Koniec roku i początek nowego roku to tradycyjnie okres podsumowań; nie mogło go także zabraknąć i u nas. Dowiedzcie się, jakie wydarzenia, premiery i tematy nasza redakcja uznała za 10 najważniejszych w 2019 roku.
Bez wątpienia olbrzymim plusem nowego kanonu są eksperymenty: zarówno te filmowe (spin-offy), jak i chociażby literackie. Wreszcie doczekałam się przecież powieści politycznej, kilku pisanych z imperialnego punktu widzenia, przyszedł więc czas na dalsze innowacje. Książka wydana jedynie w formie audiobooka to rzeczywiście wyzwanie, choć może i ciekawy pomysł, zważywszy na to, że dużo osób obecnie ma czas na zapoznanie się z nowościami zaledwie w ten sposób. Równie ciekawym pomysłem było wypuszczenie na rynek pozycji z baśniami i mitami właśnie z tamtego, odległego uniwersum. Oczywiście, w każdej większej księgarni można znaleźć adaptacje Star Wars dla dzieci czy młodszego czytelnika, ale to coś kompletnie innego. Choć nieco zawodzi ich mała różnorodność, jako projekt zachwycają, również wydaniem. Świetnie, oby tak dalej – wszak świat Star Wars można poznawać na wiele sposobów. [Cathia]
Galaxy’s Edge to kolejny krok milowy w dziedzinie parków rozrywki. Do tej pory te oparte na filmach oferowały widzom atrakcje powiązane bezpośrednio z daną produkcją (np. tematyczne kolejki wysokogórskie, domy strachu etc.) lub też same stanowiły inspirację do wielkich hitów filmowych (Piraci z Karaibów czy nadchodzący Jungle Cruise). Galaxy’s Edge idzie o krok dalej. To nie tylko park rozrywki o tematyce Star Wars, gdyż ten istniał już od wielu lat i nazywał się Star Tours. Galaxy’s Edge oferuje widzom unikalną okazję wejścia w uniwersum Star Wars, gdyż cały park to osada Black Spire Outpost na planecie Batuu obecna w kanonie i niezwykle blisko powiązana z nowymi filmami. Postacie i wydarzenia, jakie dzieją się w Black Spire mają odbicie w książkach, komiksach oraz tym, co widzimy na ekranie. Pracownicy parku to aktorzy wcielający się w postacie z uniwersum Gwiednych wojen. W tym scenariuszu widz nie jest tylko turystą, lecz aktywnym uczestnikiem przygody w świecie Gwiezdnych wojen. Galaxy’s Edge to nic innego jak gigantyczny larp za miliony dolarów, w którym każdy niezależnie od wieku może wziąć udział i w ten sposób zapisując się w historii Gwiezdnych wojen. Świat Star Wars, którego można dotknąć, poczuć i posmakować jest czymś unikalnym i chyba ciężko wyobrazić sobie fana, który nie chciałby w nim uczestniczyć. [Taraissu]
Przetasowania na stanowiskach reżysera filmów z uniwersum Gwiezdnych wojen to już tradycja. Matthew Vaughn rezygnujący z Epizodu VII, Gareth Edwards odsunięty z postprodukcji Łotra 1, Chris Miller i Phil Lloyd tracący kontrolę nad Hanem Solo na rzecz Rona Howarda, Colin Trevorrow i jego „dobrowolne” odejście od Epizodu IX… No i niedawno – kolejnymi filmami nie zajmą się panowie od Gry o tron. Oficjalnie woleli skupić się na innych projektach, nieoficjalnie – nie było im po drodze z włodarzami współczesnego LucasFilmu. Część fanów, zwłaszcza osób rozczarowanych fabułą wymyśloną na potrzeby ostatnich sezonów megahitu HBO byli zachwyceni, inni zaniepokojeni kolejnymi krokami studia na ścieżce rozwoju Gwiezdnych wojen. Miejmy nadzieję, że następcy Benioffa i Weissa zostaną niebawem ogłoszeni i nie zawiodą rzesz fanów. [Vidar]
Resistance to serial, który miał swoje pięć minut sławy w trakcie posuchy po zakończeniu Rebeliantów. Niestety, jednowymiarowe postaci, tania animacja i do bólu przewidywalne scenariusze sprawiły, że pierwszy sezon nie zdobył wielkiego uznania. Ponieważ druga połowa 2019 roku dostarczyła nam Mandalorianina, Fallen Order i hype w oczekiwaniu na Epizod IX, nie wszyscy zauważyli, że Resistance dalej pokazuje historię Kazudy i załogi Colossusa, tym razem uciekających przed Najwyższym Porządkiem w trakcie wydarzeń z Ostatniego Jedi. Niestety, historia z drugiego sezonu znów nie ma potencjału do przyciągnięcia większej uwagi fandomu. Opowieści o zdobywaniu pożywienia, paliwa i łagodzeniu nastrojów wśród załogi to dobry wątek poboczny, jednak nie sprawdza się jako pierwsze skrzypce w świecie kosmicznych przygód. Widać więc, że decyzja o zakończeniu serialu, którą podjęto jeszcze przed emisją drugiego sezonu, była słuszna. Fani gwiezdnowojennych animacji i tak pewnie czekają już z niecierpliwością na kolejne odcinki The Clone Wars… [Marik]
Wspomniane wcześniej odejście Benioffa i Weissa to tylko jeden z wielu powodów, dla których przyszłość filmów Star Wars – ich forma, podejście do produkcji i reżyserii – jest w tym momencie bardzo mglista. Po trzech problematycznych produkcjach, jakimi były Ostatni Jedi (pod względem wizerunkowym), Solo i Skywalker. Odrodzenie, i roszadach na najwyższych stanowiskach, ludzie odpowiedzialni za markę – w tym Kennedy i Iger – zapowiedzieli dyskusję wewnątrzfirmową i zmiany. Co z nich wyniknie? Pewnie okaże się to za parę miesięcy; zapewne dowiemy się wówczas także tego, czy i co dokładnie będzie robić Kevin Feige ze Star Wars, i czy Rian Johnson nakręci swoją trylogię. [Nadiru]
Mandalorianin to bardzo udany serial, który ogląda się z przyjemnością. Połowę hype’u tej produkcji dodaje przeuroczy dzieciak nienazwanej rasy, do której należał mistrz Yoda – stąd internet ochrzcił malca mianem Baby Yody (formalnie figuruje jako The Child, chociaż podobno poznamy jego prawdziwe imię). Maluszek bardzo szybko stał się fenomenem w sieci, bohaterem memów i przeróbek (te z przełączaniem przycisków na statku za każdym razem rozkładają mnie na łopatki). Do tego jest przeuroczy, a serialowe sceny z jego udziałem dodają elementów komediowych. Na pewno wypadają one dużo lepiej i bardziej naturalnie niż humor, który pojawiał się w ostatnich starwarsowych filmach. Czuć co prawda, że twórcy wrzucają Baby Yodę co scenę, żeby rozczulić widza, ale chyba nikomu to nie przeszkadza. Malec jest dla mnie odkryciem minionego roku, jednym z nielicznych pozytywnych viralów, który nie męczy po wielu tygodniach internetowego mielenia. I have spoken. [Wixu]
Ewan McGregor jest jednym z ulubieńców fanów, jeśli chodzi o obsadę prequeli. Został wręcz stworzony do grania Kenobiego. Od kiedy tylko ogłoszono spin-offy serii Star Wars, podejrzewano, że aktor wróci do tej roli na srebrnym ekranie. Tak się jednak nie stało, a kolejne filmy anulowano na rzecz seriali w Disney+. The Mandalorian udowodnił jednak, że jest miejsce na naprawdę dobrą produkcję fabularną w odcinkach opowiadająca o Zewnętrznych Rubieżach, a nienazwany jeszcze serial skupiający się przemianie Obi-Wana w Bena – ogłoszony z pompą na D23 – może okazać się strzałem w dziesiątkę. Scenarzyści mają pełne pole do popisu i mogą wręcz dowolnie kreować tę historię. W końcu rycerz Jedi spędził na Tatooine blisko 20 lat ciepłych dni i zimnych nocy… [Krzywy]
Jedi: Fallen Order to pierwsza gra niemobilna stworzona dla jednego gracza od EA. Całość wypadała bardzo dobrze, gra garściami czerpie od takich tytułów jak Dark Souls czy Uncharted. To połączenie sprawia się dobrze, gra ma satysfakcjonujący rozwój postaci i zdolności (Moc, której podstawowe zdolności są wprowadzone przez retrospekcje – trening z dawnym mistrzem). Walka mieczem świetlnym wydaje się nadal nie dorastać do tego, co mieliśmy w Jedi Knight II/Academy, ale jest zdecydowanie przyjemniejsza niż w The Force Unleashed. Nowe i stare światy wraz z fauną i florą prezentują się pięknie. Walka z bossami sprawia czasem niezłe wyzwanie, a finał został cudnie zrealizowany. Świetne recenzje i sprzedaż zapewniły grze sequel. Ja bawiłem się prześwietnie i uważam, że każdy gracz będący fanem Gwiezdnych wojen będzie zadowolony. [Dark Dragon]
Na Mandalorianina wielu fanów czekało z niecierpliwością. Pierwszy aktorski serial w uniwersum? Tajemniczy bohater? Łowcy nagród? To jest to, co fani bardzo lubią (szczególnie ci, którzy lubią Legendy czy Wojny klonów). Pomimo problemów z dystrybucją (delikatnie rzecz ujmując) cały świat oszalał na punkcie Mando (a przede wszystkim małego zielonego towarzysza). Fani dostali to, na co liczyli, choć trzeba uczciwie przyznać, że nie jest idealnie. Pierwszy sezon ma sporo mankamentów (nierówne odcinki, bohaterowie traktowani pobieżnie itp.), ale jednak – w moim odczuciu, zaznaczam – serial się broni prostą historią, ciekawie pokazanym światem i westernowym klimatem. A decyzja Disneya, by emitować jeden odcinek na tydzień była strzałem w dziesiątkę – przez 8 tygodni internet huczał od domysłów, dyskusji i… memów. Z niecierpliwością czekam na drugą odsłonę serialu i mam nadzieję, że mankamenty zostaną dopracowane i znów dostaniemy historię, która zjednoczy fanów jak chyba nigdy wcześniej się to nie zdarzyło.
Trudno wyobrazić sobie większe wydarzenie, które fani Star Wars mogą celebrować w ciągu roku, niż premiera kolejnego (i na chwilę obecną zamykającego) filmu z Sagi Skywalkerów. Choć produkcja ta posiada swoje wady (jakżeby inaczej), a poniekąd tradycją zaczyna się stawać, że każda kolejna bardziej dzieli fanów Star Wars, niż ich łączy, nie zmienia to faktu, że jej ukazanie się było wydarzeniem co niemiara. Skywalker. Odrodzenie jest filmem o niezwykle szybkim tempie, starającym się domknąć godnie nie tylko tak zwaną trylogię sequeli, ale też całą Sagę. Osobiście śmiem twierdzić, że nawet wdzięcznie mu to wychodzi – jest pełen pięknych i niekiedy wzruszających scen i pomimo licznych „głupotek” sprawnie domyka wątki głównych bohaterów, proponując odbiorcom niejedną ważną życiową lekcję. A to przecież jest poniekąd sednem Star Wars. Niemniej jednak film ma też swą drugą, mroczniejszą stronę – jest świadectwem, że Lucasfilm pod rządami Disneya chyba za bardzo starał się „dogodzić” fanom. I tak jak Ostatni Jedi wyszedł naprzeciw krytyce Przebudzenia Mocy, która zarzucała tej części zbytnią odtwórczość, tak Skywalker. Odrodzenie, pod wpływem burzy, jaką rozpętał Epizod VIII, na powrót czerpie z utartych schematów i odwołuje się do klasyki. To niezdecydowanie twórców chyba najlepiej podsumowuje pewien etap, który Epizod IX zamyka. Niemniej jednak wszystko wskazuje na to, że burza minęła, a Star Wars na powrót odnalazło swą drogę. Coś czuję, że nadchodzący Nowy Rok, mimo braku premiery kolejnego filmu, zaoferuje nam wiele wspaniałych rzeczy z naszego kochanego uniwersum. I tego właśnie życzę sobie i Wam! [Suweren]
Zgadzacie się z naszą listą najważniejszych wydarzeń roku? Sprawdźcie, co wybraliśmy w poprzednich latach: 2018, 2017, 2016, 2015 i 2014.