Rozpoczęliśmy naszą serię 40 najbardziej pamiętnych momentów w historii Star Wars od tych najbardziej epickich, przeszliśmy do najbardziej zaskakujących, a teraz zwracamy Waszą uwagę na momenty, które wyciągnęły z nas najwięcej emocji z całej historii uniwersum, zarówno nowego kanonu, jak i Legend.
Odkupienie Ulica Qel-Dromy [Legendy]
Ostatni tom częściowo wydanych w Polsce Opowieści Jedi pt. Redemption to jeden z moich ulubionych komiksów ze starego kanonu. To swego rodzaju spokojny, mniej napakowany akcją epilog do całej serii. Jesteśmy w nim świadkami kilku wzruszających scen – pięknego pojednania Ulica z Nomi Sunrider, jego dawną miłością, finału walki z Sylvar, tworzenia lodowego pomnika z Vimą, zbuntowaną nastoletnią córką Nomi, czy wreszcie śmierci głównego bohatera. Jest ona niepotrzebna, ale na swój sposób doskonale wieńczy jego życie, oddając bezsens wielu wydarzeń, w których brał udział Ulic Qel-Droma, upadły Jedi i zarazem upadły Lord Sithów. [Nadiru]
Finał Knights of the Old Republic II [Legendy]
Żeby dobrze zrozumieć tę scenę warto ją porównać z finałem Mass Effect 2. W obu przypadkach mamy ucieczkę z walącej się w gruzy siedziby wroga, ostatnią rozmowę z głównym przeciwnikiem i zapowiedź nowych przygód. Na czym polega różnica? W tempie prowadzenia akcji i muzyce. W ME2 epickość się wylewa ze wszystkich stron, sceny są dynamiczne, a muzyka podnosząca na duchu. W KotORze II nasz ostatni dialog jest spokojny, naszemu wrogowi pozwalamy odejść w spokoju, wiele tajemnic jest rozwiązanych, a przed nami zostaje postawione nowe zadanie: podążyć za Revanem. Za cieniem, który zniknął gdzieś w Nieznanych Regionach chcąc powstrzymać jeszcze większe zło. Nasza przygoda się nie kończy, a choć pokonaliśmy tytułowych Lordów Sithów to nie odczuwamy poczucia triumfu. Uciekamy z Malachor V w akompaniamencie smutnej muzyki, po to by zakończyć historię widokiem oddalającego się „Mrocznego Jastrzębia”, a wszystkiemu towarzyszy uczucie pustki… [Jedi Przemo]
Upadek Mandalory i śmierć Satine Kryze
Oglądając odcinek The Lawless, łatwo zapomnieć, iż mamy do czynienia z serialem animowanym. Jesteśmy świadkami ostatecznego rozrachunku Dartha Sidiousa ze swym dawnym uczniem, ale choć gorzki, nie jest to najsmutniejszy element odcinka. Po przewrocie dokonanym na Mandalorze, na czele Straży Śmierci, po zabiciu Pre Vizsli stoi Darth Maul pałający chęcią zemsty. Gdy na wezwanie uwięzionej Satine Kryze odpowiada Obi-Wan Kenobi, nadarza się wspaniała okazja by wyrównać rachunki. Upadły Lord Sithów triumfuje rzucając na kolana swojego zaprzysiężonego wroga. Podduszając księżną na oczach Kenobiego liczy, że sprowokuje go do użycia Ciemnej Strony Mocy i tym samym złamie go ostatecznie. Obi-Wan jednak opiera się gniewowi jak na prawdziwego Mistrza Jedi przystało. Ale prawdziwym celem Dartha Maula jest sprawić swojemu wrogowi ból analogiczny do tego, jaki sam odczuwał po pojedynku na Naboo. Dlatego zabija Satine na oczach bezradnego Jedi i pozwala by umarła w jego ramionach. Zemsta wydaje się kompletna, gdy przepełniony smutkiem Obi-Wan ucieka z więzienia dzięki pomocy Bo-Katan i widzi jak Mandalora, jaką stworzył i broniła Satine, upada w spektakularnym blasku wybuchów. Jest w tym coś chwytającego za serce. Choć nigdy nie byłam entuzjastką wątku Satine i Mandalory to odczuwam autentyczny smutek i współczucie dla naszych bohaterów. [Taraissu]
Odejście Ahsoki Tano z Zakonu Jedi
Ahsoka – postać, którą z początku mało kto darzył większą sympatią. Wraz z kolejnymi sezonami stawała się coraz bliższa naszym sercom. Nadszedł jednak czas, w którym drogi Zakonu Jedi i młodej padawanki musiały się minąć. Było to wiadome od początku – tego wymagały ramy czasowe The Clone Wars. Nasza Togrutanka została niesłusznie oskarżona i potępiona przez Zakon. Tylko dzięki sobie tak naprawdę zdołała oczyścić się z zarzutów. Zaoferowano jej powrót do Zakonu, jednak Ahsoka odmówiła. To jeden z tych momentów, w którym jak na dłoni widzieliśmy wady Zakonu. Ujrzała je też Ahsoka i postanowiła odejść. Samemu odejściu towarzyszy wariacja motywu Binary Sunset, sceneria z zachodzącym słońcem też jest bardzo wymowna. Widzimy Anakina starającego się odwieźć ją od tego pomysłu. Niestety spełza to na niczym, pożegnanie staje się gorzkie, łzawe i pełne skrajnych emocji. Jest to też kolejne element popychający Anakina do stania się Vaderem. [Dark Dragon]
Anakin i Padmé w blasku zachodzącego słońca Coruscant
Wiele osób, w tym i ja, zarzuca romansowi Padmé i Anakina tekturowość i sztuczność, która sprawia, że ciężko w to uczucie uwierzyć. Staje się ono prawdziwe w jednym jedynym momencie: tej chwili na Coruscant, kiedy oboje razem, chociaż osobno, zamartwiają się o siebie. Widać tam troskę i strach o przyszłość, o siebie nawzajem. Niewiele jest momentów w trylogii prequeli, które mnie głęboko wzruszają, ale to najważniejsza z nich, w dodatku podbudowana niepokojącą muzyka Johna Williamsa. [Cathia]
Reakcja Jyn Erso na śmierć ojca
Według mnie jest to jedna z najbardziej emocjonalnych scen w całym Łotrze 1. Choć w filmie tego nie pokazano, to w książkowej wersji Galen wzbudza bardzo skrajne emocje u Jyn, ale cała jej złość pryska w momencie ich ostatniego spotkania po 15 latach rozłąki. Nie padają tam wielkie słowa, raczej sztampa w stylu „jak wyrosłaś, mam ci tyle do powiedzenia”, ale właśnie ta normalność w połączeniu z niezwykłą muzyką i bardzo dobrą grą Felicity Jones sprawiają, że scena nabiera głębi i odczuwamy autentyczny żal i rozpacz Jyn. Zwyczajny smutek dziewczyny, która w jednej sekundzie odzyskała i straciła bezpowrotnie ojca. [Jedi Przemo]
Śmierć Anakina Skywalkera
Anakin Skywalker umarł podwójnie. Najpierw w Zemście Sithów stał się Darthem Vaderem, który posłużył Imperatorowi i jego niecnym planom. Następny żywot zakończył już w swojej zakutej w zbroję formie, mierząc się w epickiej walce ze swoim synem. Sceny ich ostatecznego starcia cenię sobie w Oryginalnej Trylogii ponad wszystko. Wszystkie jej elementy składają się w jedną piękną całość. I techniczna realizacja (walka w scenerii skąpanej w delikatnym świetle mieczów świetlnych, ta muzyka!), i wzruszające rozwiązanie fabularne, w którym Anakin Skywalker rozgrzesza swój żywot, zabijając samego Imperatora. Do tego dodajmy niesamowicie klimatyczne i kultowe dialogi („Ten jeden raz… pozwól mi… spojrzeć na ciebie moimi własnymi oczami”) sprawiają, że śmierć Skywalkera to doskonałe zwieńczenie losów najważniejszej postaci w lucasowej erze Gwiezdnych wojen. [Wixu]
Thane Kyrell ratuję Cienę Ree z pokładu niszczyciela gwiezdnego
Jedna z ostatni scen w powieści Utracone gwiazdy. Jest to jeden z najbardziej emocjonujących epilogów jakie przyszło mi czytać w Gwiezdnych wojnach. Gwiezdny niszczyciel leci samobójczym kursem na spotkanie z powierzchnią Jakku, podobnie jak Ciena jest zdecydowana dokonać swego żywota. Thane ma świadomość, że Ciena dowodzi statkiem, i że planuje zostać z nim do końca. Pomimo tylu dzielących ich różnic, fizycznej i metaforycznej odległości, śpieszy jej na ratunek. Drzwi do mostka są zabezpieczone hasłem, które znać mogą praktycznie tylko oni. „Patrz moimi oczami” – fraza, która pozwala nienarodzonej siostrze bliźniaczce Cieny obserwować najważniejsze wydarzenia z jej życia. Drzwi się otwierają i następuje „ratowanie”. Opiera się ono głównie na kłótniach, walce słownej i fizycznej o życie. Miłość dwojga tak podobnych i jednocześnie różnych ludzi. Świat się wali, a jednak ich miłość okazała się na tyle silna, że udało im się uratować. Bardzo poetycka scena (ah! żeby w filmach tak się działo!). [Dark Dragon]
Poświęcenie i śmierć Chewbaccy [Legendy]
Wraz z pojawieniem się w księgarniach Wektora pierwszego, fani Gwiezdnych wojen po raz pierwszy dowiedzieli się o istnieniu nowej i mrocznej rasy obcych mających dość niejasne zamiary. To jednak nie zapowiedź Yuuzhan Vongów sprawiła, że lektura wspomnianej pozycji stała się dla wielu ciosem w samo serce. W niej to uwielbiany i najbardziej rozpoznawalny Wookiee imieniem Chewbacca poniósł śmierć na Sernpidal w momencie, gdy najmniejszy z księżyców został ściągnięty wprost na powierzchnię planety. Dramatyzmu całej sytuacji dodawał fakt, że Chewbacca wraz z Anakinem starali się uratować tak wiele istnień ludzkich, jak tylko się dało, lecz gwałtowny podmuch wiatru uniemożliwił Wookieemu ucieczkę na czas. Strata bliskiego przyjaciela i drugiego pilota „Sokoła Millennium” załamała Hana Solo i sprawiła, że nie mógł się z nią pogodzić, obwiniając za wszystko swojego syna. Wydarzenie opisane w książce było jednym z najodważniejszych posunięć, jakiego podjęto w uniwersum Gwiezdnych wojen. [Kaelder]
Śmierć Hana Solo
Od tego wydarzenia minęło prawie półtora roku, lecz sposób, w jaki reżyser J. J. Abrams przedstawił śmierć Hana Solo z pewnością zapadła wielu fanom głęboko w pamięci. Nic nie zapowiadało tak odważnej decyzji, co więcej wydawać by się mogło, że wspomniana wyżej śmierć Chewbaccy w Legendach będzie tylko pojedynczym przypadkiem odejścia bohatera ze Starej Trylogii. Moment rozmowy ojca z synem i wbicia przez Kylo Rena ostrza miecza świetlnego w ciało Hana sprawił, że w trakcie seansu wiele osób zamarło i nie mogło uwierzyć w to, co widzi. W filmie zobaczyliśmy też jeden z ważniejszych etapów przejścia Bena Solo na Ciemną Stronę Mocy – wyparcia się własnej rodziny i wykazania tego, że jest gotów poświęcić wszystko w imię swojej lojalności Najwyższemu Przywódcy Snoke’owi. Samo rozstanie się Harrisona Forda z rolę Hana Solo również okazuje się być wyjątkowo interesujące, jeśli przyjrzeć się temu, jak wypowiadał się na ten temat sam zainteresowany. Aktor przyrównywał swoją postać do figury szachowej, którą łatwo jest przemieszczać i nawet można zabić, zwłaszcza, że jego zdaniem, nie była ona istotna dla Gwiezdnych wojen pełnych użytkowników Mocy. Przejawiał nawet brak zainteresowania w rozwijaniu tej postaci w kolejnych sequelach (odmienne zdanie miał względem Indiany Jonesa). Choć rola cwanego przemytnika przyczyniła się do rozwoju kariery Forda i uczyniła z jego bohatera ikonę popkultury („Han strzelił pierwszy!”), to gdy zapytano, jak zniósł śmierć swojej postaci w Przebudzeniu Mocy, J. J. Abrams stwierdził, że „E tam… wszystko u niego [Harrisona] w porządku”. [Kaelder]