Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, dlaczego tak wielu z nas preferuje Wojny klonów od Rebeliantów? W czym tkwi sekret popularności tego serialu, zwłaszcza, że
Legendarny i kultowy „Dziedzic Imperium” doczekał się u nas zupełnie nowego wydania – z nową okładką i nowym przekładem. Jak się to prezentuje w stosunku do poprzedniej wersji?
Od kadru do upamiętnienia czyli historia trzecioplanowych postaci ze „Star Wars” i „recyklingu” niewykorzystanych concept artów stworzonych dla Gwiezdnej Sagi.
Wśród osób wychowanych na opowieściach z odległej galaktyki ciężko jest znaleźć kogoś, kto nie znałby Ralpha McQuarriego i nie wiedział o jego wkładzie w rozwój uniwersum.
Wojny wśród gwiazd, czyli przyszłość „Gwiezdnych wojen” w ciągłym ruchu jest – kilka słów o tym, jak może (i powinna) wyglądać przyszłość uniwersum George’a Lucasa.
Choć jak mawiał mistrz Yoda wojna nie czyni nikogo wielkim, to z całą pewnością niejednych uczyniła wyjątkowo przydatnymi, zwłaszcza w czasach konfliktów militarnych.
Sun Zi zwykł mawiać, że postępujący niekonwencjonalnie są wieczni i potrafią odrodzić się na nowo. Podobne początki miały wszystkie elitarne oddziały w „Gwiezdnych wojnach”.
Twórcy „The Clone Wars” dostarczają nam coraz to nowszych odcinków, a wraz z nimi nadzieje na pojawienie się powiewu pewnej świeżości. Nadzieje, niestety, płonne.
Czyli jak postrzegać uniwersum „Gwiezdnych wojen” w kontekście prequeli, kolejnych seriali i dziesięcioleci, dzielących nas od premiery „Nowej nadziei”.