„Adventures in Wild Space: The Escape”

W Polsce od marca możemy cieszyć się pierwszą i drugą częścią serii Adventures in Wild Space (nazwę przetłumaczono jako Co kryje Dzika Przestrzeń). Na świecie zadebiutowała w tomie zerowym, który dziś chciałbym Wam przybliżyć. Tytuł został wydany rok temu i debiutował pod znakiem Światowego Dnia Książki, w związku z tym jego cena wynosiła zaledwie 1£. Jej objętość także jest znacznie mniejsza od przeciętnej – ma zaledwie 96 stron. Fizycznie książka również odbiega od przeciętnej – jej wymiary to 11,1 x 0,6 x 17,8 cm, większa jest natomiast czcionka. Dodam jeszcze, że docelowym odbiorcą są dzieci w wieku 8-11 lat.

Książka jest prologiem – niczym więcej, niczym mniej

Prolog do „młodzieżowej” sagi jest dokładnie tym, czym miał być. Poznajemy w nim naszych głównych bohaterów oraz ich motywacje. Jest nimi rodzeństwo Grafów – Milo i Lina, ich droid CR-8R (lub po prostu „Crater”) oraz ich „zwierzątko domowe” – kowakiańska małpojaszczurka o imieniu Morq. Ich rodzice, Auric  i Rhyssa, są badaczami Dzikiej Przestrzeni oraz kartografami – to ich sposób zarabiania na życie. Jednak Imperium, z niejakim kapitanem Kordą na czele, planują odebrać im nie tylko mapy. Najwyraźniej uznano samych badaczy za zbyt cenny nabytek, żeby marnował się, działając na własną rękę. Ich przygody są nieskomplikowane (zwłaszcza na początku) i niezaskakujące. Na szczęście miejscami zdarzają się zabawne dialogi, a całość czyta się przyjemnie i naprawdę błyskawicznie. Fabularnie książka nie wydała mi się naciągana, ale też nie była zbyt odkrywcza. Na pewno doceniam poszerzenie bestiariusza Gwiezdnych wojen o nowe stworzenia czy przywrócenie do kanonu pewnych mniej znanych roślin.

Wzorem wielu innych książek skierowanych dla młodszych odbiorców seria ta wzbogaca tekst czarno-białymi obrazkami (przykłady możecie podziwiać w tej recenzji), które wbrew pozorom wzbogacają tę powieść. Nie tylko są całkiem ładnie narysowane, ale pozwalają lepiej wizualizować sobie sytuacje. Dla dzieciaków to zapewne dużo większa przyjemność, choć osobiście czasem miałem wrażenie, że jest ich odrobinę za dużo. W żadnym razie nie stanowi to jednak wady. Naturalnie, im młodszy czytelnik, tym chętniej będzie oglądał ilustracje, starszy będzie preferował większą ilość słowa pisanego.

Przyzwoita pozycja dla starszego i młodszego fana

Uważam, że od książki o takich gabarytach i cenie nie można wiele wymagać. Jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, to jest on po prostu świetny. Za mniej więcej 5 zł dostajemy krótki wstęp do większej historii młodych bohaterów, którzy będą przeżywać swoje przygody w odległych zakątkach galaktyki. Jest to też doskonały sposób, by sprawdzić, czy spodobają Wam się kolejne części, zwłaszcza, że tomik zawiera także pierwszy rozdział następnej części – The Snare (u nas wydane jako Sidła). Osobiście serdecznie polecam ją osobom, które nie mają zbyt dużych uprzedzeń do dziecięcych bohaterów w naszym ukochanym uniwersum.


Autor: Cavan Scott
Okładka i ilustracje: David M. Buisán
Tytuł:
Adventures in Wild Space: The Escape
Wydawnictwo:
Egmont Books
Data premiery: 25 lutego 2016 (UK)
Objętość: 96
Czas akcji15 BBY