Nowe rasy w kanonie, które warto poznać

Odległą galaktykę zamieszkuje niezliczona ilość istot, ras i gatunków. I chociaż na potrzeby uniwersum Star Wars wymyślono ich dziesiątki, to wciąż powoływane są do życia nowe. Oto moja subiektywna lista ras nowego kanonu, które warto poznać.

Culisetto – wielkie komary

To insektoidalna rasa, którą pokochałam od pierwszego wejrzenia, posiada charakterystyczną trąbkę i ręce wrastające z torsu  Jej przedstawicieli, a właściwie przedstawicielki, widzimy po raz pierwszy w Przebudzeniu Mocy.

Siostry Dengue, bo tak się nazywały, były jednymi z gości w Zamku Maz Kanaty, gdy przybyli do niej Han, Finn i Rey. Culisettianie są również wspomniani w książce dla młodzieży pt. Ucieczka szmuglerów: Przygody Hana Solo i Chewbacki autorstwa Grega Rucki, który napisał między innymi Before the Awakening. Wygląda na to, że nie tylko mi przypadli do gustu, gdyż ostatnio mieliśmy okazję zobaczyć kolejnego przedstawiciela tej rasy w komiksie z serii Darth Maul. Vorhdeilo jest łowcą nagród, kompanem Aurry Sing oraz Cada Bane’a i zgodnie z przewidywaniami, za pomocą swojej trąbki może chłeptać krew swoich ofiar. Culisettianie są tak brzydcy, że aż piękni i mam nadzieję, że twórcy o nich nie zapomną.

Tognath – najemnicy Sawa Gerrery

Przedstawicieli tej rasy spotykamy wśród partyzantów na plancie Jedha, gdy przeprowadzają atak na oddział imperialnych żołnierzy, próbując przejąć ładunek kryształów kyber. Tognaci pochodzą z planety Yar Togna, gdzie wylegają się z jaj. Aby swobodnie oddychać, używają masek ułatwiających przetworzenie tlenu z powietrza.

Wśród partyzantów Sawa Gerrery widzimy aż dwóch przedstawicieli tej rasy, Edrio „Dwie rurki” i Benthica „Dwie rurki” pochodzących z jaj szczepionych ze sobą, co jest powodem łączącej ich specjalnej więzi, charakterystycznej dla tej rasy. Schwytany Bodhi Rook bierze pierwotnie Benthica za Sawa Gerrerę. Po raz pierwszy pokazano, jak będą wyglądać na wystawie na Comic-Conie w San Diego w 2016 r. Jest to moja ulubiona nowa rasa zaprezentowana w Łotrze 1.

Bendu – starożytna istota

Poznajemy go na planecie Attolon w serialu Rebelianci, gdy przywołuje do siebie Kanana Jarrusa i uczy patrzenia poprzez Moc po utracie wzroku. Sam siebie określa jako starożytną istotę wrażliwą na Moc, pomiędzy Jasną i Ciemną Stroną.

Nie dowiadujemy się z serialu, czy Bendu to jedyny przedstawiciel swojej rasy, i czym właściwie ona jest. Widząc jego zdolności, możliwość przemiany w burzę z piorunami i umiejętność znikania, nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z bardzo potężną istotą. Osobiście kojarzy mi się z mieszkańcami Mortis: Ojcem, Synem i Córką z serialu Wojny klonów. Mistycyzm postaci Bendu korzeniami sięga starej trylogii i nauk o Mocy, jakie Yoda przekazywał Luke’owi na Dagobah.

Rathtary – drapieżne kule

Śmiertelnie niebezpieczne stworzenia z mackami i zębami, wyglądające jak z koszmaru sennego lub laboratorium szalonego naukowca. Rathtary wydają się być wszystkożerne. Są spokrewnione z kilkoma innymi znanymi rasami odległej galaktyki, w tym z sarlaccami i vixusami , które dziesiątkowały wojska Republiki w trakcie wojen klonów na Umbarze.

Sama nazwa „rathtar” pojawia się już w Legendach, ale w pełnej krasie zobaczyliśmy je dopiero w Przebudzeniu Mocy, dzięki Hanowi Solo, który podjął się zadania przewiezienia ich dla klienta. Natomiast Finn wspomina o masakrze z ich udziałem na planecie Trillia, o której chętnie kiedyś przeczytam.

Teedo – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego

To równocześnie nazwa rasy, jak i indywidualnego osobnika. Teedo poznajemy w filmie Przebudzenie Mocy, gdy próbuje przywłaszczyć sobie BB-8, ale ostatecznie przegania go Rey. Choć ciężko to zobaczyć pod pasami materiału, które spowijają te istoty, pochodzą one od gadów.

Ich cechą charakterystyczną jest szczególne postrzeganie tożsamości jako części jedności wszystkich osobników Teedo (trochę na zasadzie roju). Interesująca jest też ich religia o cechach animistycznych, w której burze piaskowe (X’us’R’iia) są oddechem bogini imieniem R’iia. Teedo zajmują się zbieraniem złomu na Jakku i przez to (oraz niski wzrost) kojarzą się z Jawami z Tatooine, ulubionymi postaciami z Gwiezdnych wojen mojej mamy.

Giganci z Żywego Kamienia – Giants of Living Stone

Rasa ta i pomysł na historię przywodzi na myśl trylogię Lando Carlissiana oraz Płacząca Górę z komiksów o Ewokach, które znamy z Legend. Przedstawiciele rasy gigantów mieszkali na planecie Vagadarr. Byli zbudowani z niebieskiego kryształu wrażliwego na Moc i osiągali rozmiary gór.

Przez długi czas ludzie przebywający na tej samej planecie łupali ich na kawałki, gdyż materiał ich ciał stanowił świetny budulec broni, wzmacniał też kontakt z Mocą. W końcu pozostał tylko jeden Gigant, który zmierzył się z samym Mistrzem Yodą w nowej miniserii komiksowej Star Wars: Yoda’s Secret War. I wbrew pozorom jest to historia tworzona dla dorosłego czytelnika!

Oczywiście nowych ras i przedstawicieli kosmicznych gatunków w kanonie Gwiezdnych wojen jest dużo więcej. Wciąż też przybywają nowe i pewnie mój prywatny ranking szybko się zmieni. Jedno jest pewne, twórcy uniwersum zaskoczą fanów jeszcze nie raz swoimi pomysłami. Już nie mogę się doczekać!