„Rebels 4×11: DUME”

Załoga „Ducha” jest zdruzgotana i każdy z jej członków inaczej radzi sobie z żalem i bólem. Jak to wypada na ekranie? Oto, co o tym sądzi nasza redakcja.

Kaedler Dherven

Odcinek skupia się na wspomnieniach, żalu z powodu utraty ważnego członka „Duchów” i próby uzyskaniu odpowiedzi na pytanie o dalszy sens walki z Imperium. Nasi bohaterowie zostają pozbawieni głównego filara zespołu oraz nadziei uosabianej przez Jedi znajdującego się w ich szeregach, w zamian eliminując z gry najnowsze myśliwce TIE. Odnoszę wrażenie, że potencjał tego odcinka nie został w pełni wykorzystany. Owszem, otrzymaliśmy pewną zapowiedź tego, kim lub czym mogą być wilki z Lothalu, a także obiecano nam wyjaśnienie tajemnicy skrywanej w świątyni Jedi mieszczącej się na planecie. Niemniej jednak, bardzo pobieżnie potraktowano pozostałe postacie walczące po stronie „Duchów”, a nasi bohaterowie przestają powoli traktować Imperium jako zagrożenie. Mam jednak nadzieję, że Thrawn pojawi się w kolejnych odcinkach i wywoła spore zamieszanie. Jeśli miałbym oceniać ten odcinek, to dałbym mu 7/10.

Marik Vao

Po ponad trzech sezonach odcinków pędzących jak „Sokół Millennium” przez trasę na Kessel doczekaliśmy się czegoś wyjątkowego: nie historii, która opowiada o kolejnym bohaterskim ataku na złe Imperium, ale o postaciach, które mogły być największą siłą serialu. Mimo że dostajemy poboczny wątek linczowania Noghriego, całość odcinka skupia się raczej na tym, jak załoga „Ducha” radzi sobie ze stratą członka załogi. Ezra szuka drogi, by dalej uczyć się o Mocy, Hera płacze nad błędami scenarzystów, a Zeb i Sabine próbują udowodnić sobie, że Imperium nadal nie potrafi ich pokonać. Serial już dawno potrzebował takich momentów przejściowych – odcinków, gdzie nie ma wiele akcji, ale można odczuć konsekwencje poprzedniej historii i zbudować fundamenty pod kontynuację opowieści. Trudno jest to stworzyć w serialu dla dzieci, ale – jak widać – da się. Szkoda, że twórcy zdecydowali się na taki ruch dopiero w ostatnim sezonie, bo strata Ahsoki została w znacznej części przemilczana. 7/10.

Dark Dragon

Wyemitowanie tych odcinków w duecie było bardzo dobrym posunięciem, gdyż DUME stanowi idealne uzupełnienie Jedi Night. „Załoga Ducha”, a wraz z nią my, przeżywamy żałobę po stracie jednej z głównych postaci. Różne etapy i formy żalu zostały zobrazowane dość trafnie. Kanan w jakieś duchowo-mocowej formie pojawia się w odcinku jako loth-wilk (swoją drogą nie za dużo pojawiło się już loth-zwierząt? Loth-nietoperz w poprzednim odcinku, w tym loth-szczur… nie można było pokusić się o ciekawsze nazwy?). Same elementy Mocy oraz zbliżająca się tajemnica świątyni Jedi zaciekawiają, gościnny dialog Thrawna wypada świetnie, ale są też wady. Rukh daje się banalnie podejść, a upaćkanie niewidzialnej postaci farbą (mimo, że to specjalność Sabine) to zwykłe cliché. Niemniej odcinek przyjemnie się oglądało i uważam, że spadek tempa akcji był doskonale wpasowany w serial.

Nadiru

Nie jest to wcale pierwszy odcinek skupiający się bardziej na postaciach, niż akcji, ale faktycznie mogło ich być w przeszłości więcej. Ten został zrealizowany moim zdaniem świetnie, chociaż wątek z „poskromieniem” Rukha może i skończył się oryginalnie, ale też bardzo dziwacznie. Ukazanie żalu, rozpaczy i gniewu pozostałych przy życiu członków załogi „Ducha” wypadło nadzwyczaj dobrze, biorąc pod uwagę target serialu. Widok tak kompletnie załamanej Hery był dla mnie większym wstrząsem, niż śmierć Kanana – może nieco za szybko się otrząsnęła z tego, ale z drugiej strony to zawsze ona była najsilniejszą i najstabilniejszą psychicznie osobą w ekipie Rebels. Scenarzyści wykonali z nią kawał dobrej roboty. Mistyczny wątek Ezry ogląda się z coraz większym zainteresowaniem, dlatego mam nadzieję, że kolejne odcinki zakończą go w równie dobrym stylu.