. DLC przypadnie do gustu entuzjastom podstawki, a osoby, które zraziły się do Battlefronta przy pierwszym podejściu nie znajdą tutaj zbyt wiele dla siebie.

Niepokojące są natomiast problemy, które zaczęły pojawiać się po wydaniu dodatku. Doświadczam lagów, których nie było w podstawowej wersji gry, nocami ciężko znaleźć kompanów do zabawy, a interfejs niepoprawnie zlicza wykonanie zlecenia. Przy grze za te pieniądze nie powinno mieć to miejsca.

Poza tym, proszę, w Zewnętrznych Rubieżach pojawiła się tylko jedna nowa skórka dla Rebeliantów i żadnego nowego pancerza dla szturmowców? To chyba jakiś żart!