Sukces mierzony liczbami

Wszyscy to wiedzą – Klasyczna Trylogia jest świetna, Trylogia Prequeli to dno, ale i tak wszystkie filmy Star Wars zarobiły furę pieniędzy. Gdy się jednak spojrzy w liczby, sięgnie po magię statystyk, to nie wyłoni się z nich tak jasny i oczywisty obraz. Owszem, sukces kasowy gwiezdnowojennego uniwersum jest oszałamiający, ale zarówno oceny krytyków, jak i widzów różnią się od naszych powszechnych wyobrażeń, a także, co oczywiste, własnych opinii i wrażeń. W tym artykule, pisanym w dniu prapremiery Ostatniego Jedi, poznacie konkretne, twarde dane, mnóstwo liczb i procentów.

Notka informacyjna. Uśrednione opinie krytyków zebrałem z dwóch największych portali, które zajmują się sumowaniem ocen profesjonalnych recenzji tak z sieci, jak i tradycyjnych mediów. Mowa tu o Rotten Tomatoes (w skrócie RT) oraz relatywnie mało znanym, ale bardzo zasobnym szczególnie w recenzje z ery pre-internetowej Movie Review Query Engine (MRQE). Poza zwykłym uśrednieniem ocen, RT wystawia też własną, procentową ocenę „świeżości” filmu na podstawie recenzji. Każda recenzja z oceną równą lub wyższą 6/10 lub, w przypadku braku liczby, ogólnego wrażenia pozytywności jest uznawana za „świeżą” i podwyższa procent. MRQE z kolei dzieli oceny na A, B, C, D i F, gdzie A to najwyższa ocena dająca 100 punktów, a F najniższa, dająca 0. Opinie widzów zebrałem z kolei ponownie z RT, który oceny widzów podsumowuje podobnie jak oceny krytyków (aczkolwiek znacznie surowiej, bo „świeżość” zaczyna się od oceny 7/10) oraz najbardziej popularnego portalu dla fanów kina, Internet Movie Database (IMDb).

Prequele pod pręgierzem

Mroczne widmo wbrew pozorom nie jest najgorszym filmem w historii kina. Nie jest nawet filmem złym. Świadczą o tym zaskakująco pozytywne oceny zarówno widzów, jak i krytyków. Ci ostatni zapewnili filmowi średnią ocen wynoszącą 6/10, a także 55% na RT oraz 66/100 w skali MRQE. Widzowie byli, co ciekawe, bardziej łaskawi dla pierwszej części Gwiezdnej Sagi, bo u nich ma 6,6/10 i 59% na RT oraz 6,5/10 na IMDb. Zdziwieni?

Atak klonów to przypadek nieco inny, bo mimo stosunkowo zbliżonych ocen, procentowo różni się w zakresie, który osobiście nazywam „love-hate”: stosunku widzów, którzy wystawili mu bardzo niską ocenę do widzów, którzy dali mu wysokie noty. Widać to na RT, gdzie w opinii pospolitych zjadaczy popcornu Epizod II ma ocenę 6,6/10, a mimo to procentowo lubi go mniej osób, niż Mroczne widmo, bo 57%. Widzowie na IMDb dali mu tyle samo, bo 6,6/10. W uśrednionej ocenie krytyków mamy z kolei 6,7/10 i 66% na RT oraz 67/100 w skali MRQE.

Jeszcze ciekawszym przypadkiem jest Zemsta Sithów. Z jakiegoś powodu ten film ma jeszcze mocniejszy współczynnik „love-hate”: przy ocenie 6,2/10 (czyli mniejszej, niż dwa poprzednie „powszechnie znienawidzone” Epizody!) ma aż 66% „poparcia” widzów. Dodam też, że Epizod III ma na IMDb ocenę 7,6/10. Jeśli zaś chodzi o profesjonalnych krytyków, mamy tu do czynienia z ocenami 7,3/10 i 79% na RT oraz 77/100 na MRQE. Skąd takie wyraźne dysproporcje? Podpowiedzią może być astronomiczna liczba 33 milionów głosów na Rotten Tomatoes w sytuacji, gdzie większość popularnych filmów dostaje ich po kilkaset tysięcy. Ewidentnie wkradł się tu jakiś błąd.

Klasyczna Trylogia rządzi

Na wstępie należy wyraźnie zaznaczyć, że ze starszymi produkcjami jest pewien recenzyjny problem: filmy te były oceniane inaczej w zależności od wersji (np. Edycja Specjalna), jak i dekady. Ponadto mnóstwo starszych recenzji nie jest uwzględnionych ani na RT, ani MRQE ze względu na fakt, że pozostały wyłącznie na papierze i nie można do nich w żaden sposób zalinkować. Nowa nadzieja nie spotkała się z oszałamiającym zachwytem krytyków; ich opinia o tym, jak i kolejnych filmach ewoluowała wraz z percepcją i rozwojem samego kina rozrywkowego, a także, co istotniejsze, wpływem Star Wars na szeroką popkulturę. Wielu współczesnych krytyków wychowało się na Klasycznej Trylogii, inni spoglądają na nią z niezaprzeczalną i subiektywną nostalgią. To powiedziawszy, sięgnijmy po dane.

Film, który rozpoczął gwiezdnowojenne szaleństwo, Nowa nadzieja, ma u krytyków stosunkowo wysoką ocenę 8,6/10 i 93% na RT, a także 89/100 na MRQE. U widzów jest lepiej procentowo, bo mowa tu o bardzo wysokim współczynniku 96%, natomiast ocena uśredniona jest zaskakująco niska, bo wynosi tylko 8,2/10. Na IMDb jest lepiej, bo 8,7/10. Nowa nadzieja może być najważniejszym filmem w historii blockbusterów, natomiast mimo wysokich ocen niekoniecznie jest uważana za najlepszy.

A co z „najlepszym z najlepszych”, sequelem idealnym, Imperium kontratakuje? Nie ma siły, by nie mógł pochwalić się najmocniejszymi danymi, prawda? Prawda! Krytycy ocenili go lepiej niż Epizod IV, na bardzo mocne 8,9/10 i 94% na RT oraz 92/100 na MRQE. Widzowie kochają Epizod V jeszcze silniej, bo na 97% przy (karygodnie niskich) ocenach 8,2/10 na RT – co ponownie sugeruje zadziwiająco wysoki współczynnik „love-hate” – oraz niezwykle silniej nocie 8,8/10 na IMDb. Tylko kilkanaście filmów na tym portalu ma wyższą lub identyczną ocenę.

Powrót Jedi nie jest już tak jednoznaczny i ukazuje największą rozbieżność pomiędzy opiniami zwykłych bywalców kin, a tych, którzy zaglądają do nich zawodowo. Kolejna Gwiazda Śmierci i Ewoki pewnie miały na to największy wpływ… Spójrzmy więc na krytyków. Dali filmowi marne 7,2/10 przy 80% na RT, a także 80/100 w skali MRQE. Widzowie znowu byli bardziej wyrozumiali i na Rotten Tomatoes film ma uśrednioną notę 8,2/10 oraz 94% (czyli nawet więcej niż Nowa nadzieja!), a na IMDb „tylko” 8,4/10.

Trylogia sequeli i spin-off też rządzą

Jak już wykazałem w swoim artykule podsumowującym pierwszych pięć lat Star Wars w rękach Disneya, wszyscy ci, którzy twierdzą, że Przebudzenie Mocy jest złym, czy nawet średnim filmem nie mają racji – a przynajmniej wtedy, gdy twierdzą, że większość ludzi czy krytyków tak mówi. A dowodem na to są te liczby: uśredniona ocena 8,2/10 i 93% na RT oraz nieco gorsze 81/100 na MRQE u krytyków. A widzowie, rzekomo „hejtujący” Epizod VII? Proszę: najwyższy dla Star Wars wynik 8,6/10 przy 89% na RT (co oznacza, o ironio, niski współczynnik „love-hate”) oraz solidne 8,1/10 na IMDb.

Jak poradził sobie przy tym Łotr 1? Tutaj mamy dobry dowód na obronę tezy, że był to bardziej film dla fanów, niż dla krytyków, ponieważ i tu, jak w przypadku Powrotu Jedi, występują pewne rozbieżności. U krytyków pierwszy spin-off ma relatywnie niską ocenę 7,5/10 i 85% na RT oraz 74/100 w skali MRQE. Kinomani się z tym nie zgodzili i w ich opinii mamy do czynienia z nieco innymi liczbami: drugim dla Star Wars wynikiem 8,4/10 i nie tak mocnym 87% na RT oraz 7,8/10 na IMDb.

Na koniec czas oczywiście na Ostatniego Jedi. Nie myśleliście chyba, że zabraknie go w tym artykule? Najnowszy epizod Gwiezdnej Sagi wprawdzie dopiero dziś wchodzi do kin, ale większość profesjonalnych recenzentów już go oceniła za sprawą specjalnych pokazów dla prasy. W opinii krytyków, którzy już widzieli film, Ostatni Jedi ma uśrednioną ocenę 8,2/10 i aż 94% na Rotten Tomatoes, tyle samo co Epizod V! Tak jest – kolejny film trylogii sequeli okazał się sukcesem wśród krytyków! Czy zostanie tak samo odebrany przez widzów? Na to pytanie odpowiedź poznamy już w tym tygodniu.

Podsumowanie

Bilans opinii o dziewięciu filmach Star Wars – nie liczymy rzecz jasna produkcji telewizyjnych i pilota The Clone Wars – jest niesamowicie pozytywny. Poza Powrotem Jedi, który nie cieszy się aż takim uznaniem krytyki, opinie profesjonalnych recenzentów i widzów są ze sobą zaskakująco zbieżne. Obiektywnie rzecz ujmując i biorąc pod uwagę wszystkie te dane, filmowe uniwersum Star Wars stoi na wysokim poziomie. Znajdziemy w nim tylko dwa średnie filmy – Mroczne widmo i Atak klonów – jeden dobry – Zemstę Sithów – dwa bardzo dobre – Łotra 1 i Powrót Jedi – oraz cztery znakomite, Nową nadzieję, Imperium kontratakuje, Przebudzenie Mocy oraz Ostatniego Jedi. Mało która franczyza może się pochwalić takimi opiniami zarówno krytyków, jak i zwykłych, pospolitych widzów. Jako fani Star Wars możecie się czuć dumni z poziomu reprezentowanego przez Wasze uniwersum, nawet jeśli osobiście tego nie odczuwacie i uważacie, że cześć filmów, czy to prequele, czy najnowsze filmy, są słabe. Star Wars nie tylko zarabia krocie, jest też po prostu znakomitą rozrywką – a informacje zawarte w tym artykule są na to obiektywnym dowodem.